W swojej recenzji do filmu "Avatar" napisałem, że Cameron nigdy wielkim reżyserem nie będzie. Wiele z ludzi czytając moje słowa powiedziało, że się z tym zgadza, bo... Cameron wielkim reżyserem już jest. Nie mam zamiaru nikogo obrażać... kogo ja oszukuje. Oczywiście, że mam zamiar obrażać ludzi, którzy tak myślą.
Równanie jest proste. Wielki reżyser to artysta, a artysta ma coś do powiedzenia światu. Cameron ma do powiedzenia tyle, że świetnie bawi się efektami specjalnymi. Picasso nie chwalił się farbkami, którymi tworzył swoje największe dzieła, a Cameron niestety tylko to robi. Wymieńcie największych i najlepszych reżyserów kina, a od razu zauważycie różnicę. Kto tego nie widzi jest niestety naiwny. Cameron wymyśla różne "stworki" do swoich filmów. Ludzie myślą, że jak wymyślił Pandorę to już jest wielkim artystą. Otóż nie, bo taką Pandorę wymyślić może każdy kto ma choć odrobinę wyobraźni. Nie zaprzeczam jednak temu, ze Cameron pod względem technicznym ma wielki wpływ na rozwój kina, ale to nie czyni go wielkim reżyserem.