moi dwaj ulubieńcy! często mam tak, że myśląc o Richtiem, przewija mi się gdzieś Tarantino. ich dzieło było by dla mnie I D E A Ł E M, w pełni oddającym moje filmowe gusta i guściki;)
Też jestem jak najbardziej za! Film a'la Przekręt a'la Pulp Fiction a'la Porachunki a'la Wściekłe Psy, gdzie fabuła, dialogi, muzyka stoją na najwyższym poziomie, gdzie postaci są wyraziste, mają coś do powiedzenia i giną w nieoczekiwanym momencie, a wszystko przyprawione czarnym humorem, niesamowitą intrygą i przeplataniem wątków.
no niby tak ale... chyba lepiej żeby każdy robił własne filmy... Quentina najbardziej można przyrównać chyba do Rodrigueza. Przecież juz współpracowali nawet razem i zawsze fajnie im to wychodziło
No projekt Grindhouse wypadł w miarę przyzwoicie, ale taki mix Przekrętu i Pulp Fiction w wykonaniu Ritchiego i Tarantino rozwaliłby go już na starcie.
Ja bym obstawiał osobiście kompletną klapę artystyczną, ale dystrybutorzy na pewno umarliby z nadmiaru szczęścia. Już widzę napisy na plakatach: "Najbardziej tarantinowski film twórcy "Przekrętu"!", "Najbardziej kultowy film sezonu!" itd.itp.