Powaqa robi większe wrażenie. Takie żony w majakach już były ("Essential killing" Skolimowskiego, "Gladiato" Scotta, "Niepokonani" Weira").
Nie wyszło to. Nie jej wina.
Wszystko, cały ten koncept "żony w majakch" , bo wtórne to.
"Jeremiah Johnson" jest pozostawiony samemu sobie, nie ma nic, tylko zimna obojętna przyroda i nie ma co ukrywać, robi to dużo większe wrażenie. Bo jest wiarygodne.