Według mnie scena, w której wychodzi z kanału, w filmie Wajdy, należy do najbardziej przejmujących w historii polskiego filmu jakie miałem sposobność zobaczyć.
Szkoda, że talenty i doświadczenie aktorów ze starego pokolenia nie są obecnie wykorzystywane. O Karewiczu przypomniano sobie jak robiono 'Stawkę większą niż śmierć', ale to nie jest przecież szczyt jego możliwości. Coś niedobrego stało się z polskim kinem.
Obawiam się, że nie tylko z polskim kinem coś się dzieje. Ale racja, te talenty nie są teraz wykorzystywane, sama bardzo tego żałuję. Wszystko przejmuje kilku aktorów, których widzimy w każdym filmie, podczas gdy tacy mistrzowie otrzymują jedynie propozycje grania w telenowelach, ewentualnie jakichś epizodów. Choć ja tam się ucieszyłam, gdy mogłam zobaczyć nową "Stawkę..." bo mimo wątpliwego poziomu części z młodszymi odpowiednikami głównych bohaterów, pan Karewicz i pan Mikulski zagrali wspaniale, na to patrzyło się miło.
I pomyśleć, że w kinie powojennym mnóstwo popularnych aktorów, to byli aktorzy leciwi, np. występujący w niemal każdym filmie Stanisław Milski albo Kazimierz Opaliński, albo Kazimierz Rudzki itd. Proporcje były wyważone, byli i młodzi i starsi aktorzy. Normalna rzecz. Teraz nastąpiło zachwianie proporcji i głównie rządzą aktorzy młodzi lub w wieku średnim. Tak mi się przynajmniej zdaje, oceniam patrząc na polskie, chociaż oczywiście wyjątki się zdarzają, a już na pewno w kinie zagranicznym można czasem zobaczyć aktorów ze starego pokolenia (np. Max Von Sydow). Natomiast u nas jakoś to wygląda niemrawo. Jak słusznie zauważyłaś, aktorów z dawnego pokolenia obsadza się głównie w serialach.
W kwestii nowej 'Stawki...' - dobrze to ukazuje, że młodym aktorom brakuje trochę luzu i swobody w graniu. Te stare filmy czy seriale, jak właśnie 'Stawka większa niż życie', ogląda się tak dobrze, bo aktorzy podchodzą do sprawy z lekkim dystansem i na luzie, a jednocześnie niezwykle precyzyjnie. Mają to coś, czego brakuje dzisiejszym aktorom.