Jak sobie patrzę na część trzecią, gdzie Cuaron czekał MIESIĄC, by krajobraz był odpowiednio oświetlony, wybierał niezwykłe szkockie scenerie, zlecił stworzenie hipogryfa SKŁADAJĄCEGO SIĘ Z 5000 MIKROSKOPIJNYCH SILNICZKÓW, przy Yatesie ręce opadają.
Yates wszystkie harry pottery robił na przede wszystkim na bluboxie. Pełna amatorszczyzna ;/ Ponadto pakuje do filmów całą masę niezgodności z książką (np. w HPiZF Priori Incantatem zVoldemortem w finałowej scenie czy latający śmierciożercy w HPiKP).
Yates - do zmierzchu!
Zgadzam się z tym, że Yates spieprzył ostatnie trzy (albo cztery?) części Pottera, ale co w tym złego, że robił zdjęcia na blue boxie?
no bluebox wykorzystywany jest prawie we wszystkich filmach i nie jest to raczej zarzutem. Miałem raczej na myśli, że całe lokacje pokazywane w filmie nie wyglądały tak podczas kręcenia filmu (zamiast po ucharakterywowanym planie aktorzy w wielu wypadkach biegają w zielonych pomieszczeniach), co nieco negatywnie wpłynęło na wiarygodność filmów Yatesa.
Po prostu niektórzy reżyserzy są w stanie przeczekać miesiąc, by oświetlenie i krajobraz był idealny. Inni idą na łatwiznę i generują wszystko komputerowo.
A HP na tym sporo utracił - w 5,6 czy 7 części brak jest panoram i krajobrazów, które pokazywano w częściach 1-3 (a było to istotnym elementem kompozycji filmu, właściwie były to przerywniki obrazujące zmiany czasu).
A powyższy wpis pisałem najwyraźniej trochę pod wpływem emocji po obejrzeniu garści dodatków z insygniów 1 ;)
No tak, z tym się zupełnie zgadzam. W częściach 1-4 był choć raz pokazany cały Hogwart, a spod ręki Yatesa faktycznie cała scenografia to są modele 3D. Choć większą tragedią dla jego filmów jest to, że aktorzy zachowywali się ekstremalnie sztucznie, jak kukiełki na sznurkach. Jak mawiał Frank Capra, "w robieniu filmów nie ma żadnych zasad. Tylko grzechy. A grzechem głównym jest nuda". Yates za ten grzech powinien się smażyć w piekle.