Darren Aronofsky

8,1
6 237 ocen pracy reżysera
powrót do forum osoby Darren Aronofsky

Aż mnie dreszcze przechodziły jak oglądałem jego filmy ("pi" i "requiem dla snu" ale ten drugi to po 20 min już lecąc suwakiem w winampie :/ ) ale to nie były pozytywne dreszcze. W Żadnym z tych filmów nie dopatrzyłem się człowieczeństwa. Zawsze ludzie są na wpół skurfielami na pół zdehumanizowanymi ofiarami. Ja rozumiem że to się zdarza ale on chyba kręci te filmy żeby nas do tego przyzwyczajać. Nic od siebie w tym nie dodał no chyba że też jest na wpół zdehumanizowaną ofiarą na wpół skurfielem. W takim wypadku oddał całego siebie ... tylko że ja dziękuje za takie wnętrze artysty - nie skorzystam ... tfu paskudna menda.

JanekProsty

Przepraszam, ale sie nie zgodze z Twoja wypowiedzia... A czego sie spodziewasz po cpunach i dealerach? Caly koncept "Requiem" to pokazanie jak narkotyki niszcza czlowieka. To jest wlasnie dramat. Nie widzialam Pi, wiec na jego temat wypowiedziec sie nie moge, pozdrawiam (zapraszam na bloga)

JanekProsty

Tak na prawde nie widziałeś 'Requiem dla snu' wiec dlaczego wypowiadasz sie na temat tego filmu? Moim zdaniem jest to jeden z najlepszych obrazów w historii kina. Porusza temat trudny ale zawsze aktualny. Dorosnij, obejrzyj, moze zrozumiesz...

JanekProsty

Wypowiadasz się o Requiem mimo, że go praktycznie nie widziałeś. Dziwne.

użytkownik usunięty
JanekProsty

Wybacz, ale Twoja wypowiedź to dla mnie bełkot. Nie rozumiem Twoich zarzutów. Dlaczego uważasz, że Aronofsky chce nas do czegokolwiek przyzwyczajać? Kuriozalna teza.

Chyba nikt tak nie do końca zrozumiał, co Janek miał na myśli. Oba filmy Aronofosky’ego są na swój sposób genialne, jednak tak jak Janek uważam, że "Requiem" jak i "Pi" są w odbiorze filmami podobnymi. Reżyser serwuje nam serię obrazów przedstawiających człowieka zjeżdżającego po równi pochyłej w dół ku jego upadkowi. Od samego początku wyczuwa się, iż postacie filmów Aronofoky’ego są w ślepym zaułku, z którego nie ma wyjścia. Wraz z końcem coraz częściej widzimy zbliżenia człowieka zdegenerowanego, wyruchanego i rzuconego w kąt. Oba filmy są niemal, że pozbawione jakichkolwiek scen, które wywołałby u widza dawkę optymizmu już nie mówiąc o humorze. Niektórzy napiszą, że są dramaty i zbędne są takie sceny. Jednak w tych filmach dramatyzm sięga zenitu. Oglądając je ma się wrażenie jakby ktoś wbijał nam gwoźdź w głowę i rozumiem doskonale, że widz o bardziej wrażliwej psychice może tych filmów nie strawić. Więc widzom chcących mieć po seansie "Requiem" i "Pi" dobre samopoczucie zdecydowanie odradzam oba filmy, ponieważ ich siła „rażenia” ujęta w bardzo sugestywne zdjęcia może wpędzić wrażliwszego widza (w tym Prostego Janka) w depresje.

Lapa87crew

sorry za pomyłke oczywiście Aronofsky (nie Aronofosky)

użytkownik usunięty
Lapa87crew

Dobrze, rozumiem, tyle że Janek z faktu, iż Aronofsky pokazuje nam ludzi zatracających swoje człowieczeństwo, wysuwa absurdalny wprost wniosek, że jest on (Aronofsky) do tych ludzi podobny. Kompletnie nie rozumiem tego toku myślenia. Utożsamianie reżysera z bohaterami jego filmów? Na jakiej podstawie? To, że ktoś jest pesymistą, nie oznacza wcale, że zatracił swoje człowieczeństwo, albo jest jakimś "skurwielem", jak to finezyjnie ujął Janek.

Weźmy "Dzień świra". Ten film jest skrajnie pesymistyczny. Czyli Koterski stoczył się na dno, bo pokazuje upadek człowieka?

Janek trochę z tym swoim tekstem popłynął używając kilku niewłaściwych stwierdzeń. Lekkim nadużyciem jest wniosek, że pokazując świat ludzi zdehumanizowanych artysta musi zdehumanizowanym być. Więc zgadzam się z tobą Michał w tej kwestii. To tak jakby stwierdzić, że Scorsese musi być gangsterem, bo kręci gangsterskie filmy. Jednak po części również rozumiem wypowiedź Janka, chociaż mało zrozumiale napisana w pewnym sensie jest prawdziwa, ponieważ robiąc filmy każdy reżyser przemyca w swoich filmach cząstkę swojego wnętrza. Jeżeli tak nie jest to film jest zazwyczaj nieudany. Pewnie Aronofsky miał w swoim życiu styczność ze problemami opisanymi w jego filmach. Ale moim zdaniem te doświadczenia i wiedza o upodleniu człowieka stanowią jedynie inspirację dla jego filmów. Robi filmy na takie a nie inne tematy bo ma w tej kwestii najwięcej do powiedzenia, ale nie ze względu, że taki jest tylko pewnie sporo rzeczy w tym temacie doświadczył lub zaobserwował. Domyślam się, że skoro Janek nie dokońca zobaczył Requiem to dochodzę do wniosku, że raczej chodziło mu o sposób (styl)przedstawienia tematu a nie o sam temat.

użytkownik usunięty
Lapa87crew

Łapo, a ja patrzę na wypowiedź Janka i czytam, że Aronofsky chce nas do czegoś przyzwyczajać. Więc pytam się: do czego?

Oczywistym jest dla mnie, że reżyser pokazuje część siebie w swoich filmach. Ale Janek zdaje się sugerować, że Aronofsky ukazuje staczanie się człowieka na dno w pozytywnym świetle. Nie masz takiego wrażenia? A że może chodziło mu o styl? Ale że niby co z tym stylem? "Requiem..." (jeśli już jesteśmy przy tym filmie) jest szokujące, porażające, przygnębiające, i o to chodziło. O targnięcie widzem. O pokazanie zła, świata złudzeń, w sposób brutalny, owszem, aby powiedzieć widzowi: to nie jest odpowiednia droga, tak nie można żyć, spójrz, do czego to może doprowadzić.

Proponuję więc nie doszukiwać się w dość chaotycznej i nieprecyzyjnej wypowiedzi Janka czegoś, czego tam nie ma. Może, Janku, pofatygowałbyś się (bo chyba śledzisz tę dyskusję) i wyjaśnił, o co Ci konkretnie chodziło. Ale najpierw obejrzyj "Requiem..." od początku do końca, a nie "lecąc suwakiem w Winampie".

Pozdrawiam.

zgadzam się, że reżyserowi chodziło o maxymalne wstrzaśnięcie widzem i to w 200% mu się to udało. Ale podejrzewam, że ukazanie tematu upodlenia człowieka w tak bezpośredni sposób sprawiło, że taki widz jak Janek nie wytrzymał tego psychicznie. Może przed seansem liczył na lajtową historyjkę rodem z "Żółtodziobów" a tu nagle dostał "młotkiem" po łbie. A co do kwestii - "Aronofsky chce nas do czegoś przyzwyczajać" - to uważam (odnosząc się do intencji reżsera) jest zupełnie odwrotnie. Nie chce nas przyzwyczajać tylko "wymusza" na nas odruch wymiotny. Chce nas przestrzec przed takim losem jaki spotkał jego bohaterów. Jednak rozpatrując tą kwestie w innym aspekcie to rzeczywiście może okazać się, że za jakiś czas (oby nie), że nieustanne eksponowanie takich tematów (dehumanizacja, upodlenie) przez Aronofsky'ego i innych jemu podobnych reżyserów w równie dosłowny sposób może w jakimś stopniu przyzwyczajić widza do tych motywów. Teraz trudno to stwierdzić ale za jakiś czas to kto wie. Kiedyś przecież widza szokowało przedstawienie zabójstwa na ekranie a obecnie scena taka budzi już mniejsze emocje.

Lapa87crew

Dzięki łapa za to że mnie trochę wytłumaczyłeś. Gdybym wiedział że taki odzew wywołam to bym sam to pewnie zrobił. Tak rzeczywiście pisałem o wrażliwości artysty. Świetnie ktoś zresztą przytoczył "Dzień świra" ten film pomimo, że czasem minimalnie zabawny ma w sobie pewnien podobny pierwiastek. Moja wypowiedź pisana była "w afekcie" - skąd inąd spowodowanym samym filmem. Jestem rzeczywiście dość prostym (prostolinijnym) odbiorcą sztuki (czasem też "sztuki" ;)) i jednocześnie wrażliwym jej odbiorcą, i to właśnie w tej wrażliwości upatruje mojego konserwatyzmu, którego to wielu nie potrafiło zrozumieć. Ciężko byłoby nam oczywiście rozsądzać co jest "sztuką" a co nią nie jest, ale według mnie sztuka jest formą dzielenia się zarówno bolesną prawdą jak i tą prawdą budzącą nadzieję. Pełną prawdą o człowieku. Wcale nie chodzi mi tu o optymizm czy pesymizm. Bardzo cenie sobie Tarkovskiego którego trudno określić jako "optymistę" jako twórcę lekkiego i budzącego nadzieję. Wielu twierdzi że jest dołujący(wrażliwi) bądź też nudny(niecierpliwi i powierzchowni) a według mnie artystą jest.

W moim mniemaniu nie każdy grad silnych bodźców jest sztuką. Nie jestem wrogiem bodźców silnych samych w sobie (choć bardzo silne otępiają wrażliwość) ale nie podoba mi się że jako widz jestem traktowany jak worek treningowy któremu nie objawia się żadnej innej prawdy niż ta która opisuje rzeczy brutalne i zdehumanizowane. Z tego punktu widzenia istnieje prawie stuprocentowa jedność pomiędzy tematem a formą jego przedstawienia... no ale co poza tym? Twórca jest osoba świadomą, i jeśli chce TYLKO w taki sposób przedstawić człowieka to prawdopodobnie tak na ludzi patrzy. Jeśli tak na ludzi patrzy to PRAWDOPODOBNIE sam taki jest. Lub za jakiś czas takim się stanie. To miałem na myśli i w pewien sposób dotyczy to również widzów zachwyconych tego rodzaju fimem. Wobec widzów to broń Boże nie oskarżenie, ale napewno ostrzeżenie że coś jako ludzie gubią. Że gubią jakieś człowieczeństwo. A do tego Pan Aronofsky się przyczynia. Przy okazji polecam lekturę wiersza Herberta "Pan Cogito a pop" jest bardzo a propo.

JanekProsty

Dodaje fragment wiersza Herberta, o którym wspomniałem :

(...)

kłopot polega na tym
że krzyk wymyka się formie
jest uboższy od głosu
który wznosi się
i opada

krzyk dotyka ciszy
ale przez ochrypnięcie
a nie przez wolę
opisania ciszy

jest jaskrawie ciemny
z niemocy artykulacji

odrzucił łaskę humoru
albowiem nie zna półtonów

jest jak ostrze
wbite w tajemnicę
lecz nie oplata się
wokół tajemnicy
nie poznaje jej kształtów

wyraża prawdę uczuć
z rezerwatów przyrody

szuka utraconego raju
w nowych dżunglach porządku

modli się o śmierć gwałtowną
i ta mu zostanie przyznana

JanekProsty

Sprostowania:
- Tarkovskiego za smutnego/przygnębiającego uważają zapewne wrażliwi ateiści lub wesołkowaci optymiści (źle to wcześniej ujełem - pardon)
- Fascynacja Aronofskym powinna być dla was objawem czegoś BARDZO nie zdrowego (coż nawet jeśli byłoby to "współczesne")- tak ją postrzegam
- Co my się będziemy czarować - twórczość ma zawsze swoją nutę przewodnią - u Aronofskiego jako taką nutę postrzegam właśnie w fascynacji zdehumanizowaniem.
- Choć teza o tym że kręci te filmy po to "żeby nas do zdehumanizowania przyzwyczajać" była nieco niefortunna to w praktyce ciężko jej zaprzeczyć.
- ... zaś teza mówiąca że jest to film zniechęcający do narkotyków - wydaje mi się głęboko idiotyczna i powierzchowna. Choćby nawet widać było jak wygląda życie narkomana, to nie narkotyki są złem per se (substancja). Złem jest to że zabijają w człowieku wrażliwość i są esencją egoizmu... tak samo jak ten film. Przeciwko narkotykom może być tylko prawdziwa miłość a prawda negacji (nawet nie tak brutalna jak tu) zawsze jest w istocie brakiem prawdy (prawdy o człowieku)
- To prawda że nieładnie że napisałem "recenzje" nie oglądając 100% filmu a jedynie mocno poszatkowane 60 %, jednak czy aby poznać "Zamek" Kafki trzeba przeczytać całą książkę, czy tylko jej fragment i dowiedzieć się że tak jest przez jej całą objętość ? Jeśli jest w tym fimie jakiś fragment pokazujący miłość braterską, lub nadzieję to proszę mi go przywołać a odwołam wszystko co napisałem.
- Nie silę się na ostateczną prawdę obiektywną, ale daje Wam pewne moje spostrzeżenia pod rozwagę. Sami osądźcie czy przypadkiem nie piszę prawdy pełnej.

PS: ... i co to ma być za kultura ? Nawet w łagrach można być człowiekiem.

JanekProsty

Nawet w łagrach można być człowiekiem. Nawet ćpuny mogą się dobrze bawić ("Trainspotting"). Ale nie w "Requiem dla snu". Autor przesadnie wyeksponował "dehumanizm" jak wspomnieliście i nie pozostawia żadnej nadziei. Nie ma tu nawet drobnego żarciku, żebyście można było sobie odpocząć od tego okropnego obrazu. I bardzo dobrze. Odebrałbym to jako próbę usprawiedliwiania, a może to nie jest tak do końca złe... Jest złe i trzeba o tym mówić tak jak Aronofsky! Ludziom potrzeba zasadzić takiego kopa, bo inaczej na nich nie zadziała! Ten film powinien być obowiązkowo puszczany w szkołach! Brak wrażliwości artystycznej? Bez komentarza. A może brak wrażliwości wśród odbiorców? Janku?

K_meyer

Ej przecież wiesz że mi nie o żarciki chodzi, ani też chęć wmawiania ćpającym że to jest w pożądku, tylko o patrzenie na człowieka jak na człowieka - nawet jak jest "zdehumanizowany" przez ćpanie.

Jesteś nie pierwszą osobą która mówi że ludziom "TRZEBA zasadzić takiego KOPA" - Mi się wydaje że wcale nie TRZEBA tylko ewentualnie można i jeśli już to właśnie nie TYLKO kopa. Wytknąć błędy i pokazać też drogę.

Myślę też na podstawie mojego doświadczenia, że jeśli ktoś nie będzie ćpał to prędzej dlatego, że nie będzie mu w życiu brakować MIŁOŚCI a nie dlatego że dostał KOPA. Tu kopa, tam kopa i właściwie to można sobie samemu strzelić kopa. (w rozumieniu tym slangowym - czyli przyćpać). To trochę przesadnie napisane, ale wydaje mi się że nie bardziej, niż to że ten KOP faktycznie zapobiega narkomani. On może na chwilę zabić ciekawość ćpania - ale do bycia nie zniewolonym się wcale nie przyczynia. Nie przyczynia się do budowania siły CZŁOWIECZEŃSTWA (przepraszam, że tak patetycznie - ale to prawda)

Osoba która czuje się poruszana w życiu tylko silnymi bodźcami (jak ubezwłasnowolniony PIES PAWŁOWA) które mają sforsować ją przy pomocy silnego impulsu do jakiejś opini/reakcji - są na ćpanie narażone o wiele bardziej - wiem coś o tym. Bo gubią na chwilę swoją wolność - więc "wolność nie ćpania" nie jest dla nich żadną atrakcją - nie znają jej. Myślę że ten sposób myślenia można spróbować przenieść na płaszczyznę doboru środków wyrazu w ramach "kulturotwórczych dzieł" - czyli np. tego filmu.

Jeśli tu tak zbeształem Aronofskyego to właśnie dla tego że jestem wrażliwy... i nadal myśle że nie jest to wcale takie głupie i napisane tylko pod wpływem impulsu ale też na podstawie rozsądnej i opartej na znajomości życia refleksji.

Pozdrawiam :)

PS: w szkołach najlepiej żeby puszczali obowiązkowo sceny gwałtu na zhelowanej dziewczynie - dziecko - dobrze że jeszcze nie masz dzieci...

K_meyer

Ej przecież wiesz że mi nie o żarciki chodzi, ani też chęć wmawiania ćpającym że to jest w pożądku, tylko o patrzenie na człowieka jak na człowieka - nawet jak jest "zdehumanizowany" przez ćpanie.

Jesteś nie pierwszą osobą która mówi że ludziom "TRZEBA zasadzić takiego KOPA" - Mi się wydaje że wcale nie TRZEBA tylko ewentualnie można i jeśli już to właśnie nie TYLKO kopa. Wytknąć błędy i pokazać też drogę.

Myślę też na podstawie mojego doświadczenia, że jeśli ktoś nie będzie ćpał to prędzej dlatego, że nie będzie mu w życiu brakować MIŁOŚCI a nie dlatego że dostał KOPA. Tu kopa, tam kopa i właściwie to można sobie samemu strzelić kopa. (w rozumieniu tym slangowym - czyli przyćpać). To trochę przesadnie napisane, ale wydaje mi się że nie bardziej, niż to że ten KOP faktycznie zapobiega narkomani. On może na chwilę zabić ciekawość ćpania - ale do bycia nie zniewolonym się wcale nie przyczynia. Nie przyczynia się do budowania siły CZŁOWIECZEŃSTWA (przepraszam, że tak patetycznie - ale to prawda)

Osoba która czuje się poruszana w życiu tylko silnymi bodźcami (jak ubezwłasnowolniony PIES PAWŁOWA) które mają sforsować ją przy pomocy silnego impulsu do jakiejś opini/reakcji - są na ćpanie narażone o wiele bardziej - wiem coś o tym. Bo gubią na chwilę swoją wolność - więc "wolność nie ćpania" nie jest dla nich żadną atrakcją - nie znają jej. Myślę że ten sposób myślenia można spróbować przenieść na płaszczyznę doboru środków wyrazu w ramach "kulturotwórczych dzieł" - czyli np. tego filmu.

Jeśli tu tak zbeształem Aronofskyego to właśnie dla tego że jestem wrażliwy... i nadal myśle że nie jest to wcale takie głupie i napisane tylko pod wpływem impulsu ale też na podstawie rozsądnej i opartej na znajomości życia refleksji.

Pozdrawiam :)

PS: "w szkołach najlepiej żeby puszczali obowiązkowo" sceny gwałtu na zhelowanej dziewczynie - dziecko - dobrze że jeszcze nie masz dzieci...

JanekProsty

Uważam, że dzieciaki oglądają znacznie gorsze filmy w dodatku pozbawione kontekstu. A czasem wystarczy rozejrzeć się po sali kinowej, żeby się zorientować jakie atrakcje serwują swoim pociechom rodzice. Dziwne są te Twoje wywody. Nie sądze, żeby ten film dał do myślenia komuś kto już jest na "tej" drodzę i, że nagle przestanie brać pod jego wpływem. Ale ci, którzy mają wątpliwości, wahają się: spróbować czy nie, dla tych ludzi, ten film może się okazać rozstrzygający. W pozytywny sposób oczywiście. A im wcześniej tym lepiej. I skąd ta pewność, że nie mam dzieci? Znamy się?

K_meyer

Czyli masz dzieci. W takim razie co nie uwierzą Ci na słowo że nie warto ćpać? Dzieci trzeba po prostu kochać. Po co bombardować delikatną psychikę taką kanonadą? Oglądanie tego filmu nie różni się wiele od przyćpania.

PS: tylko proszę nie pisz mi że nie masz dzieci tylko stosujesz taki styl dyskusji. Przepraszam jeśli potraktowałem Cię z góry ale po prostu gupio gadasz.

JanekProsty

"Oglądanie tego filmu nie różni się wiele od przyćpania." ... z tą małą różnicą że z tego fimu mozna wyjść lub zacząć suwać suwakiem w winampie.

:)

JanekProsty

Kto "gupio" gada ocenią postronni, nie Ty. Czy mi wierzą na słowo? Oczywiście, wierzą. Ale co z tą resztą dzieci wychowywanych przez telewizję i internet? Bez odpowiednich wzorców? Wreszcie, co z nastolatkami, bo to chyba o nich mowa? Czy oni tak chętnie słuchają co rodzice mają na ten temat do powiedzenia? Czy każdy rodzic zna na tyle dobrze ten temat?

K_meyer

Bo widzisz pic polega na tym że masz rację ale tylko taką malutką. Dzieci dziś rzeczywiście narażone są na narkotyki o wiele bardziej niż kiedyś. Mają z nimi o wiele większą styczność i o narkotykach nie dowiadują się tylko z takich filmów. Ty jesteś zwolennikiem poglądu że te dzieciaki które są zaniedbywane przez rodziców wystraszyć takim obrazem bo to jest ostatnia deska ratunku. (może nie dokładnie tak ale coś w tym stylu w Twojej wypowiedzi odczytałem) Tyle że do takiego ćpuna dającego po żyłaćh to jest nie taka prosta i zawsze szybka droga. Poza tym można być przez wiele lat narkomanem nie kończąc wcale tak drastycznie jak główni bohaterowie. Czasem takie straszenie prymitywne owocuje tym że dzieciaki gdy już pierwszy raz spróbują widzą że wcale to nie jest tak jak w tym filmie - że nie ma się żadnego głodu że można niby tak sobie rozrywkowo raz na jakiś czas zajarać albo też poniuchać. (nikt nie zaczyna od kompotu czy craka) i własnie w poprzez ten czas gdy uzaleznienie to najbardziej drastyczne (fizyczne) nie pokazuje swojej twarzy powoli wpadaja w cug który faktycznie może doprowadzić ich na dno... i rzeczywiście najczęściej doprowadza... ale to wcale nie jest tak jak to się straszy. Poza tym czy myślisz że ci co ćpają nigdy nie słyszeli że od narkotyków się umiera (czasem dosłownie ale na pewno też i wewnętrznie)? Słyszeli i dobrze o tym wiedzą - widzą jak ich kumple sie szmacą i umierają. Wiele osób które zaczynają "przygodę" z narkotykami słyszło o tym a jednak zaczynają ćpać. Bo gdzieś podświadomie życie nie ma dla nich wartości. Bo ich życie jest niepełne tak samo bez, jak i z narkotykami... a tak przynajmniej mogą na chwilę zapomnieć. A przyszłość, nadzieja i miłość i tak dla nich nigdy nie istniały. "Niczego nie przegrywają" - jest im po prostu wszystko jedno.

Sugerujesz jakoby dzieciakom które nie mają w domu dostatecznie miłości, którzy nie mają nadzieji na godne życie, nie mają w życiu mądrych celów można było pomóc filmem którey tak samo tego w sobie nie ma. Że istnieją dwa światy. Świat ludzi "z dobrych domów" i ich wychowywać trzeba miłością, nadzieją i kształtowaniem odpowiedzialnych realnych i mądrych marzeń, natomiast tych co wychowuje ich inetrnet i telewizja wychowywać należałoby filmami zbliżonymi do "requiem dla snu". (przepraszam że trochę intensyfikuje Twoje myśli - to nie po to żeby przekłamać Twoją wypowiedź ale po to by zestwić ze sobą dwie odmienne kultury) że część ludzi wychowywać powinniśmy osobowo - a część wychowywać tresurą manipulacji (bo tylko to nam niby zostało). To nie prawda - taka teza słuzy tylko temu byśmy mogli żyć wygodnie i nie poświęcać naszego życia ludziom skrzywdzonym i połamanym. Służy temu żebyśmy najpierw byli tolerancyjni dla kultury śmierci (wspomniana przez Ciebie - telewizja internet) a potem żebyśmy sami taką "kulturą" próbowali wpłynąć na rzeczywistość. Tyle tylko że człowieka nie powinno się wpływać - bo to go redukuje - a właśnie wychowywać - traktować osobowo. Kultura która człowieka traktuje jak psa pawłowa - jest faktycznie anty kulturą - jest cywilizacja śmierci. Świat nie potrzebuje manipulacji - świat potrzebuje ODKUPIENIA i miłości. Wielu ludzi jest ćpunami choć nigdy nie zażywali narkotyków (choć gdybyśmy zdali sobie sprawę jak wiele rzeczy jest faktycznie narkotykami to pewnie okazało by się jest nas wielu) - Cały współczesny świat przezywa ten kryzys - ubezwłasnowolnienia na rynku pracy - na płaszczyżnie publicznej wymiany myśli (tkzw "tolerancja" - :/). Cała ludzkość a szczególnie cywilizacja zachodu jest coraz bardziej uzależniona (uzależnien jaest naprawdę wiele) i i to właśnie dlatego między innymi że antykultura wyprzeć chce kulturę.

Film Aronofskyego jest dla mnie idealnym przykładem antykultury.

PS: Znać narkotyki to nie wiedzieć jak sie je aplikuje i jak pozanć że dziecko ćpa. Znać narkotyki to znać upadki człowieka ... i umieć mu podać rękę miłością odpowiedzialną i osobową ... i przedewszystkim nie zakłamaną - bo ćpanie i alkoholizm są chorobą zakłamania swojej psychiki. Ktoś kto chce ćpać - będize ćpać nawet gdy koło niego zarzyga się na śmierć jego kolega.

JanekProsty

No właśnie nie do końca tak. Dziwny tor obrała ta dyskusja, dla Ciebie jest tylko czarne i białe, nie ma niczego pomiędzy. Napisałem wcześniej, że jak dzieciaki spróbują, to już za późno, żeby ten film coś u nich zmienił, bo już są na przegranej drodze! Potrafisz odróżnić ciężkie narkotyki od używek? Wreszcie, nie chodzi mi o to, żeby ten film był jedynym źródłem, wyrocznią w tych sprawach, gdzie tak napisałem? I powiedz mi człowieku: dlaczego ludzie twoim zdaniem chcą ćpać? Czy nie dlatego, że ktoś im powiedział jaki to odlot jest po tym fajny? Aronofsky na całe szczęście tego nie mówi, bo pokazuje, do czego takie uzależnienie prowadzi. Ludzie ćpają, bo nie mają innych celów? To chyba trudno im pomóc, bo każdy musi sam znaleźć cel. Nie wydaje mi się również jakoby ten film miał im zaszkodzić. Uważasz, że filmy nie powinny nieść ze sobą żadnych treści? Żeby były tylko do pośmiania? Napisałeś, że nie powinno się wpływać na drugiego człowieka poprzez film. Czyli co? Chyba w ogóle nie robić filmów?

K_meyer

Sorki za przekłamanie, miało być: "Napisałeś wcześniej, że jak dzieciaki spróbują, to się dowiedzą, że nie jest tak źle jak w tym filmie, ale przecież wtedy jest za późno, żeby ten film coś u nich zmienił..."

K_meyer

No więc właśnie ja też mam wrażenie że dla Ciebie jet tylko czarne i białe tylko że gdzie indziej niż u mnie... Uwierz mi że wiem dobrze o czym piszę.

Niestety forsujesz mnie żebym napisał coś o samych narkotykach tak jakby to narkotyki same w sobie były ISTOTĄ narkomani. I o tym tez później napiszę. Tylko że pogląd, że - NARKOTYKI są istotą narkomanii - można czerpać tylko ze swojej niewiedzy i oglądana takich durnych filmów. Rozpowszechniając taki pogląd zakłamujesz rzeczywistość, odwraczasz uwagę od sedna i pośrednio też dokładasz cegiełkę do pułapki jaką zastawia na ludzi narkomania (a nie narkotyki - :/). Patrząc w ten sposób nie jesteś w stanie daż prawdziwie dobrej odpowiedzi na to jak narkomanii zapobiegać. Tak się dziwnie składa, że wypowiadam się tu nie tylko jako osoba zainteresowana kształtem kultury (sztuki) ale też i osoba któa maiął z narkotykami nie powierzchowną i bliską styczność.

Ludzie dzisiaj sa straszliwie ogłupiani i bardzo silnej próbie poddawana jest ich wrażliwość - a w szczególny sposób i wrażliwość dzieci. Rozpadające się rodziny, alkocholizm i bezrobocie, też i bida, "pielegnowane" przez Polsat i TVN (przeprszam nie mogłem sie powstrzymać) bezwartościowe społecznie zainteresowania, brak osadzenia młodych ludzi w sposobach na kształtowanie odpowiedzialności i wiarę w swoje perspektywy, niszczące wrażliwość koncepcje "miłości" - to są prawdziwe choć pozornie trudniej dostrzegalne przyczyny. Na to tylko się NAKŁADA ludzka ciekawość i wpływ środowiska. Na to żeby zostać narkomanem trzeba też "spełnić" kilka innych "warunków".

I tu znajduje kolejne potwierdzenie moich wniosków "kulturowych". Większość osób uzaleznionych - jeszcze raz zaznaczam że piszę o heroinistach i kokainistach (też crak) których znałem - to byli bardzo wrażliwi ludzie nieumiejętnie radzący sobie ze swoja psychiką. A znałem ich też zanim zaczeli ćpać. Ludzie dziś nie chcą patrzeć wewnątrz człowieka - potrzebują jakiś spektakularnych fajerwerków żeby dostrzec drugiego - (matka utopiła dziecko, ktoś umiera z przedawkowania na dworcu, nastolatek zgwałcił koleżankę) a nie potrafia zrozumieć najprostszych rzeczy, że kultura to nie jest obszar analizy nobliwych profesorków których i tak nikt nie słucha. Kultura to świat w którym żyjemy i każda cegiełka może być w kulturze dokładana do budowania albo cywilizacji traktującej człowieka osobowo - albo do budowania cywilizacji materialistycznej traktującej człowieka jak zwierze. Albo utrwalająca jeden albo drugi obraz w ludzkiej psychice. Tu naprawdę jest czarne albo białe i nie potrzebne są tutaj żadne pozorne dystynkcje. Albo "ćpanie to wpływ substancji na zwierze o nie złożonej psychice i braku wyższych potrzeb" - albo - "kryzys ludzkiej psychiki i wzajemnych pomiędzy ludźmi relacji, brak spełnienia potrzeb takich jak miłość, nadzieja, wiara w Boga; oraz prawo do harmonijnego kształtowania wraz z wiekeim swojej osobowości".

Czarne
albo
Białe


Kultura to też nasza rozmowa (Twoje wyobrażenie problemu i wyobrażenie moje) to też w o wiele większym stopniu filmy Aronofskiego. O tym wielokrotnie już pisałem. A teraz o tym co jest prawdziwe choć dla osób z zamiłowaniem do nieosobowego wychowania (straszenia a nie mówienia dziecku prawdy) może wydać sie nie wychowawcze.


Nie od razu stajesz się ćpunem takim zdegenerowanym (o ciężkich piszę narkotykach jakby co). Do takiej tezy się przychylam bo statystycznie rzecz biorąc jest ona prawdziwa, ale tylko ktoś kto nie brał nigdy, może zrozumieć ją wprost - tzn że "jak już spróbują to jest już za późno" - to nie jest prawda. Narkotyki to nie są jakieś czary mary które zmieniają człowieka w jak za dotknięciem różdżki. (i na tym między innymi tez polega ich pułapka) To zależy od wielu czynników - np. cała masa czynników osobowych - fizycznych i psychicznych - w tym też predyspozycje do uzależnienia w ogóle, wieku, umiejętności radzenia sobie ze stresem; ale też i socjalnych jak np sytuacja rodzinna, środowisko w którym się obracasz, ilość zainteresowań, itp itd... - to po prostu ruletka i niektórzy mają więcej komór pustych a niektórzy mniej... wiadomo zaczyanjać w nią grać mozesz od razu wylosować śmierć

Teza mówiąca że już pierwsze zarzycie (czy kilka pierwszych) jest równozanczne z uzależnieniem opiera się na statystycznym stosunku osób kończących jako narkomani do ilości osób które kiedykolwiek narkotyki zażyły - tzn dotyczyć może to też i osób które poznały tą "furtkę" i sie nie uzależniły i po wielu latach abstynencji w kryzysowej sytuacji do narkotyków wrociły jak i np. osób którym wmawiano, że narkotyki uzależniają od pierwszego zażycia i gdy zobaczyły, że to nie prawda zachłysneły sią tą beztroską i z biegiem czasu się w nie zaplątały.(niewinnie bo przecież miały mnie całkowicie i od razu zniewolić - a jeśli nie to sobie jeszcze prae razy wezmę) Choć może teoretycznie wystąpić uzależnienie od pierwszego razu to ciężko to obiektywnie stwierdzić bo STATYSTYCZNIE mało jest osób które zarzyły tylko raz - co zarazem jest - jak i nie jest - dowodem na to, że pierwsze zarzycie uzależnia - przy szeregu pierwszych zarzyc narkotyki wkupują się w Twoją psychikę - choc ja z doświadczenia wolałbym powiedzieć że w duszę) Teza mówiąca o "pierwszym uzależniającym zarzyciu" jest bezpieczna bo faktycznie decydując się na pierwsze zarzycie masz spore prawdopodobieństwo na to, że rzeczywiście pójdziesz dalej. Tyle że nie wyrasta to z jakiejś "nauki o magicznej substancji" a właśnie z tego wobec czego jestem taki "czarnobiały" tzn złożoności ludzkiej psychiki. Brniesz w to dalej nie tylko dlatego że jakiś proszek rzucił na ciebie urok czy też nawet cię zafascynował ale też dlatego że nie masz niczego zdrowego w swoim życiu co dałoby ci lepszego, prawdziwszego i budującego a nie niszczącego twoją godnoaść jako człowieka - kopa. Patrząc w ten sposób łatwiej jest zrozumieć dlaczego po narkotyki człowiek sięga (choc i tak to jest temat trudny - bo złożona i DELIKATNA jest ludzka psychika)

Narkotyki takie jak (heroina, i wszelkiej odmiany opiaty, crack czy też czysta kokaina) - to ZABAWA ZE ŚMIERCIĄ. To gdzieś w tle zawsze wisi - uwierz mi że są ludzie którzy mają w sobie jakieś autodestruktywne myśli i którzy potrafią się tym fascynować - znałem takich. To czasem pojawia się w dopiero w trakcie ćpania ale też czasem je poprzedza. Zresztą patrząc po dzisiejszej młodzieży widzę takich postaw wiele. Wydaje mi się że wpływ na postrzeganie narkotyków jako atrakcyjnych ma pozór ich nieszkodliwości - obserwowanie ludzi zarzywających rzadko i funkcjonujących (przez jakiś czas) z wierzchu "normalnie" (to znaczy niszczących te subtelności duszy/psychiki o których ciężko jest rozmawiac i które nie rzucają się w oczy - a o których Pan Darren nie potrafiłby nakręcić filmu - bo pod tym względem jest dla mnie typowym narkomanem bez stadium skręta)

Ciekawość to też jest częsty powód którego nie chcę wcale umniejszać - ale to już ewidentnie i bezpośrednio wynika ze zjawisk kulturowych - tych durnych filmideł rozrywkowych jawnie demoralizujących. (Darren jest na tyle perfidny że demoralizuje skrycie - pod pozorem społecznej wagi filmu niszcząc wrażliwość widza) Może dziś rola tego czynnika wzrasta - ale te wartosci o których piszę potrafią tez i przed taką GŁUPOTĄ obronić. Bo ćpanie tylko z tego powodu jest faktycznie głupotą. Ćpanie z powodów o które ja podkreślam też jest głupotą, ale opartą na ludzkich dramatach, które postronnym nie daja tak po oczach ja filmy wspomnianego reżysera. A to też między innymi dlatego że otępia się naszą wrażliwość, też takimi filmami które nie widzą człowieka w człowieku.

PS: Dzieci oczywiście są o wiele bardziej bezbronne i tu nawet NA WSZELKI WYPADEK skłonny jestem narkotyki same w sobie - jednak demonizować - choć rodzice dzieci, które pare razy zarzyły nie powinni sie przestraszyć ale zachować spokój. Mogą jeszcze wszystko uratować

Milością i wiarą.
Z Panem Bogiem - Tylko Prawda Was wyzwoli.

JanekProsty

...mówiąc o dziciach mialem na myśli podstawówkę bo i tak się dziś niestety zdarza...

JanekProsty

Poprawka - Rodzice oczywiście powinni się przestraszyć i to nawet bardzo ale nie narkotyków a o stan rodzinnych relacji...

JanekProsty

Janek, a Ty znowu wkładasz kij w mrowisko... lol

adas_80

A jak ty się "golasie jeden" (avatar) wcisnełeś 11-tym stycznia 2007 przed 31 sierpnia 2006 ??? Hę ? ... Jak chce Ci się poczytać co tam piszę dalej to polecam - jak nie to nie forsuje. Jak dla mnie D.A. jest antyartystą. Pozdrawiam. (wybacz golasa - to nie inwektywa a raczej bezpośredniość)

JanekProsty

Spoko, nie obrażam się...
czytałem to co jest poniżej :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones