Większość ludzi widzi w niej tylko wdowę po Kurcie Cobainie, ćpunkę i skandalistkę. Nie sposób zaprzeczyć ani jednemu, ani drugiemu ani tym bardziej trzeciemu. Te osoby, które postrzegają ją jako artystkę, są w mniejszości. Courtney jest sama sobie winna- jej potrzeba bycia w centrum uwagi i bycia pępkiem świata przesłoniła to, czym tak naprawdę się zajmuje. Gdyby ograniczyła swoje ekscesy, jak paradowanie topless, burdy w pubach, odwyki itd. itp., byłaby traktowana poważniej. A ma się czym pochwalić, bo ma w sobie potencjał jako autorka muzyki, łączącej melodyjność i ostrość i wywierających wrażenie tekstów. No i w końcu jest tez aktorką, co prawda nie widziałam żadnego filmu z nią, ale nominacja do Złotego Globu i bardzo przychylne recenzje mówią chyba same za siebie. Jej skandaliczne wybryki były dobrym środkiem na wzrost popularności, ale też stały się równoczesnie jej przekleństwem. Choćby dlatego, że pani Courtney większość czasu zajmowała się czym innym (wiadomo czym) niż muzyka, a jej agresywny sposób bycia zniechęca rezyserów do obsadzania jej w filmach (uszkodzenia dekoracji, uszkodzenia ludzi :]). A może to wszystko się po prostu wpisuje w rock'n'rollowy styl zycia i tyle? Koniec kropka. Charakterek Courtney się juz raczej nie zmieni, natomiast ja zachęcam do słuchania jej muzyki.