koles ktory mial najmniejsze jaja. taki caipowaty zawsze mi sie wydawal .o wiele bardziej lubie cichutkiego, skromnego Johna niz Maya. na gitarze robi cuda - szczegolnie ukochana solowka do Princes Of The Universe ale zaspieewanie niech on sie lepiej nie bierze. ale na szczescie i tak troche sie poprawil w porownaniu do lat 80 i 90. fani powinni wiedziec ;)
to co ty nazywasz ciapowatością jest w nim własnie najlepsze nie jest jakimś debilem-pakerem "jestem cudowny padajcie u mych stup a niech ktoś próbuje podskakiwać to zobaczy" z nich wszystkich jest/był najładniejszy i miał najmilszy głos niech śpiewa , bo bardzo dobrze mu to wychodzi
miał najmilszy głos niech śpiewa - tym stwierdzeniem udowodniles tylko jakie masz pojecie o muzyce i o Queen. jesli May ma dla ciebie najmilszy, rozumiem ze najlepszy to nie mam o czym z toba rozmaiwac
Brian to taka cicha woda, jak się poczyta o jego wczesnej karierze to niewiele mu brakowało do Freddiego czy Rogera, chociaż tak fakt ta dwójka wykraczała ponad normę:P
A Brian, cóż ma wielki talent i był takim rozważnym członkiem zespołu, który chyba chciałby być liderem gdyby nie miał koło siebie Freddiego z tą gigantyczną charyzmą:)
hollywood widac ze nic nie wiesz. skoro jest tski genialny to dlaczego po smierci Freddiego juz nie nagral tak wielkich utworow jak z Queen? jego postac calkowicie nie pasuje do rock & rolla. spokojny, opanowany. "czysty". dla mnie to nie trafia chociaz Queen to moj ukochany zespol. talentu nie mozna mu odmowic ale to nie wszystko
Biedroneczka_4 ma rację, Brian nie raz udowodnił, że nie odstaje od kolegów z zespołu. Poza tym ma cudowny głos i jest niesamowitym gitarzystą! Co do piosenek po śmierci Freddiego. Brian nagrał wiele utworów po jego śmierci, nagrania są bardzo dobre - tyle, że nie doceniane. Wiadomo, że więcej popularności ma piosenka Katy Perry, która leci na MTV 24/7 niż piosenka Briana. Przesłuchaj jego albumy a docenisz, tego człowieka. Mniej znane nie znaczy gorsze.
masz racje. chodzilo mi o to ze juz nie miel itego przebicia po smierci Freddiego. tego pazura i pokazania ze dalej sa zajebisci a usuneli sie w cien. wiadomo ze woklaiste najtrudniej zastapic i jeszcze takiego
Mam wrażenie, że mocno przesadzasz.
Brian owszem ma miły głos ale tylko przyjemnie się go słucha, skala jest mała i barwa niczym nie wyróżniająca się.
Gitarzystą jest dobrym ale niestety nie dorównuje wielu swoim rówieśnikom jak Iommi, Clapton czy trochę młodszy Knopfler.
Brian nie ma też osobowości i scenicznej charyzmy dlatego nie był w stanie zrobić kariery solo jak inni uznani gitarzyści, którzy potrafili tworzyć solowy materiał, który nie ustępował dokonaniom zespołu, z którego przebojów zasłynęli. Dlatego po dziś dzień mimo wcześniejszych deklaracji praży się w świetle dawnej sławy i co róż rusza w trasę ze starym materiałem Queen.
May to rzemieślnik, który ciężko pracuje/ pracował na sukces, nie jest artystą, któremu coś przychodzi od tak, gdyby tak było odciąłby się od dawnych dokonań i chciał robić coś swojego.
Brak szerszego uznania na pewno nie wynika z braku popularności. Społeczność fanów muzyki rockowej to nie dzieci MTV, które słuchają tylko tego co serwuje telewizja, rock zawsze był alternatywny i dużym stopniu niezależny od mediów dlatego tłumaczenie tego, że jego solowa kariera stoi w miejscu w taki sposób jak czynisz jest... irracjonalne i pozbawione sensu.