Jak większość z was po raz pierwszy ujrzałem go w filmie "Psychoza" i po prostu oczarował mnie tą rolą. Mimika twarzy, ton głosu... no po prostu urodzony "psychol" :)
Od tamtego czasu nie sądziłem, że mógł zagrać jakąś inną postać w innym filmie niż szaleńca. Nie z tą maską jaką przykleiłem mu po seansie "Psychozy" ;p
Mocno mnie więc zaskoczył swoją rolą w "Ostatnim Brzegu". Zagrał naprawdę świetnie i na te dwie godziny przez które leciał film przestałem myśleć o nim jako o Normanie Batesie. I właśnie na tym polega aktorstwo! Na różnorodności granych przez siebie postaci. To naprawdę sztuka w jednym filmie zagrać poważnego, odpowiedzialnego i troskliwego mężczyznę ("Ostatni Brzeg") by rok później zagrać w innym filmie w roli jednego z największych psycholi w historii kina ("Psychoza"). I za to go uwielbiam :)