Tylko weź pod uwagę, że wtedy była inna (niestety) mentalność ludzi, jeśli chodzi o stosunek do zwierząt.
Ciebie czy mnie? Wypowiadamy się bez zaproszenia bo to otwarte forum. Nie pasuje? To zrób sobie prywatny temat na blogu.
Autor najwybitniejszego filmu w historii polskiego kina. Dla jednych to "CZŁOWIEK Z MARMURU", dla drugich "KANAŁ", dla trzecich "ZIEMIA OBIECANA". "Pan Tadeusz", "NIEWINNI CZARODZIEJ", "Korczak", "BRZEZINA", "Popiół i diament", "WSZYSTKO NA SPRZEDAŻ", "Wesele", "POPIÓŁ I DIAMENT", "Bez znieczulenia", "DYRYGENT", "Panny z wilka", "Kronika wypadków miłosnych"... Ale to zawsze był film Wajdy.
Liczył się, tak jak Munk, Kawalerowicz, Ford, Kutz, Chmielewski, Bareja, Hoffman, Majewski, Żuławski, Morgenstern, Falk, Kieślowski, Bugajski, Holland, Krauze... ale na końcu zawsze był Wajda.
Oglądałem wszystkie filmy Wajdy.
Moim zdaniem "Popiół i diament", "Ziemia obiecana", "Człowiek z żelaza", "Korczak" i najnowszy "Powidoki" to najlepszy Wajda.
"Pokolenie", i "Wałęsa. Człowiek z nadziei" to Wajda, który w ogóle nie powinien powstać.
Ja nie mam potrzeby wywlekania jakichś pretensji i oceniania artystów z perspektywy jednostkowej przewiny,
Bo Wajda, Wit Stwosz czy Caravaggio to - przede wszystkim - nie dręczyciel zwierząt, oszust i zabójca, tylko twórcy wielkiej sztuki.
Zgadza się, ale skoro już wiem, co stało się na planie "Popiołów", to nie mogę udawać, że tego nie wiem. Jeżeli jeszcze raz ten film obejrzę, to, niestety, nie zapomnę, co naprawdę działo się w TEJ scenie. Gdybym tego nie wiedział - inna sprawa. Caravaggio i Stwosz mieli to szczęście, że nie było wtedy dziennikarzy i dziś możemy ( przynajmniej większość z nas) podziwiać ich nieskażone niczym postacie i twórczość.
Jakie znowu "nieskażone"? Kto chce, ten się dowie i bez dziennikarzy, jacy byli prywatnie i co mieli na sumieniu (w końcu od czego są książki?)
Ciebie to nie obchodzi, tylko dla Wajdy robisz wyjątek.
Należę do owej większości, dla której owe dwa przykłady są nieskażone - po prostu nie jestem fachowcem ani na tyle dociekliwym laikiem. Co do sceny w "Popiołach" zaś - bardzo łatwo dowiedzieć się o tym zdarzeniu choćby z tego forum. Nie robię więc dla Wajdy żadnego wyjątku. To tylko sprawa dostępu do faktów.
Dzięki mnie masz dostęp do innych dyskredytujących artystów faktów. Więc nie powinieneś chyba ich ignorować i od dziś patrzyć na wspomniane osoby ze szczytów swej moralnej wyższości.
Dlaczego oceniasz owe fakty jako dyskredytujące? Ja uznaję każde fakty jako dopełniające obraz człowieka, obojętnie czy to artysta czy każdy inny człowiek. Ty uznajesz, że jakiś fakt z życia człowieka może go zdyskredytować - ja takiej oceny nie wystawiam.
Czyli jednak ten epizod z koniem nie jest twoim zdaniem dyskredytujący dla mordercy konia?
I można dalej cenić Wajdę?
Jeśli to marginalny epizod, po co go wywlekać i eksponować jako główny przyczynek do oceny Wajdy prowadzonej na okoliczność jego zgonu?
Jako jeden z wielu przyczynków składających się na jego obraz. Póki co, moich ocen filmów Wajdy nie zamierzam zmieniać - niektóre oglądało mi się bardzo dobrze, inne były żenująco słabe a inne średnie. A z mojego osobistego punktu widzenia powiem tak: nigdy nie doprowadziłbym do śmierci konia tylko dlatego, że wymaga tego jakaś artystyczna wizja.
Dzisiaj łatwiej jest oceniać z oskarżycielskim paluszkiem, nie przykładając miary do tego, co było traktowane onegdaj z przyzwoleniem. Np. ja również mógłbym stwierdzić, że nigdy nie porzuciłbym dziecka na śmietniku. Ale jeśli byłbym starożytnym Ateńczykiem, zapewne mógłbym to zrobić ze sporym prawdopodobieństwem. No i o czym to świadczy?
Nie twierdzę, że o podobnych historiach należy milczeć, chodzi o to, że one nie maja przełożenia na ocenę artysty i dzieła jego życia, a ich eksponowanie na zasadzie odkrycia i szoku, jest bezprzedmiotowe.
50 lat temu to nie aż tak dawno. Myślisz, że porównanie ze starożytnością jest trafne? Ja akurat nie kojarzę Wajdy tylko z "Popiołami" i tą sceną. Ale inni tak. I ja im tego prawa nie mogę odbierać.
50 lat to wieczność. Spytaj kogoś młodszego ze swojego otoczenia, to prawie jak Bitwa pod Grunwaldem.
Pewnie, jeśli ktoś kojarzy Wajdę tylko z Popiołami (dziwota wielka), to nikt nie ma prawa temu komuś zabierać jego niezbywalnego prawa do ignorancji. A ktoś się palił do tego zabierania, bo nie zauważyłem?
Ale gdyby nie Wajda, który obsadził Pszoniaka w tej roli, to Pszoniak nie stworzyl by tak wspanałej kreacji aktorskiej, chyba przyznasz?
To nie był żaden afront z mojej strony wobec ŚP. Pana Wajdy. Po prostu uważam ten film, w pewnych względach, które właśnie reżyser powinien "dopilnować", za lekko niedopracowany. Jednak geniusz Pszoniaka i dzieci "odciąga" od nich uwagę.
Pan Wajda był wielkim filmowcem i reżyserem, tworzącym często wielkie filmy, z rozmachem, jednak na takim forum warto dbać o konstruktywną krytykę ;-)
Dzieci grały genialnie to prawda, ja się niedociągnięć nie doszukałam, ale moze są, nie zaprzeczam... Pozdrawiam
Dorobek filmowy Andrzeja Wajdy nalezy też rozpatrywać w kontekście tego, co produkował Zespół Filmowy X. Przecież tam powstawały jedne z najważniejszych filmów polskiej kinematografii drugiej połowy lat 70 i początku 80. Odejście Andrzeja Wajdy to wielka strata dla polskiego kina.
Andrzej Wajda powinien być pochowany w Krypcie Zasłużonych w kościele Na Skałce. Jego miejsce jest obok Malczewskiego, Wyspiańskiego, Kraszewskiego, Asnyka, Szymanowskiego i in. Wkład Andrzeja Wajdy w polską kulturę jest na pewno nie mniejszy niż tych wymienionych. Mam nadzieję, że kiedyś urna zostanie przeniesiona.
Został pochowany koło swojej matki, bo tego sobie życzył na cmentarzu Salwadorskim. Ma bardzo piękny pomnik, byłam dwa razy na grobie mistrza przy okazji pobytu w Krakowie.
Nie wiem komu odpowiadam, prawdopodobnie sam sobie ale ten nowy filmweb jest tak po ...ny że mam za mało w mózgu. Albo ten co to wymyślił. Ale ad rem:
Jeszcze przed kilkunastu laty najbardziej poruszał mnie "Kanał", film o tragicznej miłości bez nadziei. Młody byłem herbatnik i dlatego. Ale teraz już wiem że wszystko przemija i tylko kwestią czasu jest kiedy mój świat odpłynie razem ze mną. Dlatego wybrałbym "Panny z Wilka" z tym leniwie upływającym czasem i wspomnieniami. Myślę że każdy kogoś czy coś kochał i chyba każdy był kochany. Ale cóż nam pozostało; dobre wino i stare zdjęcia wieczorem a na co dzień uśmiech do dziewczyny, z którą ...dzieści lat temu (niech każdy wpisze swoje) całowałeś się przed Jej domem. Świat był piękny.
Nie wiem komu odpowiadam, prawdopodobnie sam sobie ale ten nowy filmweb jest tak po ...ny że mam za mało w mózgu. Albo ten co to wymyślił. Ale ad rem:
Jeszcze przed kilkunastu laty najbardziej poruszał mnie "Kanał", film o tragicznej miłości bez nadziei. Młody byłem herbatnik i dlatego. Ale teraz już wiem że wszystko przemija i tylko kwestią czasu jest kiedy mój świat odpłynie razem ze mną. Dlatego wybrałbym "Panny z Wilka" z tym leniwie upływającym czasem i wspomnieniami. Myślę że każdy kogoś czy coś kochał i chyba każdy był kochany. Ale cóż nam pozostało; dobre wino i stare zdjęcia wieczorem a na co dzień uśmiech do dziewczyny, z którą ...dzieści lat temu (niech każdy wpisze swoje) całowałeś się przed Jej domem. Świat był piękny.
Jak napisał Stachura: "Życie jest piękniejsze i straszniejsze jeszcze jest, blednie przy Nim nawet sama Śmierć." Albo jak ten grecki filozof: " Czym jest to czego początku nie pamiętamy a końca nie znamy?". Płyniemy jak listki na wietrze.
A jeszcze jak się tu już dostałem tu taki fragment z "Dziejów" Herodota. Matka, ktora była kapłanką Artemidy miała dwóch jak wszyscy uważali najlepszych synów. Kiedyś modliła się do Bogini żeby im zesłała największe szczęście jakie może spotkać człowieka na Ziemi. Kiedy wróciła do domu obaj nie żyli. Umarli we śnie.