Pod względem warsztatu aktorskiego, to na pewno jest lepszy od takiego Willisa czy L.Jackson'a lub Patrick'a Neil'a Harrisa, którzy znajdują się w top100. Owszem, jego częstotliwość gry w filmach nie jest zawrotna, ale Lincoln jest przede wszystkim aktorem teatralny, a co za tym idzie doświadczenie i umiejętności ma kilkakrotnie większe.
Patrząc przez pryzmat jego gry aktorskiej, w której można dostrzec zestaw jednych i tych samych gestów to nie. Nie ważne jaką rolę gra, zawsze gra tak samo.
Pieprzysz głupoty. Sunset Limited, Bez reguł, Django, Pulp Fiction, Jackie Brown - pięć moim zdaniem jego najlepszych ról, które różnia się od siebie wszystkim (a widziałem ponad 20 filmów z tym panem). Nie wiem gdzie ty widizsz "wszędzie te same gesty".
Bruce Willis - wystarczy samo to, że gra siebie. Może jest ciągle taki sam, ale w tym tkwi właśnie jego geniusz. To legenda.
Zaraz dojdziemy do tego, że umiejętnościami aktorskimi przebija Daniela Day-Lewisa czy innego Jacka Nicholsona :)
To, że rola którą gra opiera się na innym portrecie psychologicznym z innym zestawem cech nie czyni z niego aktora, który posiada szeroki zakres umiejętności ekspresji. Jest gro aktorów, którzy mają od groma rewelacyjnych ról, tyle tylko, że do ich przedstawienia używają jednego zestawu min i gestów. Niewielu jest w tej dziedzinie artystów, którzy potrafią wymigać się od wtórności.
PS. wymieniając na koniec Nicolsona czy Day-Lewisa sam zdeklasowałeś Jacksona.
Żeby nie było - ja nie uważam L.Jacksona za nie wiadomo jakiego geniusza. To po prostu bardzo solidny aktor, a rola w ostantim filme Tarantino udowadnia, że Twój argument o jednym zestawie min i gestów - w jego przypadku - zostaje obalony. Nie ma co się spinać o miejsce Lincolna w rankingu aktorów, bo na dobrą sprawę większość (w tym ja, może niestety) zna go tylko z "Walking dead", a jego średnia wcale nie jest beznadziejna. A poza tym... w czołówce jest Quentin Tarantino, to tylko pokazuje wiarygodność tego rankingu :)