młody, przystojny, w dobrym filmie. wszystko się zgadza. uznany bardzo dobry aktor, ale w większości filmów gada i gada. a to jego gadanie mnie denerwuje. i nie rozumiem czemu tyle gada? czy to takie role dostaje, czy po prostu ma taki sposób grania?
ogólnie wiem, że jest badzo dobry, ale jakoś go nie czuję.
dodam, że ostatnio oglądałam informatora i znów tyle mówił, że aż strach. nie mam takiego wrażenia patrząc na russella crowe. pierwszy ciągle gadał, a drugi grał.
Może dlatego, że potrafi gadać jak nikt inny :) - http://vimeo.com/62591294
Pacino to mistrz ekspresji, krzyku i operowania głosem. Robi to fantastycznie i nie za bardzo wiem czemu Ci to przeszkadza. Nie lubisz przegadanych filmów? Jeśli tak to proponuje zobaczyć jego bardziej wyciszone role: trylogia Godfather, Serpico, Bobby Deerfield, Pieskie popołudnie (może i gada dużo, ale jest to wyjątkowa kreacja).
mistrz krzyku i operowania głosem, taka włoska intonacja. może dlatego mi to nie odpowiada i drażni? moja uwaga o nim nie jest po obejrzeniu jednego filmu.