PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=862}

Zielona mila

The Green Mile
8,6 999 170
ocen
8,6 10 1 999170
6,8 42
oceny krytyków
Zielona mila
powrót do forum filmu Zielona mila

Nie będę oryginalny mówiąc, że jest to film z płytką, przewidywalną historią, schematycznymi postaciami, tanim wyciskaniem łez i przy okazji przeraźliwie nudny. Jednak postanowiłem dorzucić swoje trzy grosze do sprawy, na którą niewielu zwraca uwagę. Osobiście nie mam nic do fanów tego filmu, znam ich wielu, jednak nigdy nie mogłem zrozumieć wszelkich zachwytów, po prostu niech nikt nie traktuje tego jako personalny atak.


SPOILERY Otóż chodzi mi o pewną rzecz związaną z tym słynnym podziałem na dobrych i złych. Nie mam nic przeciwko sytuacji, w której ten dobry koleś załatwia tego złego, najlepiej po prostu mordując go (w domyśle rozwalając na drobne kawałki)..... jeśli mówimy o filmie akcji, przygodowym, gangsterkim, historii o zemście itp., dzięki temu film kończy się w satysfakcjonujący sposób dla nas i dla naszego bohatera..... jednak gdy mówimy o dramacie, który rozważa m.in. wartość ludzkiego życia i to, czy ktokolwiek faktycznie zasługuje na śmierć (na przykładzie skazańca z myszką, który podobno wg książkowego pierwowzoru jest mordercą, gwałcicielem i podpalaczem...), to takie rozwiązanie sytuacji jest po prostu infantylne.Człowiek, który ma nam podobno symbolizować zbawiciela i uzdrowiciela celowo zaraża nasz czarny charakter śmiertelną chorobą, wprowadza go w stan katatonii i prawdopodobnie też wykorzystuje go do zabicia drugiego głównego złoczyńcy. WOW. Bardzo ciekawe moralne zagranie w scenariuszu filmu dla "dojrzałych odbiorców".


Dla porównania podam najprostszy przykład tego, jak można to rozwiązać dobrze. W "Locie nad kukułczym gniazdem" jest świetna scena, w której (SPOILER dla tego filmu) główny bohater jest wkurzony - widzi przyczynę tragedii jaka się właśnie wydarzyła, która zachowuje się jakby nic się nie stało. Buduje się w nim również nienawiść dla całego systemu. Rzuca się na Siostrę Ratched, a my - widzowie kibicujemy mu, chcemy żeby udusił tą s*kę, jednak zostaje powstrzymany, a ona wciąż żyje. I właściwie nie ma to żadnego znaczenia - po prostu przeżyła. Nie chodzi o to czy ją zabija czy nie, chodzi o strach w jej oczach. Przez cały film ten sam chłód, te same ironiczne uśmiechy, a teraz się boi, już nie jest nietykalna, jej też coś może się stać, czegoś sie nauczyła. To jednak wystarczająca satysfakcja dla widza (przynajmniej dla mnie...) , nie chodzi o życie i śmierć, nie chodzi o to czy zły gość ginie czy nie, po prostu - choć trochę głębi.

I nie mówię tu, że Percy czy Wharton na to nie zasłużyli, po prostu nie w takim filmie, z takim podobno "ponadczasowym" przesłaniem, nie w ten sposób i nie z rąk takiego bohatera....

ocenił(a) film na 10
dawids266

za powaznie podchodzisz do tego filmu, nie jest to arcydzielo , jak wszystkie filmy na podstawie ksiazek kinga , to filmy z "tekstem" ...

ocenił(a) film na 3
riko62

Nie za bardzo rozumiem o co ci chodzi ciągle z tym "tekstem" (przynajmniej nie wyjeżdżasz znowu z "oglądaczami polskich telenowel" xD). Co to ten tekst? Takie przesłanie dla mas, morał? Dla ludzi, którzy chcą ambitnego kina, tylko że nie wiedzą gdzie szukać, ale będą bronić Zielonej jako największego arcydzieła w historii kina, choć nazwiska takie jak Welles, Godard, Fellini, Kubrick czy Scorsese są im kompletnie obce?

ocenił(a) film na 10
dawids266

przeslanie ale nie dla masz , wlasnie nie dla mas , bo to jak w tej reklamie z PIWEM ZYWIEC .... nie kazdy..........

ocenił(a) film na 3
riko62

Nie każdy, bo nie każdemu wystarczają banały?

ocenił(a) film na 10
dawids266

...nie kazdy ... no niestety

ocenił(a) film na 3
riko62

Jak mi pszykro rze nie jest mi pszykro :(


Riko, nie pij już więcej.

ocenił(a) film na 10
dawids266

mi nie jest przykro , zal mi tylko niektorych , ale jak juz pisalem ......piowo zywiec ....

ocenił(a) film na 3
dawids266

W zupełności podzielam Twoją opinię. Też zauważyłem rażącą niespójność w "posłannictwie" Johna Coffey, podobnie jak w przekazaniu jego cudownej mocy głównemu bohaterowi, która okazała się klątwą (O.o). Film sztucznie ckliwy i schematyczny, magiczne robaki, niezwykła mysz...nie do zniesienia.

ocenił(a) film na 3
Blailo

Ta, to też wszystko prawda, no ale cóż, zawsze i tak się skończy tak samo, my wyczerpiemy temat, a fani Zielonej i tak nie zmienią zdania. Oceniają filmy tylko pod kątem tego, jak ich wzruszyły, na tym kończy się krytyka, mogą wybaczyć tak wiele. Po prostu żyjemy w czasach, gdy filmy z końca lat 90-tych są nazwane przez młode pokolenie klasykami, a filmy ogółem są jak moda. Nie będę już wypisywał najczrniejszych scenariuszy, bo to w ogóle mija się z celem. ”Zielona Mila" powstała i musimy z tym żyć, popcornożercy wciąż będą go trzymać w ulubionych, a film nadal będzie wyoko w rankingu, ale kogo właściwie to obchodzi?

dawids266


Powinieneś zacząć od bojkotu książki, ponieważ to niemal wierna adaptacja fikcji literackiej.

Film obejrzałam głównie z ciekawości jak proza Kinga zostanie przekazana i uważam, że adaptacja jest świetna, niewiele odbiega od ksiażki, (zdaje sie, że jest pominiety tylko wątek romansowy dziadka, wątek pielęgniarza, który mu przypominał swoim zachowaniem Percy-ego Wetmore oraz opisy i życiorysy postaci osadzonych w celach śmierci). A skoro książkę lubię, a film oddaje ją niemal w 90% nie mogę go ocenić źle. Ponadto jest genialna obsada, świetna gra aktorska, montaż bez zarzutu, film zasługuje na ocenę jaką mu wystawiłam- tj 9/10

Napisałeś, cytuję: ''Człowiek, który ma nam podobno symbolizować zbawiciela i uzdrowiciela celowo zaraża nasz czarny charakter śmiertelną chorobą, wprowadza go w stan katatonii i prawdopodobnie też wykorzystuje go do zabicia drugiego głównego złoczyńcy. WOW. Bardzo ciekawe moralne zagranie w scenariuszu filmu dla "dojrzałych odbiorców".''

Nie wiem w jakim stanie emocjonalnym trzeba być żeby w postaci uzdrowiciela doszukiwać sie od razu zbawiciela, obawiam sie jednak, że w dość nieciekawym, wynikającym z kompletnego niezrozumienia filmu.

John Coffey po swojemu definiuje co jest złe i jak zło ukarać, ponieważ jest upośledzony umysłowo- ma umysł i sposób myślenia małego dziecka, co jest opisane dość obszernie w książce, ale nawet mało rozgarnięty widz zauważy to w filmie.
Ty nie zauważyłeś i postanowiłeś rozpisywać się o popconożercach.

Więc obejrzyj film raz jeszcze i pomyśl, że mamy do czynienia z małym dzieckiem w wielgachnym ciele, które posiada olbrzymi dar, z którym sobie nie radzi i ostatecznie ten dar jest przyczyną jego śmierci.
A potem pomyśl nad prawdziwym przesłaniem tego filmu.

ocenił(a) film na 3
Treehouse

Krótko - nikt nie każe nikomu tworzyć filmu na podstawie każdej książki na świecie. Film i książka to 2 różne dziedziny sztuki, który nigdy nie powinny być porównywane i nie obchodzi mnie czy ekranizacja jest wierna, interesuje mnie treść czyli co scenarzysta nabazgrał. Książki nie czytałem i nie zamierzam, więc żadnego "bojkotu" nie będzie".

"Świetna gra aktorska"? Polemizowałbym. Tutaj raczej wstawiłbym to określenie, którym określiłeś stronę techniczną - "bez zarzutów". Nikt tu nie zasługuje na określenie "świetnego". Przede wszystkim postacie, jak już mówiłem są jednowymiarowe i raczej niezbyt pamiętne. Bo tak na prawdę kogo oprócz Hanksa zapamiętaliśmy z grupy strażników po pierwszym obejrzeniu? Chyba tylko ich imiona i to, że byli przyjaciółmi (czy po prostu znajomymi z pracy...) i raz pomogli wyciągnąć Coffey'a z paki, żeby uleczył starszą kobietę. Te dwie (trzy?) postacie nie mają żadnego innego celu w fabule i równie dobrze mogłyby być jedną. Więc tak na prawdę żaden z aktorów nie mógł się wykazać, bo postacie są schematyczne i niezbyt ciekawe. Jedynie Doug Hutchison robi coś więcej niż "trzyma poziom", ale mu się poszczęściło, bo gra przerysowaną postać, która przynajmniej zapada w pamięć.

Z tym zbawicielem prosta sprawa, King (czy tam scenarzysta) pokazuje multum oczywistych podobieństw do chrześcijańskiego Jezusa - skazany na śmierć, niewinny, cudotwórca, uzdrowiciel, w celi śmierci (ukrzyżowany) pomiędzy dwoma przestępcami - jeden się nawraca, drugi nie, tylko nieliczni potrafią zrozumieć jego posłannictwo, jednak nie są w stanie go uratować itd., itd. . Jeśli nawet już odrzucę ten temat zbawiciela, to nie nazwałbym Coffey'a "dzieckiem". Zdaje się doskonale wiedzieć co robi, komu przywraca życie i komu odbiera. Więc wie, kiedy niszczy życie kolesiowi, bo jest dupkiem i zapewnia dłuższą śmierć złemu człowiekowi, który i tak był na krzesło skazany. Nie mówię, że wcale nie polubiłem Coffey'a, ale ta cała sytuacja niszczy wg mnie jego obraz jaki próbuje sprezentować nam ten film (czyli m.in. metaforę Zbawiciela).

Przesłania, jak mówiłem - dobre, ale banalne. Czy ktokolwiek zasługuje na śmierć? (z TYM mam właśnie problem). Pozory mylą. Nie ma sprawiedliwości. Czasami nie możemy podołać misji jaką nam życie dało, "czasem Zielona Mila wydaje się taka długa".

No więc mój prawdziwy problem pochodzi nie od przesłań, tylko jak je potraktowano. Nie można w tak głupi sposób wyciskać łez, bo tylko to taki "mało rozgarnięty widz" zapamięta. Możesz pokazać ten film małemu dziecku i wszystko zrozumie, bo to jest bajka Disney'a, tylko że z kilkoma masakrycznymi scenami. Postacie są płytkie, jednowymiarowe, wszyscy podzieleni na dobrych i złych, a film nie pozostawia w ogóle miejsca dla widza na żadne wątpliwości. Nie miałbym z tym problemu, gdyby ten film nie był "reklamowany" jako coś więcej, jako coś dla "dojrzałych widzów". A Darabont raz już pokazał, że umie zrobić dobry film. Mimo że w "Skazanych" też nas tym morałem bito po twarzy film był subtelniejszy, pokazywał nam coś więcej (bo chyba nikt mi nie powie, że "Zielona Mila" w realny, szczegółowy, ciekawy sposób przedstawia mentalność białych Amerykanów w latach 30'tych...) i nie był TYLKO tanim wyciskaczem łez.

dawids266

Twoje religijne zaślepienie pomijam milczeniem, bo nie jest to forum o mitologii.

John Coffey był opóźniony umysłowo, jego rozwój psychiczny zatrzymał się na etapie dziecka. Jest to nie dość, że w filmie wprost powiedziane, to jeszcze wszystkie symptomy, które przejawiał mówią o tym ewidentnie.

I dopóki nie zrozumiesz tej prostej przyczyny wszystkich jego działań, nasza dyskusja mija sie z celem.

ocenił(a) film na 3
Treehouse

Jakie religijne zaślepienie? Mówimy o oczywistej analogii i postaci bibilijnej, która jest tak rozpowszechniona, że porównywanie jej do postaci bliźniaczo podobnej jest rzeczą oczywistą, a twój atak w tym przypadku brzmi na prawdę żałośnie (nawet nie wspomniałem o słynnych inicjałach JC, ani o fakcie, że King jest chrześcijaninem i na każdym kroku widać jego inspiracje). Czyli każde jakiekolwiek porównanie do chrześcijaństwa uważasz za fanatyzm?

Czyli chory umysłowo człowiek ma prawo umyślnie zabić dwóch ludzi? Już nie chcę powtarzać znowu jednego z przesłań filmu, dotyczącego "zasługiwania na śmierć", bo to mija się z celem. W każdym bądź razie - choroba John'a jest kolejną sposobem do wyciskania łez. Przeciętny widz nawet o niej przez większość filmu nie pomyśli, skupi się raczej na cudach i tragedii John'a. Mnie po prostu drażni ten element fabuły i nie uważam, że można ten czyn jakoś usprawiedliwić.

dawids266

Żałośnie brzmi Twoja argumentacja. Brzmisz jak ksiądz na ambonie, który uzurpuje prawo do uzdrowień i niesprawiedliwej śmierci tylko dla jednej mitologicznej postaci.
Porównywanie Johna do Jezusa, to już fanatyzm religijny.

John nie zabił dwóch ludzi- to nadinterpretacja i kolejny przejaw kompletnego niezrozumienia nawet tego co oczywiste. Ukarał jednego za całe jego zło. I kara była taka jaką wedle swojego dzieciecego pomyślunku wydumał. Dzieci mają rózne pomysły, on miał taki.

Książka Kinga to bestseller, nie widziałam pod ksiegarniami agitacji obrażonych księży.
Film oddaje książkę w 90% przy czym nie zmienia nawet odrobinę zachowań i motywacji Johna.
Zarówno książka jak i film jest kochany na całym świecie. Musisz się z tym pogodzić.
No ale jako ten z nielicznych możesz sie czuć wyróżniony swoją odmiennością poglądową. Możesz sobie pompować ego myślą- jestem od nich wszystkich lepszy i jestem wyjątkowy.

PS. A po książkę faktycznie nie sięgaj, bo moralność w niej jest rozszczepiona na milion punktów widzenia. Nikt z klapkami na oczach, nie ogarnie trafności tez i prawd w niej zawartych.

ocenił(a) film na 3
Treehouse

Ile razy mam to powtarzać - John jest inspirowany Jezusem i podałem więcej dowodów niż tylko uzdrowienia i niesprawiedliwą śmierć, nie jestem zresztą jedynym, który tak twierdzi. W internecie wszędzie pojawiają się tego typu porównania. Wszędzie broniłem się moralnością, nie religią.

Po raz kolejny - John wiedział co robi, wiedział że to śmiertelna choroba, widział jak kobieta przez nią cierpiała. I prawdopodobnie wiedział też, że Wharton zginie (nie był tym faktem zbyt zdziwiony). Wymierzył karę śmierci i wiedział o tym doskonale. Nie obchodzi mnie, że to dziecko. Dziecko nie powinno być kryte przez świadków za popełnienie poważnego przestępstwa. Tu nie chodzi tyle o problem tego "zbawiciela", tylko problem widzów, którzy radują się faktem, że ten dobry załatwia tych złych. Scena zostaje przedstawiona w taki sposób, żeby nie mieli żadnej wątpliwości kto tu jest dobry i wygląda to po prostu jak gloryfikacja morderstwa. Jeśli w książce jest to przedstawione inaczej, jako pewien błąd człowieka o dobrym sercu i umyśle dziecka - świetnie, nie podoba mi się jednak to, jak zostało to sprezentowane w filmie.

"Musisz się z tym pogodzić". Że co? To już nie mogę skrytykować filmu, który mi się nie podobał z pewnych powodów, bo robię to tylko dlatego, że nie mogę się pogodzić z sukcesem? To równie dobry argument co "jesteś po prostu zazdrosny". Nigdzie nie powiedziałem, że jestem przeciwnikiem Kinga. Nie zagłębiałem się w jego twórczości, z ciekawości poczytałem "Cztery Pory Roku" i "Lśnienie" po obejrzeniu filmów, które zrobiły na mnie wrażenie i były to całkiem przyjemne lektury. Nie sądzę jednak, że ta "bajka" mu się do końca udała. Mogę się wyłączyć, mogę tolerować jednowymiarowe postaci, podział na dobrych i złych, banalne morały, ale zabicie dwóch złoczyńców przez cierpiącego bohatera tylko dla satysfakcji widza jest już dla mnie zbyt infantylne. Jak już mówiłem - nie mam nic do fanów tego filmu, kilku z nich to moi bliscy znajomi i nie nazwałbym ich idiotami i popcornożercami, po prostu uważam, że film jest traktowany zbyt poważnie i trafi do najgłupszego odbiorcy, co jest przyczyną takiej wysokiej oceny. Na miano arcydzieła wg mnie nie zasługuje, a zirytował mnie tak bardzo i po prostu tak mi podpada w tej ważnej dla mnie sprawie (a raczej jak ją traktuje), że nie mogę dać mu wyższej oceny.

PS. Zauważyłem, że prawdopodobnie uważasz mnie za średniowieczno-chrześcijańskiego fanatyka, który w żaden sposób nie toleruje przemocy, nie wierzy w odkupienie za winy, nie posiada zrozumienia i ma chore zasady moralne. Nie podoba mi się to, bo mówimy o tym w kontekście filmu, który jest w pewien sposób pacyfistyczny i to jest jak już mówiłem, głównym problemem. Zauważ, że w ulubionych trzymam np. "Mechaniczną Pomarańczę". W takim np. kontekście można porozmawiać o tego typu moralności. Nie w kontekście filmu o niesprawiedliwości.

ocenił(a) film na 3
dawids266

+ Addendum
Problem z dyskutowaniem z tobą jest taki, że ty mi jedynie stawiasz zarzuty. Zarzuty, że nie zrozumiałem filmu, że nie zauważyłem, że Coffey jest upośledzony i że (o zgrozo...) jestem fanatykiem religijnym. Wszystko to brzmi na prawdę żałośnie i bezpodstawnie, mówisz że moje argumenty są słabe, jednak ty wciąż powtarzasz to samo - John jest chory i to wszystko tłumaczy. Nie prawda. Jeśli ktoś tu ma klapki na oczach to tylko ty, bo nie potrafisz wyjść w tym przypadku poza ramy powieści/filmu, od razu uznajesz, że wszystko co King nabazgrał jest prawdziwe i niepodważalne. Zły pozostanie zły i zasługuje na sprawiedliwość, ale już inny zły nie zasługuje, bo jest przyjazny i bawi się z myszką. Na prawdę ciężko mi zrozumieć, czy ty podchodzisz do całej sprawy emocjonalnie i wkurzyła cię moja krytyka, czy może faktycznie uważasz się za mądrzejszego człowieka, traktując mnie z góry jak kretyna, który nie rozumie co to jest choroba psychiczna i nie potrafi zrozumieć naiwnego filmidła. Tak czy siak, nie sądzę że ta rozmowa ma szansę pójść w bardziej sensownym kierunku.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones