Romans wcale nie jest tu najważniejszą rzeczą, powiedziałbym nawet że najmniej ważną. Od samiutkiego początku jest tutaj dramat, który na kilometr można wyczuć. Możliwe, że ten kto wpisywał w ogóle tego filmu nie oglądał.
plus kontemplacja nad umieraniem, przemijaniem, śmiercią, itd... Melancholijny i depresyjny wręcz obraz (sceny zarzynania kóz, które pojawiają się dwa razy). Fajnie zrealizowany dramat.