(...) film - na miejsce wielokropka zasługuje każdy ściśle melioratywny przymiotnik języka ludzkiego. Dżofruś zmiażdżył widzów, w moim przypadku nawet z większym skutkiem niż kiedy stukał w klawisze pianina, roztaczając Blask. Hoakin również znakomity, w końcu znamy impuls, który przesądził powierzenie mu roli Dżokera. Co zaś tyczy się Majkela, w tej kreacji uosabia wszystkie najgorsze cechy kościoła katolickiego: bezduszne okrucieństwo, kliniczny chłód i estetyczną hipokryzję. Arcydzieło, 10/10 vel 100/100 jak kto woli. Idę pisać :)