Niedopracowany to w tym wypadku eufemizm. Niby aktorzy grają swoje, niby Foster za kamerą radzi sobie całkiem sprawnie, ale scenariusz jest fatalny. Trudno nawet powiedzieć, że fabuła jest grubymi nićmi szyta, bo scenarzyści używali chyba sznurka jutowego. Przy takim nagromadzeniu bzdur, uproszczeń i absurdalnych sytuacji trudno przymknąć na nie oko. Humor wprowadzany jest niezdarnie, przez co tylko potęguje poczucie zażenowania. Satyra na media? Tak, subtelna niczym telemarketer wciskający kolejny abonament.
Ogromne rozczarowanie. Potwierdza się tylko, że im więcej osób podpisało się pod scenariuszem, tym jest on gorszy.