Dokładnie – taki średniak, ale z plusem. Całość przypomina prostą, komiksową historię, od początku wiadomo, kto jest dobry, kto zły, kto będzie miał kłopoty, kto będzie te kłopoty tworzył. Widz też dosyć szybko staje po właściwej stronie, bo antybohaterowie są na tyle jednowymiarowymi postaciami, że ciężko się złapać się na jakąś atrakcyjną przynętę w ich osobowościach czy postępowaniu, żeby zacząć im kibicować. Fabularnie zaskoczyć może jedynie jedno niedopowiedzenie w zakończeniu – na rozwiązanie akcji wpływu nie ma, ale jednak historii nie domyka. Motywacje postaci podane są na początku i niezmienne pozostają przez cały film. Efekty są przede wszystkim oszczędne, Amerykanie pewnie wcisnęliby tam kilka widowiskowych wybuchów tudzież efektownych kraks i pościgów organizowanych po nic. Całość jest w miarę spójna i zamyka się w te kilka godzin filmowego dnia. Do idealnie relaksującego filmu, oglądanego po to, by z winem odpocząć w weekendowy wieczór, a nie tropić zawiłości fabuły i wgłębiać się w złożoną psychologię postaci zabrakło mi konsekwencji w jednym momencie – scena ucieczki z komisariatu była jednak zbyt z przymrużeniem oka zrobiona, jak na ogólny wydźwięk filmu. Zamiast „aresztowali go i uciekł” (pokonując w walce wręcz każdego policjanta, jaki mu tylko stanął na drodze), powinno to jednak być zrobione z większą dozą realizmu, bo się nieco komediowo zrobiło, jak nikt go nie mógł opanować i nikt nie wyciągał broni, za to wszyscy próbowali go poskromić niczym jakiś patrol obywatelski z Akademii Policyjnej ;)

Dołączam się do tych opinii. Fajnie się oglądało jako wieczorny relaks bez potrzeby głowienia się nad dziełem. A ten brak efektów to według mnie plus, Amerykanie to pewnie zrobiliby, że przy tym taranowaniu bariery wybuchłby ten przejeżdżający pociąg ;-)

Brak efektów jest jak najbardziej na plus, bo ich nadmiar kiepsko współgrałby z akcją prowadzoną od wiadomego momentu dosyć poważnym torem. Amerykanie nie tylko poszaleliby sobie z wybuchami (już w scenie napadu na jubilera coś tam by zjawiskowo eksplodowało, jakieś zbiorniki z czymś łatwo wybuchającym na bank stałyby przy którejś z przebitych ścian ;)) ale na pewno nie omieszkaliby wcisnąć tam jakiejś efektownej akrobacji autem w powietrzu – takiego skoku przez blokadę na przykład. A tu jak złapano (żeby tylko) uciekających dilerów? Poprzez zwyczajne zderzenie czołowe. A jak uziemiono jeden z pościgów? Dzięki pospolitemu przebiciu opon w samochodzie policjantów ;)
Wiadomo, że do scen akcji z samochodami można mieć zastrzeżenia techniczne, ale to są rzeczy mieszczące się w przyjętej konwencji, a nie niczym nieskrępowane fantazje pirotechników i fanów efektownych rozwałek.