Sceny, w których Clint oddaje się amorom ze swoją ukochaną na łonie dzikiej natury. W małym jeziorku z jeszcze mniejszym wodospadem, leżąc nago w trawie pośród drzew. Takich rzeczy nie widuje się na co dzień. To niemal science fiction. Surrealizm.
Patrząc na to z perspektywy późniejszej filmografii Eastwooda, prędzej można by się spodziewać, że ją zabije, da jej w pysk, opluje lub obrzuci sarkastycznymi obelgami. Ale nie. Clint Romantyk tak nie postąpił. I jak tu go nie kochać? :)