"Zabójczy rejs" to ani szczególnie angażujący kryminał, bo to głupiutka fabułka, choć na szczęście odwołująca się do klasyków rodem z prozy Agathy Christie, tyle że w maksymalnym uproszczeniu, ani też specjalnie zabawna komedia, bo humor jest raczej niskich lotów, choć – znów na szczęście – niewulgarny w przeciwieństwie do niektórych produkcji Sandlera. W rezultacie więc, mimo że to kino na jedno obejrzenie i raczej nie zapadnie na długo w pamięci, "Zabójczy rejs" jest widowiskiem całkiem sympatycznym i przyjemnym w oglądaniu. Sandler i Aniston są uroczy, na drugim planie plejada gwiazd, a w roli francuskiego detektywa popularny Dany Boon. To wystarczy, by spędzić z tym filmem fajne 1,5 h.
recenzja: http://kulturacja.pl/2019/06/zabojczy-rejs-netflix-recenzja/
No w sumie racja, ani specjalnie dobry kryminał, ani specjalnie zabawna komedia, ale jakoś się to klei, no i o dziwo scena pościgu na końcu poprawia odbiór filmu.
Tak czy inaczej, więcej bym nie pozwalał reżyserować Newacheckowi. Zmarnował potencjał ludzki, nie poskromił Anniston i Sandlera - przez co gadają ciągle jak najęci i strasznie irytują, nie będąc zabawnymi. W ogóle to jest scenariusz Vanderbilta, który kiedyś myślałem, że jest genialnym scenarzystą, ale ostatnie lata, a nawet dekada mocno nadszarpnęły jego reputację i tworzony na autopilocie scenariusz to niestety potwierdza.
Ogólnie można obejrzeć, ale po nazwiskach to liczyłem, że będzie lepiej.
Zgoda. Więcej też moim zdaniem należało wycisnąć z Boona, bo gość też ma olbrzymi potencjał komediowy, a tu jednak postać bardziej na uboczu.
Boon to powinien być zatrudniony do pisania scenariusza.. może lepiej by wyszło.
Dokładnie. Pomysł fajny, bezsensowna paplanina głównych bohaterów i niewykorzystany potencjał reszty obsady. Mogło być super, wyszło średnio. Film na środowy wieczór...
zgoda :) ja dałem nawet oczko wyżej ponad 5, bo spełnił swoje zadanie - miły w odbiorze, przeciętny film, na szczęście nie był zbyt długi, fajne zwroty akcji, nie zmęczył mnie - spokojnie mogę polecić, jak ktoś ma ochotę spędzić wieczór bez angażowania szarych zwojów ;D
Nie jest to zła komedia (choć nie wiem czy to w ogóle komedia) Adam Sandler grał w gorszych filmach, ale faktycznie na papierze pewnie lepiej to wyglądało. Ta cała zabawa z twórczością Aghata Christie nie wyszła źle, ale czegoś zabrakło. Przez bitą godzinę jest po prostu nie śmiesznie, a wręcz nudno. Chyba w Żona na niby para Sandler/Aniston wypadła faktyczni lepiej. Niesamowicie wygląda Gemma Arterton, jednak pod względem gry aktorskiej, wypadła słabo, a scena łóżkowa to totalna żenada. Na plus Luke Evans, nieźle się spisał, do tego ładne plenery i to wszystko. A i jeszcze pojawił się Dany Boone w roli inspektora policji ale to raczej tylko miły dodatek dla oka. Niestety poczucie humoru, no może nie niskich lotów (u Sandlera zdarzało się gorsze) ale go nie ma. A cały wątek kryminalny po prostu kiepski.
Moja ocena 3,3/6
A swoją drogą Sandler w tych okularkach wygląda wygląda jak Freddie Mercury