Z dużymi nadziejami poszedłem na ten film. Główna para aktorów świetnie uzupełniała się w "Kobiecie w klatce" a zwroty akcji były w tamtym filmie wiarygodne. W "Zabójcach bażantów" mamy kompletnie chaotycznie opowiadaną historię polaną gęstym sosem psychologizowania. Osobowości głównych bohaterów są nakreślone grubym kawałkiem węgla co powoduje, iż ich zachowania powtarzają się z nużącą przez cały film regularnością. Morck wzorowany zapewnie na hollyłódzkich filmach gra obsesyjnego glinę będącego duńską parodią filmów z Willisem a główna kobieca bohaterka Kimmie dla równowagi gra parodię Glen Close z "Fatalnego zauroczenia". Podsumowując film nudny poprzez kompletnie niewiarygodne zwroty sytuacji i niespójny scenariusz. Fares, który tak błyszczał w poprzednim dziele, faktycznie prezentuje cień swoich możliwości aktorskich.
Nie widziałem "Kobiety w klatce", nie wiem o co chodzi z bażantami, nie wiem dlaczego opis dystrybutora filmu mówi o rzekomym zabójcy siedzącym dwie dekady (w filmie zdaje się odsiedział 3 lata).
Natomiast przyznam bez wahania, że miałem o wiele większe oczekiwania. Większość defektów wymieniłeś.
Mógłbym równie dobrze napisać, że czekam na zupę w Twoim wykonaniu; może nie dostanę sraczki.
I mógłbym napisać jeszcze parę innych rzeczy kompletnie nie dotyczących poruszonego przez autora wątku tematu. Bo ani nie wiadomo czy Ty w ogóle potrafisz gotować, ani czy ja w ogóle zajmuję się pisaniem scenariuszy.
Tyle offtopicu na temat pośmiania się.
Zgadzam się całkowicie. Nudnawy i przewidywalny. I do tego policjant, który kradnie dowody! Przecież tu nie chodzi, żeby pokazać, kto zabił, tylko żeby go wsadzić, a takie dowody są nie do użycia. Bajka dla dzieci.
Można obejrzeć wieczorem w telewizji, ale nie w kinie. Tak lubię skandynawskie kryminały i thrillery, ale ten nie umywa się do Nesbo, nie mówiąc o Larssonie.
Niestety, film mnie także zawiódł. Niby kryminał, niby thriller, ale tak naprawdę to (prawie) wszystko jest od razu wyłożone, a zaskoczenie, na które oczekiwałam cały film, nigdy nie nadeszło.
Pragnąłbym także zwrócić uwagę na zbieżność motywów z 1 częścią millenium: pierdołowata główna postać męska,twarda ale odrzucona dziewczyna, zły, zdeprawowany bogacz. Tylko perwersyjną salę tortur przenieśli z piwnicy na poddasze.