Teddy i Mini Dwyer sa starszym małżeństwem, które żyje w małym domku razem ze stadkiem niesfornych kotów, noszących imiona sławnych aktorów. Miejsce w którym żyją przypomina trochę rupieciarnie, lecz staruszkowie z sentymentem traktują wszystkie otaczające ich rzeczy, począwszy od książek Teddy'ego, skończywszy na lalkach Mini.
Sympatyczną parę poznajemy w momencie, gdy zapraszają ona do siebie swą córkę Rude. Rodzice nie mają jednak dla niej dobrych nowin. Mini cierpi na nieuleczalną chorobę i nie pozostało jej już wiele czasu. Kobieta nie chce swych ostatnich chwil spędzić w szpitalu uzależniona od lekarzy. Teddy natomiast nie chce żyć bez swej ukochanej. W związku z tym ogłaszają swej córce, że postanawiają wspólnie popełnić samobójstwo... Ruda nie przyjmuje tego do wiadomości i postanawia powstrzymać rodziców od wypełnienia swej misji, informując o wszystkim opiekę socjalną. Kobieta z początku całkowicie odrzuca scenariusz nakreślony przez swą matkę i ojca. Czy z czasem jednak uda jej się zaakceptować ich decyzję?

Po wielkim sukcesie filmowym "Nad złotym stawem", postanowiono stworzyć podobnego typu produkcję (z tym, że na potrzeby TV) również z dwoma legendami kina w rolach głównych. Bette Davis i Jimmy Stewart są niewątpliwą atrakcją tego seansu. Nie ukrywam jednak, że "Nad złotym..." wypadł znacznie lepiej (przynajmniej dla mnie), a dutet Fonda&Hepburn był zgrabniej dobrany od tego w "Right of Way".
Nie oznacza to oczywiście, że "Right of.." jest filmem kiepskim. Wręcz przeciwnie. Obraz jest ciepły, kameralny, wzruszający i porusza niezwykle ważny (i wciąż kontrowersyjny) temat jakim jest prawo do własnego decydowania o śmierci.
Film opowiada o tym jak para niegdyś silnych i niezależnych ludzi staje się zmęczona życiem, lecz wciąż posiada dumę, godność i przede wszystkim - prawo wyboru.