Przede wszystkim zastrzelenie czarnego charakteru wydało mi się banalne - liczyłam na jakieś zdecydowanie ciekawsze zakończenie sprawy, już chyba mniej banalne byłoby, gdyby Alex został oddany w ręce policji, a najlepsze - gdyby tajemniczo zniknął z życia Michaela tak, jak się pojawił...
Ponadto byłam przekonana, że Alex prześladuje Michaela z jakiegoś konkretnego powodu (dajmy na to Michael nieświadomie pokrzyżował mu plany zawodowe, odbił dziewczynę albo jakoś skrzywdził w dzieciństwie). Generalnie można powiedzieć, że myślałam, iż za tym wszystkim czai się jakaś grubsza intryga, tym bardziej, że w jakimś opisie filmu przeczytałam, że "Alex nie jest tym, za kogo się podaje..."
Dlatego tylko 6/10. Gdyby była ciekawsza końcówka byłoby 7/10.