Pierwsze spostrzeżenie: "kur..., jaki ci ludzie mają bałagan w mieszkaniach!" Sam bym chyba
zwariował, gdybym w takich warunkach żył. Cały dokument jest generalnie smutny. Smuci
widok Roky'ego po latach, zwłaszcza w zestawieniu z archiwalnymi zdjęciami i nagraniami z
koncertów z lat 60-tych i 70-tych. Wielki artysta zniszczony przez narkotyki, schizofrenię i
elektrowstrząsy, którymi w szpitalu leczono to drugie. Niestety dokument skupia się na
pokazywaniu życia Roky'ego i jego dysfunkcyjnej rodziny, a jego muzyczną karierę traktuje po
macoszemu, jakby była niezbyt istotna. Nie ukrywam, że nie tego oczekiwałem.