Że film nie będzie straszył, wiedziałem od samego początku. Pierwsza scena z miotanymi po
pustyni niczym lalki naukowcami, przekonała, że na tym filmie nie będę się bać. I tak było.
Jaszczuro-ludzie-nadludzie nie wywołują grozy. To raczej pospolici outsiderzy, którzy wyglądają
brzydko. Równie dobrze mogliby grać ich motocykliści. W trakcie filmu ich twarze widzimy tyle
razy, że po godzinie filmu nie wywołują żadnych emocji. Niby to nie prawdziwa historia, ale jak Ci
ludzie się rozmnażali i tyle lat żyli? Ale to już na inną rozmowę. Do tego ten czerwony kapturek.
Teraz sprzedaję największą tajemnicę kiepskich filmów: ładny=dobry, wodogłowie=zło wcielone.
Inna rzecz. Tutaj wszystko jest do przewidzenia. Doug NIE MÓGŁ zginąć. Jeśli ktoś na początku
"horroru" jest "ciapą", to na końcu będzie największym badassem od czasów Rambo.
Najbardziej urzekł mnie moment kiedy idzie z psem i dzieckiem na ręku. Brakowało wybuchu z
tyłu. 'MURICA pełną gębą.
Ethel w filmie była tylko po to, żeby płakać po zmarłym mężu. I żebyśmy mogli się dowiedzieć, że
za młodu była hipiską. Grunt, to dobrze rozbudować bohaterów.
Totalny brak klimatu grozy. Rozumiem, że nie każdy horror jest od tego aby straszyć, ale na
litość boską powinien mieć chociaż ziarenko klimatu. Nie, po co? Mamy przyczepę kempingową,
małe miasteczko z kartonu(nie wiem jak inaczej określić wytrzymałość tych ścian) i pustynię. A
najwięcej akcji dzieje się właśnie w tej przyczepie.
Pies. Najlepszy z bohaterów. Ten drugi, bo pierwszy był głupi jak właściciele. Co najmniej dwa
razy uratował tatusia przed motocyklistami. A ten zamiast mu pomóc, uciekł do pokoju
zastawiając drzwi wanną(co z tego, że ściany były z dykty[patrz wyżej]). Zdarzało mu się, że znikał
nie wiadomo gdzie i wracał nie wiadomo skąd, ale i tak był plusem tego filmu.
Zdarza się, że pomimo widocznych niedociągnięć film da się oglądać. Ale to nie tutaj. 5/10
Ale się uśmiałam, aż muszę obejrzeć to dzieło :D. A skąd się wzięło się określenie "Murica" na USA? Od czyjejś niewyraźniej wymowy czy coś?
Od motocyklistów się odpierdo*, znajdź sobie inne porwania a nie wypływają na wierzch jakieś Twoje stereotyp...
Nie denerwujmy się na wszystkie rzeczy wypisane w internecie, będzie żyło się lżej, zapewniam.
lwg
chrzanisz sf musi sie dziac w przyszlosci tak jak fantasy w przeszlosci dziekuje dobranoc
Z wikipedii: Fantastyka naukowa (ang. science fiction) – gatunek literacki lub filmowy, a także gier komputerowych o fabule osnutej na przewidywanych osiągnięciach nauki i techniki oraz ukazującej ich wpływ na życie jednostki lub społeczeństwa. Razem z fantasy i horrorem, fantastyka naukowa zaliczana jest do fantastyki.
1. Film jest o społeczeństwie, które zostało zmodyfikowane przez eksperymenty związane z bronią jądrową, jeśli dobrze pamiętam. Jeśli to nie pokrywa się powyższą definicją, to nie wiem co.
2. W takim razie czym są Gwiezdne wojny? Niby statki kosmiczne i laserowe pistolety kojarzą się z sf, ale "dawno, dawno temu w odległej galaktyce" :)
"Niby to nie prawdziwa historia, ale jak Ci ludzie się rozmnażali i tyle lat żyli?".
To historia oparta na legendzie, tylko że to byli zwykli kanibale, a nie mutanci(to już wymysł scenarzysty, aby było straszniej). Wiele osób zabili i się nimi żywili. Jak się rozmnażali? Początkowo mąż i żona, dzieci, a potem kazirodztwo czego wynikiem miały być wnuki.