Można popatrzeć bez specjalnego obrzydzenia, ale prawdziwe i wielkie kino na ten temat będzie dopiero za kilkanaście lat, w "Dekalogu".
Czy tylko ja zauważyłem, że stosunek lekarza do pacjenta niewiele, jeśli w ogóle, się zmienił, oczywiście pacjenta "państwowego"? Tyle fajnych spraw jest na świecie (np. brydż czy wspinaczka), takie żony niedobre są i nierozumiejące, a tu pacjenci stoją na złość w kolejkach, na złość chorują, a do tego nieraz nie potrafią powiedzieć na co chorują, trzeba uważać przy wypisywaniu recept, a to spala przecież człowieka, trzeba myśleć o prywatnej praktyce z taryfą do kieszeni, a tu trzeba dojechać do tych zapyziałych miasteczek... Oj, trudne jest życie lekarza.