Zwierzak, który żyje i poluje na tej wyspie, czy ludzie, którzy wpadli mu do domu i go zabili?
Uwaga Spoiler! Dodatkowo dostrzegłem metaforę feministycznego wyzwolenia. Sam tytuł „Sweetheart” – tak traktował ją jej chłopak – z politowaniem, protekcjonalnie i z dominacją. To ja cię utrzymuję, beze mnie jesteś nikim, potwora sobie wymyśliłaś, oj kotku po prostu połóż się spać i zapomnij a ja cię obronię (a potem gość ze strachu nie chce zejść z drzewa...) A potwor może być alegorią jakiegoś realnego, ważnego dla niej problemu, czy wyzwania, któremu w końcu sama, stawiła czoła. Jak przybije do lądu i jakiś inny gość spojrzy na nią z uśmieszkiem i powie, żeby nie histeryzowała, a ten potwór to tylko jej wymysł – to mu rzuci pod nogi własnoręcznie odcięty łeb…