Myślę że Frosty nie był ojcem Jay'a.
Jay miał takiego ojca jakiego miał - czyli żadnego. Nie nawidził go. W dziecinstwie zawsze był z matką, chociaż pragnął mieć wspaniałego tatę. Frosty miał bardzo podobnie, ale on chyba stracił obojga rodziców? (proszę o potwierdzenie bo nie wiem do końca).
W kuchni obiecał żone że kiedy coś jej się stanie, to zrezygnuje z surfingu, aby dzieci miały chociaż jednego z rodziców. Wiedział jak wygląda dzieciństwo bez nich dlatego się zgodził.
Jay'a i Frostego bardzo dużo łączyło - sufring i właśnie wspomnienia z przeszłości, podobna osobowość, dlatego tak bardzo się do siebie zbliżyli. Frosty nieoficjalnie wręcz "adoptował" Jay'a.
Ja przynajmniej tak zrozumiałem ten wątek.

No właśnie z logicznego punktu widzenia faktycznie jest tak jak mówisz. Potem jak nawet czytałem trochę o tym Jay'u to nie natrafiłem na info, które mogłoby potwierdzić moją teorię. Może te wszystkie zabiegi, reżyser zawarł w filmie aby jak najdosadniej pokazać to o czym mówisz, czyli tą nieformalną adopcję i to, że zarówno Frosty był jak ojciec dla Jay'a, jak i Jay był jak syn dla Frosty'ego...

Syn może się urodzić ale może się znaleźć. Coś podobnego było powiedziane w filmie przez żonę Frosta. Znaczyło to że ona chciała aby się nim zaopiekował,żeby był jak ojciec i przy okazji się może czegoś nauczyć. Też dostrzegłem tak jak ty i myślałem przez chwilę że to on jest jego prawdziwym ojcem no ale jak? Przecież chłopak miał 8 lat kiedy ojciec ich zostawił,musiał mieć jakieś zdjęcia i na pewno znać go wcześniej bo nie zostawił ich zaraz po urodzeniu się Jaya. Frost ze swoją żoną byli chyba od małego razem więc też nie widzę sensu. Miał romans z sąsiadką prawie z naprzeciwka?

Myślę, że jest to prawdopodobne. Reżyser kilkakrotnie puszcza do widza oczko podsuwając pewne poszlaki. Moją uwagę przykuł inny detal.. a mianowicie kilka kwestii wypowiadanych przez matkę Jaya, a matka jak to matka, tylko ona wie czy aby nie jesteś synem sąsiada.

W filmie wspomina, że "oficjalny ojciec Jay'a" nie zostawił "ich" tylko "ją". Brzmi to tak jak gdyby tamten facet nie był wcale ojcem Jay'a. Co więcej, możliwe jest że Frosty znał się z matką Jay'a "nieco bliżej". Dość podejrzliwie zwrócił uwagę na ładny podpis na pozwoleniu. W kolejnej scenie matka Jay'a przyznaje, że piszę jak "kura pazurem", a Frosty nie jest głupi. Skąd wiedza Frosty'ego na temat takich detali? Przypadek?

Kolejnym mrugnięciem jest podobny charakter pisma na obu kopertach, z tym że to by nie miało absolutnego sensu i przeczyło by moim dwóm argumentom. Dlatego uważam, że jest to swego rodzaju wodzenie widza za nos i nie brał bym tego za właściwą wersję wydarzeń. Odpowiedź daje nam Kim. Nie ma co się zastanawiać "co by było gdyby" tylko brać świat taki jaki jest i widzieć w nim dobro - tak jak robił Jay.

PS: Wie może ktoś jaka była treść pogniecionego listu, który czyta mały Jay na początku filmu? Być może komuś by się udało go odczytać w 1080p na stopklatce?

Szczególnie, że Jay urodził się w Georgii.

NIe, mysle ze byl jak ojciec, Jay go podziwial od malego jako wlasnie taki wzor ojca którego nie mial, I tak slowa zony Frosta wydaje mi sie ze calkowicie to ukazuja. Nie bede powtarzac bo ktos juz tam wyzej je pisal