PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=35820}

Wyrok w Norymberdze

Judgment at Nuremberg
8,3 8 586
ocen
8,3 10 1 8586
8,6 5
ocen krytyków
Wyrok w Norymberdze
powrót do forum filmu Wyrok w Norymberdze

Jakoś od końca lat 50-tych była moda na filmy sądowe i ten obraz wpisuje się idealnie w ten nurt. Aktorsko to naprawdę sama przyjemność. Technicznie? Daje się zauważyć typowe używanie tła w studio gdy aktor jedzie autem, co budzi śmiech i zabija autentyzm. Zabija autentyzm również fakt, że amerykańscy aktorzy grają Niemców i mówią ... po angielsku. Przeszłoby to gdyby to był byle jaki film np. z Johnem Waynem pokroju "Morski pościg" (taka tam bzdura, Wayne gra Niemca ;D). Tymczasem Stanley Kramer chce aby to był bardzo autentyczny obraz i gdy tak poważny temat jakim jest sąd w Norymberdze nad hitlerowcami ma tylko jeden język, tj. angielski to trudno się nie uśmiechnąć i nie pomyśleć, że to taka tam kolejna amerykańska bzdura na temat wydarzeń historycznych. Szkoda, wielka szkoda. "Najdłuższy dzień" powstały rok wcześniej niż "Wyrok w Norymberdze" pokazał, że można zaprezentować różne nacje w amerykańskim filmie i pokazać ich odrębność. Film Kramera idzie w tym wypadku na łatwizne w tym temacie. Wymienione wady sprawiają że film przestaje być arcydziełem już na starcie. Nie jest bowiem uniwersalną opowieścią a amerykańskim punktem widzenia a do tego zrealizowanym w sposób niedbały i niemiłosiernie długi. Wątek Marleny Dietrich i jej romansu ze Spencerem Tracy nie był wcale potrzebny. Wręcz przeciwnie! Obniżał energię obrazu, ich scenki pojawiają się zaraz po dramatycznych scenach sądowych i nużą bo rażą sztampą, która kłóci się z charakterem obrazu. Bo o czym to jest historia? O Danie Haywoodzie czy o wyroku w Norymberdze i hitlerowcach? To grzech filmów tamtych czasów, długość nie idzie z jakością materiału. Był jakiś przykaz by filmy były długie i pal sześć, jeśli były to filmy kostiumowe ale jeśli dramat trwa blisko 3 godizny a do tego sądowy to już przesada. Bardziej udanym dramatem sądowym z tamtych czasów wydaje się być krótszy film z Kirkiem Douglasem "Town without Pity". Napięcie od początku do końca, tutaj niestety materiał literacki dotyczący tego co działo się poza salą sądową był mniejszego kalibru. Aktorsko jest to obraz więcej niż bardzo dobry i to dlatego oceniam film na 9 bo to jest koncert wielkich aktorów ale film od strony technicznej słaby, chociaż temat znakomity.

ocenił(a) film na 10
Bronson87

"Zabija autentyzm również fakt, że amerykańscy aktorzy grają Niemców i mówią ... po angielsku."
Pierwszy etap podczas sprawy sądowej jest właśnie autentyczny. Dialogi Niemców są prowadzone w języku niemieckim, zaś następnie tłumacze za szybą tłumaczą to na język angielski. I gdyby zostawić takie prowadzenie sprawy sądowej, co prawda, byłoby to autentyczne, jednak w dużej mierze czasochłonne i film nie trwałby 3h, a znacznie dłużej. Dlatego sprowadzenie wszystkiego w dalszej części na język angielski mi nie przeszkadza, dalej w ujęciach za szybami widać tłumaczy, każdy uczestnik ma założone słuchawki. Zachowanie niemieckiego języka przedłużyłoby akcję w sądzie i moim zdaniem piorunująca gra Maximiliana Schella i Montgomery'ego Cliffa nie byłaby tak piorunująca.

"Wątek Marleny Dietrich i jej romansu ze Spencerem Tracy nie był wcale potrzebny"
Dla całości filmu były dosyć potrzebne, identycznie ze sceną lokajów sędziego. Dosyć łagodzące opinię sędziego o Niemcach, którzy nie wiedzieli nic o Holocauście, generał pani Dietrich tak samo był wzorem wg niej. Obywatele nie znajdowali sobie winy w tym, co się działo w ich kraju za istnienie III Rzeszy, w tym samym momencie niemiecki adwokat dosyć sprytnie manipuluje widzem, pokazując, że cały naród nie można uważać za zły i winny.
Następnie, prawdopodobnie po ukazaniu na sali sądowej filmu z obozu koncentracyjnego reżyser za sprawą sędziego wykrzykuje prawdę, czy to pani Dietrich, czy w ogóle podczas rozprawy i mowy końcowej, iż każda jednostka nie może ulegać głupocie i propagandzie i starać się o sprawiedliwość i zachowanie moralności. Przeciętny Niemiec nie miał sobie nic do zarzucenia, natomiast gdyby zebrał się taki jeden z drugim, mogliby przerwać ten festiwal szaleństwa jaki spowodowali naziści.
Bierność wcale nie uniewinnia i każdy człowiek powinien o tym wiedzieć.
Podsumowując, sceny poza sądowe miały przedstawić mentalność Niemca (ja nic nie wiedziałem <ale miałem obóz pracy 3km od domu>), a cały film nie jest tylko o karaniu hitlerowców w Norymberdze a poradą, by nie dać się otumanić propagandzie, choć wygodnej, tak niemoralnej. Co więcej, takie przedstawienie akcji, od pewnego zrozumienia Niemców do okrutnej, szłusznej uwagi szasta trochę emocjami takiego przeciętnego widza.
W każdym razie tak jak to odbieram i po za innymi elementami jak aktorstwo, film zrobił na mnie ogromne wrażenie i mimo 3h trwania nie dłużył mi się ;p

ocenił(a) film na 10
Scarecrow_P

Twoje słowa niechcący dotyczą dzisiejszej sytuacji w naszym kraju ale przepraszam to jest o filmach a nie o polityce. Kilka twoich zdań to samo sedno tego co nas dotyczy dzisiaj.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones