PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=559694}

Wyjście przez sklep z pamiątkami

Exit Through the Gift Shop
7,6 36 874
oceny
7,6 10 1 36874
7,4 21
ocen krytyków
Wyjście przez sklep z pamiątkami
powrót do forum filmu Wyjście przez sklep z pamiątkami

Ten film to oczywisty żart Banksy'ego. Zgadzam się z tym, którzy nawet doszukują się możliwości iż to sam Banksy gra francuskiego sklepikarza. Muszę przyznać, że tutaj cała intryga jest zbudowana w jeszcze bardziej totalny sposób niż choćby w przypadku fałszywego dokumentu o Vincencie Gallo i jego sfingowanym problemie z narkotykami. Banksy zbudował wokół filmu atmosferę totalnej tajemnicy, wszyscy współpracownicy w wywiadach opowiadają jak to ciężko im się współpracowało z bałaganiarskim Francuzem, jak to zostali przez niego wykorzystani, ale między wierszami widać w tym wielopiętrową zgrywę. I to naprawdę wielopiętrową gdyż nawet oficjalna strona WWW Madonny podaje iż okładka do jej ostatniej składanki została stworzona przez Mr Brainwash'a (co z resztą było wspominane w filmie).
Na stronie oficjalnej filmu jest taka informacja:
Madonna wybiera charakterystycznie nudne dzieło Brainwash'a – portret w mocno już przejrzałej estetyce à la Warhol – na okładkę składanki swoich największych przebojów, "Celebration" (zwróćcie uwagę na słowa "charakterystycznie nudne" :))
Ale manipulacja na tym poziomie to tylko jeden z aspektów filmu (ciekawe czy kiedyś prawda zostanie ujawniona...?). Ważne jest też to co film mówi o odbiorze sztuki przez ludzi, przez kolekcjonerów, galerie, o tym jakie jest nasze podejście do graffiti czy traktujemy je jako akt wandalizmu czy też akt ekspresji artysty? Czy może być ono jednocześnie jednym i drugim? Czy podpisywanie się za poprzez tag na świeżym murze zabytkowego kościoła to już sztuka czy ciągle wandalizm? Nawet jeśli ten tag jest bardzo skomplikowany i graficznie ładny?
Jaką rolę w street arcie odgrywa jego nielegalność? Bohaterowie sami mówią kilka razy że podoba im się uciekanie przed policją, ten dreszczyk emocji przy malowaniu...Czy możliwy jest ten sam typ ekspresji przy tworzeniu np. na zamówienie galerii.
Polecam stronę WWW Gutek Film a na niej takie wypowiedzi Banksy'ego:

Powiedz chociaż, dlaczego nazwałeś "Wyjście przez sklep z pamiątkami" pierwszym street artowym filmem katastroficznym? Czy to znaczy, że nie będziesz więcej kręcił filmów?

Całe to doświadczenie było według mnie katastrofą, na wielu, wielu poziomach. Myślę, że przejdzie do historii jako mój pierwszy film – ten, który nie otworzył mi drogi do kariery kinowej.

Co myślisz o cenach, jakie osiągają twoje prace? Czy przeszkadza ci, że ludzie traktują je jak luksusowy towar?

Mój prawnik twierdzi, że policja nie może już karać mnie za dewastację, bo teoretycznie moje graffiti podnosi wartość nieruchomości, na której je tworzę. Taką ma teorię – ale ten sam prawnik uważa, że krawaty w postacie z kreskówek to szykowna rzecz.

I jeszcze świetne przewrotne podsumowanie Banksy'ego:
Chcieliśmy, aby nasz film zrobił dla street artu to, co Karate Kid dla sztuk walki. Żeby każde dziecko wyszło na ulice z puszką sprayu w dłoni. Skończy się tak, że nasz film może zrobić dla street artu to, co Szczęki dla surfingu...

I czy właśnie o to Banksy'emu nie chodziło? :)

I jeszcze jedno. Na w/w stronie jest taka informacja: Kiedy [Banksy] częściowo zamalował dzieło poważanego writera Robbo przy ścieżce nad Regent’s Canal, ekipa jego zwolenników zaczęła systematycznie niszczyć murale Banksy’ego (które, o ironio, władze miasta uznają teraz za bardzo cenne).
Czy ktoś z Was wie o co chodziło z tym zamalowaniem murala?

ocenił(a) film na 7
martinezowiec

Może tak być. Ale to wtedy byłby dowód na to, że z Bansky'ego żaden artysta. Co najwyżej niedojrzały performer. Ale masz rację, są poszlaki w filmie które by wskazywały na to że postać MBW nie istnieje. Ale żeby mieć dowody trzeba by prześledzić działalnośc obu panów. Czy Banksy robił coś w Anglii w czasie kiedy MBW był w LA.

Trzeba by próbować tego dowiesc, a nie jedynie się domyślać. Poza tym byłoby to mocno czasochłonne przedsięwzięcie, a efekt żaden.

Tylko że wtedy ten film całkowicie traciłby na znaczeniu. Bo głównym założeniem street artu jest to, że każdy może wyjść i malować po ścianach. A film ma taką wymowę, że artyści streetartu są zawistni i odwrócili się plecami od MBW. To by źle o nich świadczyło ;)

ps., a pisanie na murze "sorry about your wall" to już tylko wandalizm moim skromnym zdaniem.

ocenił(a) film na 7
keeveek

Przykładów wandalizmu było tam więcej. Choćby scena na początku malowania sufitu chyba jakiegoś przejścia podziemnego rozpylaczem z farbą tak po prostu żeby zabazgrać szybko cały sufit. Albo kiedy chłopak jechał na dachu samochodu i robił sprejem czarną pozioma kreskę. Ale trzeba przyznać, że działalność Banksy'ego błyszczała na tym tle jak diament. A śledzenie czy Banksy był czy też nie w USA czy w Anglii w danej chwili tez niczego nie wyjaśnia bo przecież dany przejaw działalności Mr Brainwasha mógł w danej chwili symulować, któryś z jego współpracowników.
Co do odwrócenia się od Brainwasha to motywem nie jest tutaj zawiść ale zlekceważenie artystycznej strony street artu i tworzenie go na skalę przemysłową. Każda moda kiedyś się kończy (vide szał na polski hip-hop) i przechodzi w "zwykłe" zainteresowanie pewnych grup osób a nie mainstreamu i podobnie będzie ze street artem.
Według mnie nawet jeśli kiedyś okaże się, że Mr Brainwash był sfabrykowany przez Banksy'ego nie zniszczy to jego renomy ani nie sprowadzi do roli kiepskiego performera. Stworzenie Mr Brainwasha to według mnie performance lepszy niż pomalowanie słonia czy nawet umieszczenie więźnia w Disneylandzie...

ocenił(a) film na 7
martinezowiec

a moim zdaniem nie... bo paradoksalnie ta postać została przedstawiona jako niemile widziana w środowisku street artu. Oczywiście, z jednej strony chodzi tu o to, że facet zrobił się komercyjny, ale jaki jest Banksy robiąc ten film? MBW zarobił na tym pokazie 1 mln dolarów, Banksy na tym filmie ponad 3mln w samym USA. Wiem, że to mało jak na Hollywood, ale film też nie jest zbyt "hamerykański".

Moim zdaniem postaci MBW należy przyklasnąć. Całe życie poświęcił różnego rodzaju zajęciom związanym ze street artem i w końcu odnalazł swoje powołanie - nie latanie z kamerą za wszystkimi, tylko tworzenie samemu.

Wiadomo, że nie są to dzieła na miarę Banksa, go dogonić się raczej nie da (poza tym Banksy nie pokazałby kogoś kto jest lepszy od niego, hehe), ale widać że osiągnął szczęście.

A jego dzieła mogą się podobać lub nie...

ocenił(a) film na 10
keeveek

nawet jezeli brainwash jest podstawiony to nie ma to wpływu na przekaz filmu, dla mnie przede wszstkim przedstawia on co dzieje sie ze współczesna sztuka

ocenił(a) film na 8
keeveek

dokładnie. Banksy tworząc Mr. Brainwasha raczej wyśmiewa środowisko street artu, które uległo całkowitej komercjalizacji. w momencie gdy Mr. Brainwash pokazuje mu swój tragiczny film, Banksy każe mu zostać artystą a sam zajmuje się tworzeniem filmu i od tej pory zaczyna się manipulacja.

ocenił(a) film na 9
martinezowiec

Między Banksem a Robbo trwa street-artowa wojna. Banksi zamalował bardzo znaną oldskulową pracę Robbo która trzymała się na ścianie około 20 lat więc to zrozumiałe ,że riposta ze strony Robbo nadejdzie w przyszłym czasie. No i zaczęło się. Piękno tego beefu polega na artyzmie czyli nie tak jak Polsce zamalowanie pracy przeciwnika słynnym "TOY" a inteligentnym przekazie który opiera się na umiejętnościach danego graficiarza.

PS . WYPOWIEDŹ TYCZY SIĘ UŻYTKOWNIKA martinezowiec , WRONG CLICK.

ocenił(a) film na 7
bazgrof

A czy Banksy tłumaczył gdzieś dlaczego zamalował tę pracę? To jakoś do jego dotychczasowej działalności nie pasuje... I jeszcze jedno: o co chodzi z tym wspomnianym przez Ciebie TOY? Jakiś link do całej sprawy (bo scena graffiti w Polsce to dla mnie już zupełnie Enigma)?

ocenił(a) film na 9
martinezowiec

Robbo zapytany czy zna artystę o aliasie Banksy odpowiedział przecząco mówiąc ,że nigdy nie słyszał o takiej osobie. To bardzo mało prawdopodobne w tym środowisku, chodziło mu o zniewagę przeciwnika. Banksy natomiast z zimną głową odpowiedział na zaczepkę ,że jeszcze go "ZAPAMIĘTA". Uderzył w czuły punkt zamalowując wrzuta Robbo link : ( http://www.joemonster.org/p/420808/banksy_vs_robbo). Po tym czynie ilu zyskał zwolenników ?Tylu samo co przeciwników ,zdania są podzielone. TOY to powszechne stosowane hasło do zamalowywania prac - ma za zadanie zakryć pracę niedoświadczonego lub słabego artysty który musi nad sobą popracować lub odstawił totalną fuszerkę, w Polsce ta granica totalnie się zatarła , TOY'uję się praktycznie wszystkie pracę zamiast np. praktykować otwarte bitwy domalowując elementy na pracy przeciwnego kru, lub wrzucać swoje pracę obok wrogiej ekipy.

ocenił(a) film na 10
martinezowiec

Jest cały dokument na YouTube o tej słabej akcji Banksy'ego. Robbo już nie żyje niestety.

ocenił(a) film na 7
martinezowiec

każdy może tworzyć... lecz konsekwencją może być minięcie się ze sztuką i powstanie produktu...
tak odbieram tą prowokację Banksy'ego...

sldefakto

produktu? tzn element podlegający sprzedaży, będący dla kogoś pożądanym przedmiotem? zawsze tak było. Nie zamykamy już w konkretne ramy literatury muzyki malarstwa architektury czegokolwiek. Twórczość twórczością- on wykorzystuje inne materiały do tworzenia mury, ściany... i bardzo dobrze bo gdyby nie odważne pomysły pewnie dalej ktoś skrobał by w pracowni Bitwę po Grunwaldem - wydaje mi sie że zawsze sztuka kojarzona była z produktem no tak czy nie?

ocenił(a) film na 8
natasha_133

Czy dzieła artysty tworzone po to, by je sprzedać możemy nazywać sztuką? Artysta może założyć, że dzieło będzie sprzedane, ale nie może tworzyć tylko po to by sprzedać, sztuka to coś więcej niż tylko dobry twór.

me_and_me

taaak jasne, no ależ oczywiście. Ale nie jesteśmy przy dyskusji o bajce disney'a i proszę nie mów mi że jak ktoś poświęca sie temu całkowicie to nie liczy na zarobek z tego tytułu. Czasy mecenatu dawno już minęły więc skąd taki człowiek ma brać pieniądze na życie- nie wspomniałam nawet o tym, że ktoś tworzy żeby sprzedawać ale jeżeli nie stroni od tego jeżeli sie nadarzy okazja tzn że mimo wszystko pozwala na to. Sprzedaż jest efektem końcowym, "po-twórczym". Więc nie wpływa na poziom sztuki- chyba się źle zrozumieliśmy, bo jest jeszcze kwestia malowania -na sprzedaż- a to jest już tylko dzielenie się swoim warsztatem. Ale obraz artysty tworzącego do szuflady to mit.

ocenił(a) film na 8
natasha_133

Czytanie ze zrozumieniem się kłania. Przecież wyraźnie napisałam, że artysta przy tworzeniu zakłada, że dzieło może być sprzedane, jednakże nie tworzy tylko po to by sprzedać. Mówię tu o Artyście, a nie artyście z jarmarku, który jak piszesz - dzieli się tylko swoim warsztatem. Myślę, że oczywiste jest to, że pisząc o sztuce, rozpatrujemy Sztukę, a nie jakieś jarmarczne dzieła.

me_and_me

nie uważam tak ale z pewnością rozważę swoją poprawę w tym kierunku. Powtórzę tylko bo to drobny szczegół a wpływa na wymowę mimo wszystko, że pomimo iż artysta może nie tworzyć tylko i wyłącznie dla sprzedaży tylko dla wyższych idei to mimowolnie jeżeli obiekt idzie w ruch to staje się produktem. Myślę, że nikt by się za takie stwierdzenie nie obraził. Bo każdy tworzy po coś i mimo wszystko dobrze wiedzieć że na Twoja twórczość jest zapotrzebowanie. Tak sądzę przynajmniej.

ocenił(a) film na 8
natasha_133

Powiedzmy, że można by to tak nazwać, bo w gruncie rzeczy o to chodzi. Jednakże rynek dzieł sztuki jest rynkiem specyficznym i nie możemy do końca mówić o produktach. Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 10
me_and_me

@me_and_me

co za brednie, widać nie masz bladego pojecia o historii sztuki:

"Czy dzieła artysty tworzone po to, by je sprzedać możemy nazywać sztuką? Artysta może założyć, że dzieło będzie sprzedane, ale nie może tworzyć tylko po to by sprzedać, sztuka to coś więcej niż tylko dobry twór."

praktycznie WSZYSCY najwięksi artyści średniowieczni swoje największe dzieła tworzyli na zamówienie - tj. ktoś im najpierw płacił zaliczkę a potem resztę obiecanej kwoty i tak powstawało dzieło... jak inaczej w dawnych czasach mogliby wyżyć artyści? da Vinci dla przykładu był dobrym "agentem" bo wielokrotnie brał wysokie zaliczki a dzieł nigdy nie dokończył...

rozumując w Twój sposób - żadne wielkie dzieło pokroju Damy z Gronostajem nie zostało stworzone przez artystę - bo od początku, już w momencie koncepcji - miało charakter zarobkowy... było produktem... pytanie co w tym złego? z drugiej strony bawią mnie ludzie, którzy płacą kolosalne pieniądze za sztukę - bo z reguły nie robią tego z miłości do sztuki (mogę zrozumiec, że ktoś pokochał dany obraz i stać go by wydać 15mln dolarów na niego ale to raczej fikcja bo nikt nie kupuje takich obrazów tylko i wyłącznie z fascynacji sztuką) - prędzej z próżności lub chcą na tym jeszcze więcej zarobic...

film Banksy'ego to też piętnuje, a raczej tylko pokazuje problem - wnioski musimy wyciągnąć sami...

ocenił(a) film na 7
Bosqi_El_Deviantero

zgadzam się, co do wielkich artystów i mecenatu, dzieki któremu mogli tworzyć.

natmiast ja w przeciwieństwie do ciebie, bardziej rozumiem, gdy ktoś płaci kilka milionów olarów za dzieło sztuki, traktując je jako inwestycje, jak powiedzmy, ruchomość, którą może sprzedać i zarobić.
ale płacić taką fortunę dla "piękna" i dlatego, że "kocha się" jakieś dzielo, to próżność.

ocenił(a) film na 9
marlakjohn

Widać, że nie masz o tym rynku pojęcia. Jeśli interesowałbyś się sztuką to znałbyś mnóstwo obrazów, które naprawdę chciałbyś powiesić na ścianie ze względu na to jak wyglądają i ewentualnie ze względu na swój przekaz. Po prostu są BARDZO ŁADNE i mają duże walory ESTETYCZNE. Człowiek już tak ma, że lubi otaczać się ładnymi rzeczami np. dlatego centrami turystyczno- rozrywkowo-kulturalnymi są zabytkowe centra miast, a nie blokowiska z wielkiej płyty. Na starych miastach, wśród zabytkowych budynków człowiek się dobrze czuje bo gdzie spojrzysz, ładny klimatyczny widok.

Gdy ktoś ma majątek rzędy 500 mln euro to wydanie tych 25 mln euro na kilka obrazów to ledwie 5% jego majątku. Przy czym milioner odczuwa to 5% mniej niż niemilioner bo na ogół nie jest w stanie wydawać na bieżąco tego co zarabia.

Dodatkowo wydanie 25 mln euro nie pomniejsza jego majątku bo majątek ten po prostu zmienia formę - te obrazy wciąż są warte tyle samo, a malarstwo malarza o ugruntowanej pozycji będzie przybierało na wartości z czasem. Więc to rodzaj inwestycji. W przypadku zwykłych ludzi, którzy zarabiają normalne pieniądze tak nie jest bo gdy kupujesz obraz za 1000-4000 zł to nie masz pojęcia czy go sprzedasz za tą samą cenę. W większości jego wypadków jego cena spadnie bo jednak takie tanie dzieła fajniej kupić jednak bezpośrednio od artysty, z pierwszej ręki, jednak ceny części tych dzieł wzrosną, a w jakimś promilu umożliwią zostanie milionerami.

Ogólnie są trzy funkcje rynku sztuki:
- estetyczna (służy do powieszenia na ścianie)
- inwestycyjno-spekulacyjna (służy do zarobienia)
- lokacyjna (służy do lokaty kapitału)

I nie lekceważyłbym tej pierwszej i nie nazywałbym jej próżnością no chyba, że ubieracie się w worki po kartoflach i wygląd ciuchów nie ma dla was znaczenia.

ocenił(a) film na 7
natasha_133

jeżeli streetartowiec wychodzi na ulice i robi coś z myślą o tym, że powstanie z tego produkt - nie jest artystą...

sldefakto

ale dlaczego? artysta czynią go umiejętności a nie to co ma w portfelu. Jeżeli jest on pokaźny to lepiej dla artysty. Nie jest to w końcu odrębny gatunek ludzki żywiący się powietrzem. To, że nie jest idealistycznym robin hood'em ze sprayem w ręku nie deklasuje go od razu jako artysty. Człowiek łączy przyjemne z pożytecznym. Nie widzę powodu krytykowania takich osób.

ocenił(a) film na 7
natasha_133

Jeżeli pieniądze są głównym celem a sztuka tylko środkiem to, dla mnie nie ma streetartu...

martinezowiec

Faktycznie dość zgrabnie zmanipulowana historia.
Dla mnie film to przede wszystkim karykatura współczesnego świata i pokazuje siłę masowego przekazu. Nieokrzesany francuz z kamerą może zostać sławnym artystą, eksperyment ala Kononowicz :)

ocenił(a) film na 7
martinezowiec

To oczywsita oczywistość, że ten film to żart Banksy'ego
Dodałabym również, że jest to swojego rodzaju autokrytyka - alter ego Banksy'ego, który realizując wystawę w L.A. wyprowadził sztukę street artu na "salony", czy do galerii. I to jest paradoksem, że street art (jak sama nazwa wskazuje) jest sztuka ulicy, będąc gdzieś na granicy sztuka-wandalizm. Galerie i wystawy to wiadomo - miejsca prezentujące sztukę przez duże S.
Banksy zadaje pytanie o te granice, i przedstawia nam swoją drugą (a może jedynie marginalną część) swojej działalności - czyli artysty pragnącego kasy, sławy i splendoru.
Jednak jakomądry artysta i mądry człowiek, dostrzega rodzące się w nim pokusy, i w sprytny sposób przedstawia je światu.

Może teraz trochę mnie poniesie, ale myślę, że za sto lat, tego pana będzie się uważać, obok Damiena Hirsta, za jednych z największych artysów XXI w.

ocenił(a) film na 7
marlakjohn

Jezu, przeczytałam swoją wypowieć, i przepraszam za totalny mętlik i tragiczne składnie:)

ocenił(a) film na 8
marlakjohn

MBW to po prostu symbol komercjalizacji. już od początku zresztą widać pewną sprzeczność w jego postaci bo przecież największym przeciwnikiem streetartu jest rozgłos. to co oni robią jest na granicy łamania prawa, ich sztuka ma z założenia trzymać się w cieniu i zawsze tak było. tak samo jak sztuka i komercja to dwie sprzeczności. dlaczego więc ktokolwiek pozwolił Terry'emu się kamerować? być może dlatego, że każdy z nich miał w sobie taką nutkę chęci szerszego rozgłosu. widać, że podoba im się oglądanie reakcji ludzi na sztukę. zauważcie, że Terry jako komercja nigdy nie przywiązuje się do jednego artysty, on skacze od jednego do drugiego a najbardziej interesuje go to czego nie może mieć - Banksy. zastanawia mnie tylko co oznacza fakt iż Banksy wciąż jedyną anonimową osobą w tym filmie - czy mówi w ten sposób, że nie uległ temu zjawisku? czy fakt, że to on przejął rolę reżysera filmu o komercjalizacji streetartu czyni go prawdziwym dla sztuki?

ocenił(a) film na 7
kilgoretrout_

Banksy pozostaje anonimowy, bo on jest doskonale świadom, że właśnie (albo dodatkowo) tajemnica jego tożsamości przyczynia się nie tylko do rozgłosu jego prac, ale też do większej dyskusji nad jego dzielami.

Zwróć uwagę, że jego prace, w większości mają dość złożoną "symboliczną treść polityczną". to nie sa ładne obrazki, a czasem bardzo głębokie komentarze dla współczesnego świata. Ale może bez tej tajemnicy nie udałoby mu się przyciągnąc aż takiej uwagi odbiorców, bo jak wiadomo, zakazany (lub nieznany) owoc najbardziej smakuje:)

ocenił(a) film na 7
martinezowiec

Mr Brainwash działa i właśnie otwiera wystawę w UK! Tu można obejrzeć jak sam ją zapowiada swoim francuskim akcentem :)
http://www.bbc.co.uk/news/entertainment-arts-19076471
Czy sam Banksy mógłby grać Brainwasha? Nie wydaje mi się żeby mu się chciało
budować aż tak rozbudowaną intrygę ale już podłożenie swojego człowieka jako Brainwasha, a pod jego mianem sprzedawanie swojej sztuki byłoby chyba jak najbardziej możliwe... Może się kiedyś dowiemy (patrz mój komentarz rozpoczynający ten wątek!)

ocenił(a) film na 8
martinezowiec

"w przypadku fałszywego dokumentu o Vincencie Gallo i jego sfingowanym problemie z narkotykami" - o jaki tytuł chodzi?
Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 7
yogobelka

Witam! Przyznaję, że pomyliłem aktorów. Chodziło mi o to: Joaquin Phoenix: Jestem, jaki jestem.
Recenzja np. na stronie WWW Wyborczej.

martinezowiec

Linku chyba nikt nie dał, a czy o tym ktoś tutaj napisał nie wiem, bo nie chciało mi się czytać wypowiedzi poza Twoją..

http://vimeo.com/31192195 tutaj masz odpowiedź na swoje ostatnie pytanie.
Swoją drogą bardzo wartościowy dokument pokazujący Banksa w innym świetle!

A co do filmu, można by go podzielić na dwie części, pierwsza gdzie główny bohater lata z kamerą i druga gdzie wozi się jakby był gwiazdą podziemia. Pierwsza fenomenalna, a druga... cóż, koleś umiał się sprzedać.

ocenił(a) film na 7
hirosaka

Wielkie dzięki za dokument. Obejrzałem cały. Dowiedziałem się więcej o wojnie między Banksy, a Robbo i dodatkowo jako bonus o Blek le Rat, który był dla Banksy'ego poważną inspiracją (żeby nie powiedzieć ostrzej). Jak widać sławę łatwiej zdobyć tajemniczemu Brytyjczykowi niż niekryjącemu się przed światem Francuzowi choć ich sztuka jest momentami podejrzanie zbieżna (co Banksy w pewnym momencie swej kariery wspomniał w wywiadzie dla jednej z gazet). Szczerze mówiąc w sporze Robbo Banksy bardziej cenię sztukę Banksy'ego ale sama historia bardzo ciekawa i niestety bez happy endu (Robbo nadal jest w śpiączce i na dziś raczej nie ma nadziei, że z niej wyjdzie.) Tutaj link do dokładnej historii pracy od której wszystko się zaczęło:
http://banksy.co.uk/QA/camden/camden4.html#
i małe FAQ Banksy'ego:
http://banksy.co.uk/QA/qaa.html

ocenił(a) film na 9
martinezowiec

Świetne podsumowanie. Dzięki! :)

ocenił(a) film na 10
martinezowiec

A może po prostu jako że to film Banksyego to on sam postanowił stworzyć postać mr brainwasha. To on podsunął mu pomysł o robieniu sztuki itd. A może nawet sam Thierry uczestniczy w tym spektaklu który pokazuje jak łatwo można odrzec sztukę z znaczenia i jak łatwo bezrefleksyjnie ludzie w nią wierzą...

ocenił(a) film na 7
Przemyslaw_Kita

Coś w tym jest, pokazuje jak ludzie są głupi. Taki wniosek nasuwa się gdy kobieta udziela wywiadu i mówi, że wszyscy jej znajomi posiadający obrazy Picassa i innych znanych malarzy kupili też prace Banksy'ego. Koleś po prostu wyśmiewa środowisko kolekcjonerów sztuki bo sam tą sztuke tworzy a oni tylko kupują. Kupują prace mimo, że podstawa graffiti to pokazanie go za darmo - liczy się tylko satysfakcja z pokazania, a często jest to zabronione i nazywane wandalizmem. Późniejsza wystawa Mr. Brainwasha to jest już polewka na całej linii jak wyrobnik może zarabiać na głupocie ludzi tworząc pastisze i krzyczeć za nie ceny z czapy po kilkadziesiąt tysięcy dolarów.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones