Winnica to megakiczowaty horror klasy b z lat, kiedy to filmowe sery święciły największe triumfy, pakowane to plastikowych pudełek i rozsyłane do wypożyczalni na całym świecie.
Film posiada szerek wad i zalet charakterystycznych dla tego pokroju kina z tamtej dekady. Na szczęście nie popełnia największego grzechu - nie nudzi. Ma natomiast największy atut takich produkcji - bawi, cieszy, odpręża. Czego my tu nie mamy: skośnoocy karatecy, mordobicia, ucięta głowę, zombie, starego Chińczyka robiącego z krwi kobiet wino dające wieczną młodość, szereg koszmarnie wyglądających aktorów i całkiem atrakcyjnych aktorek z Karen Witter (Popcorn) na czele. Technicznie wszystko eleganckie, efekty i charakteryzacja również na poziomie. Nie straszy to co prawda, ale jak dla mnie rozrywka przyzwoita.
Jak ja długo tego szukałem będzie z 15 lat , nie po to żeby się nim zachwycać tylko z sentymentu , człowiek za gówniarza naoglądał się mutroniki i podobnego badziewia ale filmy te mają swój kiczowaty urok w porównaniu do dzisiejszych wysokobudżetowych tandetnych filmów te miały swoją dusze a dzisiejsza szmira służy tylko żeby zarobić pare groszy na naiwniakach , polecam ten film jeśli kręcą was filmy jak mutronika , martwe zło czy miażdżyca mózgu .
mam mieszane uczucia co do Winnicy bo z jednej strony są tu fajne wątki typowe dla filmów z tamtego okresu , ale jest też sporo nudnych i kiczowatych, ogólnie jednak najbardziej mi brakuje wyrazistych bohaterów (dobrych i złych) którzy mogliby dodać do filmu coś od siebie - aktorzy są po prostu do bani i nawet James Hong niewiele wskórał bo był bardziej śmieszny i groteskowy niż złowrogi