Cóż można powiedzieć? Czasem mniej, znaczy więcej. Przez półtorej godziny patrzymy w zasadzie tylko na twarz jednego gościa... A jakie, emocje, napięcie, zwroty akcji!
Wszystko w tym filmie zależy od udźwiękowienia i... naszej wyobraźni - bo to, co ekscytujące, tak naprawdę dzieje się po drugiej stronie słuchawki. To sztuka zrobić z takiego pomysłu wciągające, pełne napięcia kino. Ale cóż mówić więcej? Udało się. Od momentu kiedy główny bohater odbiera telefon od pewnej kobiety, napięcie tylko rośnie.
Pełna recenzja: https://www.youtube.com/watch?v=plGVozeRagA
Dyspozytor numeru 112 musi uratować porwaną kobietę, mając do dyspozycji tylko telefon i doświadczenie w pracy policjanta.
Uwielbiam filmy dziejące się w jednym miejscu Ale tu jest jeszcze "gorzej"
Film dzieje się na jednej twarzy Właściwie to teatr jednego aktora.
Trzyma w napięciu i przeraża, mimo, że "zwrot akcji" przewidziałem
Ale tylko ja jestem taki przeoglądany.....:P
Haha, nie jesteś jedyny, też się domyśliłam, ale niestety taki los osób, które już rozgryzły schematy zwrotów akcji w filmach i są już wyczulone na różne narracyjne sztuczki;p Ale mimo tego tak naprawdę nigdy nie wiesz czy przewidziałeś, póki się nie okaże, że przewidziałeś;)
Szkoda, że scenariusz jest głupi jak but. Całe postępowanie tego gościa jest naciągane i nielogiczne. Film zaczyna się ciekawie, niestety czym dalej tym gorzej. Bzdura na bzdurze.