PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=868478}

Wieloryb

The Whale
7,2 54 386
ocen
7,2 10 1 54386
6,2 56
ocen krytyków
Wieloryb
powrót do forum filmu Wieloryb

Kilka lat temu pewnie też oceniłabym go na jakieś 5, stwierdzając, że nudny, niewiele się dzieje, intencje bohaterów są niejasne i nie ma komu kibicować.

Jeśli ktoś nigdy nie męczył się sam ze sobą, życie go nie przerasta, nie dręczą go wyrzuty sumienia, nie miewa takich momentów, gdy zaczyna rozumieć samobójców, bezdomnych, osoby uzależnione itd., ma dobre relacje z innymi i jest otoczony ludźmi, którzy dbają o niego bezinteresownie (albo chociaż żyje w takim przeświadczeniu), to wg mnie musi mieć naprawdę duże pokłady empatii, żeby podczas seansu nie zadawał sobie pytań "czemu on/ona tak się zachowuje? przecież to bez sensu. co za durny film".

Jeśli natomiast ktoś cierpi/cierpiał, to nadal nie wiem, czy polecić mu ten seans. Jest ciężki, smutny, może być przygnębiający i bolesny.
Ja się wypłakałam, ale po seansie czułam lepiej - wszak nic tak dobrze nie działa na prawdziwego Polaka, jak świadomość, że inni mają jeszcze gorzej ;)
Do tego podziw dla twórców, za wybitne przedstawienie tematu.

Pierwszy od miesięcy film, który zrobił na mnie tak głębokie wrażenie. Mocny, wiarygodny, przejmujący. Wizualnie oczywiście nieestetyczny, ale wg mnie piękny.

ocenił(a) film na 9
timonkaa

Nie męczę się sama ze sobą, życie mnie nie przerasta, nie dręczą mnie wyrzuty sumienia, mam dobre relacje z innymi i jestem otoczona ludźmi, a jestem pod ogromnym wrażeniem psychologii postaci, gry aktorskiej, bogactwa poruszanych tematów, wiarygodności emocji. Mądry, poruszający, niezapomniany. Nie trzeba być nieszczęśliwym, żeby zachwycić się tym filmem.

ocenił(a) film na 9
Agatonik

nigdzie nie napisałam, że "trzeba" :) po prostu staram się zrozumieć, skąd biorą się komentarze typu "Motywacje wszystkich bohaterów są mało przekonywujące i wręcz nie angażujące.", "tak bardzo wieloryb starał się mnie wzruszyć, że dokonał odwrotnego efektu i przez cały seans czułem apatie", "tanie efekciarstwo i epatowanie cierpieniem". możliwe, że ich autorzy po prostu nigdy nie cierpieli. co nie znaczy, że jest to warunek niezbędny, aby zrozumieć/docenić film :)

ocenił(a) film na 9
timonkaa

Rozumiem. Też często zastanawiam się nad tego typu komentarzami. Mam wrażenie, że pokazują one, iż takie osoby nie są gotowe do skonfrontowania się ze swoimi emocjami, albo w ogóle z trudnymi emocjami. Lub po prostu nie chcą, oczekując od filmów poprawy nastroju i prostej rozrywki. Wystarczy zobaczyć, jakie filmy wygrały w ankiecie Filmwebu. Tak samo jest z literaturą. Ostatni ranking na Lubimy czytać dosadnie to pokazał.

Agatonik

Mnie takie filmy nie ruszają bo ja takich filmów nie oglądam bo znam siebie i zaraz bym chrapał i spał . Wole horrory i filmy akcji najlepsze to co wychodziło w latach 80 i 90 . Książki mój ulubiony gatunek to fantastyka horror

ocenił(a) film na 9
michalmakula

OK, każdy ma prawo wybrać to, co chce. Ja akurat nie lubię horrorów w żadnej postaci. Z reguły ich nie oglądam, chociaż czasami się skuszę z nadzieją na coś wykraczającego poza schemat tego gatunku.

ocenił(a) film na 8
timonkaa

Tru, nawet widziałem podobny wpis pod "Melancholią". Bohaterowie filmów Arronofskiego zawsze mają przeruchane życie i nie do każdego taka formuła przemówi. Cóż, do mnie trafia ;>

ocenił(a) film na 4
timonkaa

Nie mam tak kolorowego życia jak opisujesz, a jednak nie potrafiłem się wczuć w ten film. Teoretycznie wiem, że historia ma wzruszać, sam łatwo temu ulegam na filmach, ale jednak tym razem coś blokowało. Miałem wrażenie sztuczności postaci. Nie wiem jak to lepiej ująć, ale po prostu kompletnie mnie nie ujęły. Dużo bardzije trafia do mnie z ostatnich filmów klimat z "Mężczyzna imieniem Otto" czy choćby "Duchy Inisherin". Jeśli nie widziałaś, polecam :)

ocenił(a) film na 9
Ipog

"Mężczyzna zwany Otto" właśnie zupełnie mi się nie podobał ;) wg mnie przedstawione tam relacje międzyludzkie są nieprawdopodobne - facet jest opryskliwym chamem i gburem (i nie chodzi mi teraz o to, że sama oceniam go jako "złą" osobę, tylko po prostu ludzie wokół najprawdopodobniej zamknęliby go w takich ramach i tyle, nie wnikali, czy jest taki przez śmierć żony, czy przez cokolwiek innego), a jest otoczony większą troską, zainteresowaniem, opieką i zrozumieniem ze strony sąsiadów, niż zazwyczaj ludzie okazują swoim przyjaciołom, czy nawet rodzinie ;) "Duchy Inisherin" chętnie obejrzę. pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 4
timonkaa

Faktycznie patrząc na to realistycznie jest to nieprawdopodobne :) Jednak w filmach zazwyczaj nie przywiązuje aż tak wagi do tego co jest prawdopodobne, a co nie, dla mnie to film w którym może wydarzyć się wszystko. W tym konkretnym bardziej mnie ujęło uczucie mężczyzny do zmarłej żony i bezsens życia bez niej. Potrafiłem się utożsamić z bohaterem stąd może lepszy mój odbiór tego filmu. W Wielorybie tego mi właśnie zabrakło, utożsamienia się, współczucia głównemu bohaterowi.

ocenił(a) film na 10
timonkaa

Pamiętam, jak rozmawiałam z koleżanką, gdy film dopiero wchodził do kin. "Wieloryb", powiedziałam zaraz po zarysowaniu fabuły, "to tytuł". Usłyszałam wtedy, że to niegrzeczne. Zgodziłam się myśląc naiwnie, że faktycznie niegrzeczne, skoro film (jak wówczas mi się wydawało) ma być o otyłości. Zdziwienie moje było ogromne.

Klimat, to on mnie w pierwszej chwili poruszył. Ciemne, duszne mieszkanie, w nim przez 90% czasu jedna osoba. Sama. Sama i samotna. Akcja kręcąca się w tym jednym, wspomnianym mieszkaniu przez co wydawać by się mogło, że seans będzie trwał wieki. Nic bardziej mylnego. Te dwie godziny minęły niesamowicie szybko.

Przeczytałam wiele opinii, gdzie odbiorcy opisywali swoje obrzydzenie jakie czuli do postaci Charliego. A bo gruby, zaniedbany, ciągle spocony, obżerający się. Wierzcie lub nie - nie poczułam nic podobnego. Nic, oprócz żalu i współczucia takiego nie do opisania, takiego aż do bólu, aż do kości. Taki żal ściskający gardło, odpuszczający tylko wtedy, kiedy pozwoli się tym łzom na wydostanie się z oczu.

Nie wiem, jak to jest stracić ukochaną osobę. Nie wiem, jak to jest żyć bez kontaktu z córką. Ba, bez kontaktu z kimkolwiek prócz tej jednej koleżanki, która wpada by sprawdzić, czy oddycham. Jednak, między innym dzięki temu filmowi, jestem w stanie sobie wyobrazić, co musi czuć osoba, która właśnie tego doświadcza. I jest to straszne wyobrażenie.

Przez cały film patrzyłam Mu w oczy, bo z nich można wyczytać wszystko. Ten ból, ten wstyd, tą nienawiść, złamane serce i świadomość bliskiego końca. Każde jego "przepraszam" łamało mi serce. Każde świństwo wypływające z ust jego córki dodatkowo strzępiło je na milion kawałków. Za każdym razem, gdy widziałam ta wyłączoną kamerkę po prostu nie mogłam opanować płaczu. Bo dlaczego? Dlaczego człowiek z tak ogromna wiedzą, pasja i zamiłowaniem do tego, co robi, wstydzi się "być szczerym" i pokazać swoją twarz?

Oh, wiem, jak chaotyczne jest wszystko co piszę. Wybaczcie, jestem niemalże świeżo po obejrzeniu i kotłuje się we mnie tyle emocji, że wciąż nie umiem dać im upustu i przełożyć ich na słowa.
Powiem tylko, że dawno nie dałam z taką pewnością żadnemu filmowi 10. I gdybym mogła, dałabym więcej. Nie zawiodłam się ani na chwilę, film pozwala nam na przeżycie tego tygodnia razem z Charliem, na poczucie, jakbyśmy nie oglądali filmu w kinie/telewizorze, a jakbyśmy stali gdzieś tam, w tym dusznym mieszkaniu, gdzieś w kącie, przyglądający się tym wydarzeniom, wiedzący, do czego one prowadzą i jakbyśmy byli naocznymi świadkami tego końca.
A koniec ten wywołuje taki potoworny ból w klatce, taki trzęsący nami szloch, przez co po seansie naprawdę ma się poczucie straty.

Wspaniały.

ocenił(a) film na 9
blurryface_

ależ pięknie to opisałaś <3 <3 <3

"Akcja kręcąca się w tym jednym, wspomnianym mieszkaniu przez co wydawać by się mogło, że seans będzie trwał wieki" miałam podobnie :D myśl na początku "łomatko przecież cały ten film będzie się rozgrywał w tym ciemnym mieszkaniu, pewnie będzie nudny". jakże się myliłam :)

również nie czułam obrzydzenia do Charliego. ew. w momencie, gdy dowiedziałam się, że zdradzał żonę. ale ja to ogólnie jestem dziwna i brzydzę się ludźmi, którzy np kradną, kłamią itd, a nie ze względu na to, że wyglądają w taki, czy inny sposób.

"Dlaczego człowiek z tak ogromna wiedzą, pasja i zamiłowaniem do tego, co robi, wstydzi się "być szczerym" i pokazać swoją twarz?" wg mnie ludzie ogólnie wstydzą się nie tego, czego "powinni" ;) wstydzą się, że wyszli z domu bez makijażu, za czyny swoich rodziców (tak, jakby ktoś miał wpływ na to, że np. jego ojciec jest alkoholikiem), wstydzą się tańczyć, mówić o swoich emocjach, swojego wyglądu itd. rzadko natomiast wstydzą się, że zrobili komuś krzywdę, kogoś okłamali, swojej ignorancji itd ;)

pozdrawiam! :)

timonkaa

A ja bardzo dobrze rozumiem ten film, ale mi się zwyczajnie nie podobał

ocenił(a) film na 6
timonkaa

Idąc tą logika film powinien trwać 10 godzin by bardziej zmęczył i lepiej pokazał co czuje bohater. Film jest po prostu średni, i nie ma to nic do rozumienia. Tu nawet nie ma co rozumiec bo ambitne filmy nie dostają Oscarów. Słabizna z lewicowymi punktami w treści pod nominacje

dezinte

A dla mnie to taki film, przez który warto przebrnąć, bo końcówka wynagradza "wszystko". Sam fakt, że płaczę po każdorazowym odtworzeniu zakończenia i towarzyszącej mu muzyki świadczy więcej, aniżeli najlepiej dobrane słowa. Jeśli to sztuka, to widać po prostu do mnie trafiła. Co kto lubi, chociaż po drodze faktycznie te "lewicowe punkty" i przedstawienie Kościoła momentami mnie zniechęcały. Ale przetrwałem to i w tym przypadku nie żałuję.

ocenił(a) film na 6
dravlur_bleankke

Mi nie to że było ciężko przetrwać ale po prostu nie zrobił takiego wrażenia. Warto zauważyć, że córkę porzuca dwa razy- w dzieciństwie i teraz na koniec decydując że woli umrzeć niż się leczyć. I robi to jeszcze na jej oczach żeby mieć pewność że trauma jej zostanie. Dla mnie to film o ostrym samolubie który udaje że kocha dziecko a robi wszystko bo mu psychikę zniszczyć

dezinte

Co do samolubstwa to w grę wchodzą takie sprawy jak depresja, słaba samoocena głównego bohatera, życie w zamknięciu i są momenty gdzie ten po prostu odlatuje np. nie dopuszczając do świadomości, że jego córka mogłaby być po prostu zdeprawowana. Mimo to chciał w życiu zrobić porządnie chociaż jedną rzecz i starał się o to chociażby latami odkładając dla dziewczyny kasę. Dla "siebie" wydawał pieniądze głownie na zażeranie problemów i samopoczucia, co też świadczy o jego kondycji. Czerni i bieli tu nie ma myślę.

ocenił(a) film na 8
timonkaa

Brawo! Piękny komentarz. I mądry rzecz jasna

ocenił(a) film na 7
timonkaa

Dlaczego im zazdrościsz?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones