Nie wiem jaki naprawdę był Chickie i jak naprawdę wyglądała jego eskapada do Wietnamu, ale ta tutaj postać wydawała się się tak niebanalnie przerysowana, że aż niemal wiarygodna ;) Przestałem się w pewnym momencie zastanawiać nad realizmem, bo sama "melodia" tej opowieści mnie jakoś porwała. Może miałem po prostu odpowiedni nastrój, a może trafiłem na film całkiem oryginalny i do tego mimo wszystko spójny.
Uważam, że ten film ma coś w sobie z The Office oraz Złap mnie jeśłi potrafisz. Absurdalna fabuła, w którą nie uwierzyłbym, gdyby nie informacja o oparciu na faktach. Tak jak mówisz, ma swój specyficzny klimat zrobiony z sercem, który mocno otula tę zwariowaną historię. Komedio-dramat ma parę minusów, ale nie wybijały mnie one z rytmu :)