Film strasznie przynudza od początku do końca. Gra aktorska wydaje się jakaś drętwa, ale to dość powszechna maniera w niemieckich produkcjach.
Samo zakończenie miało być jakimś niesamowicie oryginalnym zwrotem akcji, ale wyszło dość przeciętnie, bowiem odstaje ono od całości.
Szkoda oczu
Otóż Interpol namierza hakerów w budynku biblioteki publicznej. antyterroryści wdzierają się do środka, nie obstawiając wyjść! Ganiają po dość sporym budynku nieznanych sprawców, a jeden z tych sprawców zakłada maskę, która go identyfikuje jako sprawcę i zwraca na niego dodatkowo uwagę. Chwilę później ten sam haker w masce ucieka przed agentką i wpada do pomieszczenia pełnego biurek z komputerami. Agentka wpada tam zaraz za nim i staje przed biurkiem, pod którym ukrywa się ścigany przez nią haker. Zaraz za nią wpada tam jeszcze jeden agent. Agentka rozgląda się uważnie po całym pomieszczeniu.
Agentka: Nie ma ich
Agent: Pusto, jakby się rozpłynęli w powietrzu
Genialne! Po prostu genialne! Przecież to normalne, że ludzie ot tak znikają i nikt nie sprawdza typowych miejsc, gdzie by się mogli ukryć.