PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=698847}
8,1 309 467
ocen
8,1 10 1 309467
7,5 50
ocen krytyków
Whiplash
powrót do forum filmu Whiplash

Nie kupuję

ocenił(a) film na 5

Wspaniały temat. Wielka szkoda, że pokazany w tak irytujący sposób.
To było konserwatorium muzyczne z utalentowanymi muzykami czy podrzędna rzeźnia z tępymi baranami? Zachowanie podopiecznych Fletchera było według mnie bardzo nienaturalne. Myślę, że całość można było oddać znacznie subtelniej a historia wcale nie straciłaby na dramaturgii.

ocenił(a) film na 8
JacekSzulc

Czemu uważasz, że byli tępi?

Lordnar

Wg mnie byli tępi w sensie: otumanieni, przygłuszeni, ulegli, mało asertywni, nie mający własnego zdania, przestraszeni, przybici, posłuszni itd
Nie wydaje mi się też, że bądź co bądź członkowie elitarnego konserwatorium, znakomici muzycy, pewnie inteligentni ludzie daliby z siebie zrobić takich tępaków, oczywiście w sensie......

ocenił(a) film na 8
kolekstas

To byli uczniowie, którzy dostali szansę ćwiczyć pod okiem jednego z najlepszych "trenerów", bo chyba tak się potem określił. Ich reakcje były dość normalne. Pamiętaj, że to dyrygent decydował kto jest w zespole. Innymi słowy ci asertywni mogli dawno wylecieć, a zostali ci bardziej posłuszni.

ocenił(a) film na 5
Lordnar

Zapewniam Cię, że w świecie realnym połowa uczniów wyszłaby z sali. Film był kręcony w USA a nie w Rosji czy Korei Północnej. Zachowania uczniów były mocno przerysowane.

ocenił(a) film na 8
JacekSzulc

Powiedz mi, na jakiej podstawie uznajesz, że jeden wzorzec zachowań musi występować u każdego członka elitarnej grupy? Stawka była ogromna. Oni sami godząc się na to, by ich uczył, godzą się z metodami, bo wierzą, że są skuteczne. Gość zmusił ich do wysiłku. Myślisz, że nie brali tego pod uwagę, skoro byli tak elitarni? W scenie, w której Andrew rozmawia z Terencem w klubie Jazzowym masz to dokładnie wyjaśnione. On to wiedział, uczniowie też. Jest wielu ludzi "dyrygujących" w tym filmie, choć nie koniecznie pokazanych, a każdy konkurs wygrywał Terence ze swoją grupą. To oznacza, że jego metody tworzą prawdziwych muzyków, którzy znają stawkę i mogą poświęcić zdrowie psychiczne na rzecz sukcesu.

ocenił(a) film na 8
JacekSzulc

"Zapewniam Cię, że w świecie realnym połowa uczniów wyszłaby z sali"

Gdyby byli przeciętnymi lub "tylko" dobrymi muzykami, którzy przypadkiem znaleźli się u Fletchera, to pewnie tak. Tylko, że to byli młodzi, utalentowani, ambitni ludzie, którzy dostali szansę wystąpienia u jednego z najlepszych dyrygentów i ZA NIC nie chcieli tej szansy zmarnować.

użytkownik usunięty
Lordnar


W rzeczywistości z takiej próby wyszło by 3/4 ludzi a nauczyciel następnego dnia wyleciałby ze szkoły z zarzutami prokuratorskimi. Muzyka i jazz to sztuka elitarna, żaden uczeń nie pozwoliłby sobie na zbliżone choćby zachowanie "wykładowcy". Dwa - tacy wykładowcy na uczelniach muzycznych w ogóle nie istnieją, bo przeczy to istocie wykonywanej przez nich sztuki i jej specyfice.
Ten film to kompletna bzdura, pokazuje jak NIE WYGLĄDA muzyka i jej nauka.

ocenił(a) film na 8

Bo w filmach musi być pokazywana historia prawdziwa i tyle, a jak nie, to bojkot.
Załóżmy, że oglądałeś film. W nim w jednej ze scen mamy Fletchera, który mówi, że do wykucia muzycznego geniusza jest potrzebne przekroczenie pewnych granic. Są tacy, którym wystarcza głaskanie po głowie. Inni potrzebują gościa, który będzie krzyczał i rzucał w nich różnymi rzeczami, by mogli osiągnąć szczyt swoich możliwości, lub się poddać. To nie film oparty na faktach. To nie film bazujący na obecnym systemie nauczania. To fantazja z nutką "co by było, gdyby...".

Jeżeli w prawdziwym świecie nie ma osób, które zgodziłyby się na taki trening, by stać się geniuszami, to tylko można nad tym ubolewać, że mamy takich mięczaków, a nie ludzi z krwi i kości gotowych, do poświęcenia.

użytkownik usunięty
Lordnar

Film, o tematyce muzycznej bez najmniejszego pokrycia w rzeczywistości to nonsens.
Wprowadza w błąd ludzi niezwiązanych ze środowiskiem tym bardziej, ze jest przyzwoicie zrealizowany. To jakby powiedzieć, że gwiezdne wojny są filmem o kosmosie.
W tym wypadku większa część młodszej widowni nie jest tego przekłamania świadoma.
Masz fałszywe wyobrażenie o muzykach. Nikt w nikogo na zajęciach krzesłami nie rzuca, nie policzkuje, nie krzyczy. Siła i motywacja w tej dziedzinie leżą zupełnie gdzie indziej. To zwyczajnie nie ta dziedzina.

ocenił(a) film na 8

Piszesz, jak niespełniony muzyk z kompleksami. Film nie ma żadnej adnotacji, że jest na faktach. Tak więc przez wzgląd na młodych ludzi nie tworzymy filmów o superherosach, bo ktoś jeszcze pomyśli, że można latać łamiąc prawa fizyki, nie tworzymy filmów akcji, w których gość jak cyborg rozwala innych, a kule go unikają, nie tworzymy seriali kryminalnych, które są ciekawe, zwłaszcza w scenach laboratoryjnych, któe w rzeczywistości są nudne... można wymieniać w nieskończoność. Błędne światło rzucałby gdyby był dokumentem. To jest zwykły film.

użytkownik usunięty
Lordnar

W jakim wieku jesteś, jeśli można zapytać ?

użytkownik usunięty
Lordnar

W jakim wieku jesteś, o ile można zapytać ?
Jeżeli sądzisz, że jako jeden z niespełnionych muzycznych "mięczaków" i nieudaczników (w opozycji do bohatera wielbionego filmu) sprzeciwiam się "twardej szkole poświęceń" dla prawdziwych artystów, ukazanej w tym filmie...
To raz jeszcze powtórzę. Coś takiego w rzeczywistości nie istnieje, Z niewiedzy i błędnego wyobrażenia narzuconego przez film, jak spora część widzów - pomyliłeś profesje.
Szkoły i uczelnie muzyczne skupiają ponadprzeciętnie wrażliwych, inteligentnych ludzi. Do odniesienia sukcesu, owszem, konieczny jest hart ducha, dyscyplina i ciężka nieraz praca. Jednak nie przypomina ona w żaden sposób "wojskowej" i sadomasochistycznej wizji roztoczonej przez "Whisplasha", ani trochę. To czysta fikcja. Po 20 latach spędzonych w tym środowisku zwieńczonych dyplomem wyższej uczelni muzycznej mam prawo do sprzeciwienia się takiej z gruntu fałszywej wizji "kuźni muzycznych talentów" - jako całkowicie nierealnej i nieprawdziwej. Tyle w temacie.

użytkownik usunięty
Lordnar

PS
Ty za to drogi młody "forumowiczu" piszesz jak kompletny dyletant.
Nie tylko zresztą muzyczny.
Zdecydowałem się na odpowiedź i wypowiedź na forum jedynie z uwagi na wyprowadzenie z błędu innych widzów zaintrygowanych "Whisplashem", być może również początkujących adeptów perkusji uczących się samodzielnie. Jak powiedziano już wcześniej - ten film może wyrządzić sporo szkód, w żadnym razie nie należy się nim sugerować.

ocenił(a) film na 8

Pisałem tylko i wyłącznie o tym, że to film, a nie dokument ukazujący rzeczywistość, czego jak na złość nie potrafisz wklepać do świadomości. Jak ktoś chce być muzykiem, to poszuka podparcia w dokumentach, a nie w filmie, który jest fikcją. Nie zmienia to faktu, że niektórzy do perfekcji potrzebują treningu Fletchera nie zależnie od tego, czy chcą grać, śpiewać, itd. Odbierasz ten film zbyt poważnie.

ocenił(a) film na 9
JacekSzulc

Nie wie kto nie przeżył. Chodziłam do szkoły muzycznej - podobny klimat. Z jednej strony niby muzyka przepiękna rzecz, z drugiej technicznie trzeba być świetnym i ta ciągła presja, że jeśli chcesz być muzykiem (= móc robić to co kochasz) to musisz być najlepszy i tłuc i tłuc i tłuc do padania ze zmęczenia. Co oczywiscie zabija radość tworzenia i kreatywnosc. Nie wie kto nie przeżył, moim zdaniem film obrazuje świetnie to środowisko.
Chodziłam do szkoły w latach kiedy nie stososowano już dawno przemocy fizycznej w szkołach, nie dotyczyło to szkoły muzycznej, gdzie nauczyciel czuł się uprzywilejowany uderzać ucznia w ręcę, zrzucać klapę od fortepianu na palce, wyrywać smyczek i dawać po dupie. Jak Ci zależy, żeby być muzykiem to zaciskasz zęby i ćwiczysz przez ból, pot i łzy, co niestety często jest nieproduktywne. Takie środowisko.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones