Temat był poruszany wielokrotnie, ale ja chciałabym zwrócić uwagę na inną kwestię. Pomińmy fakt, że Fletcher stosował chorą tyranię po to, aby zmusić ludzi do przekraczania granic.
Czy nie uważacie, że gdyby krzyczał na muzyków "Spierdo***eś, kur*a, bierz się w garść i zapier***aj" zamiast "Nie dziwię się, że cię mamusia zostawiła, wydłubię ci oczy, ty piz*o" albo tak jak w sytuacji z grubaskiem na początku + rzucałby krzesłem w ścianę, a nie w cudzą głowę, to i tak osiągnąłby swój cel? W pierwszym przypadku można mowić o "specyficznych metodach", w drugim natomiast o patologicznym znęcaniu się.
Według mnie nic nie tłumaczy zachowania Fletchera.
To jeden z tych filmów, w których poczucie niesprawiedliwości nie pozwala mi spokojnie zasnąć. Jaka mogłaby byc wersja alternatywna, która zadowoliłaby większość osób podzielających moje zdanie? Andrew gra jak szalony, publiczność wiwatuje, Fletcher wychodzi.