PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=123933}

Walka żywiołów

The Squid and the Whale
6,9 7 414
ocen
6,9 10 1 7414
7,5 20
ocen krytyków
Walka żywiołów
powrót do forum filmu Walka żywiołów

Od dawna chciałem ten obraz obejrzeć i nie załuję zdecydowanie. Absolutna rewelacja! Teraz gdy mam na koncie większość obrazów z roku 2005 dziwi zwłaszcza sprawa jednej nominacji do Oscara. Akademia potraktowała ten film jak zwykłego śmiecia, bo absolutnie w zestawieniu z takimi filmami jak "Capote" czy "Miasto gniewu" nie przegrywa! Ale do rzeczy, bo to co wyrabia Akademia (zwłaszcza w ostatnich latach) woła tylko i wyłącznie o pomstę do nieba.

Przede wszystkim porywa naturalność. Czysta, perfekcyjna nauralność każdej sceny, ani grama fałszu. Kamera również w tym pomaga. Jest ona niczym osobny bohater opowieści. Czule przygląda się bohaterom, podąża za nimi. Gdy dodać do tego rewelacyjną grę aktorską (zwłaszcza Linney, choć Daniels jej nie ustępuje) i absolutnie rewelacyjny scenariusz - mamy nieoszlifowany diament! Na marginesie - miło również było zobaczyć Annę Paquin, ale szkoda, że tylko w takiej drugoplanowej roli. Właściwie od kiedy pokazała na co ją stać dostaje ochłapy, a szkoda.

Wracając jeszcze do wrażeń po seansie. Rzadko zdarza mi się coś takiego, że patrząc w ekran, przy absolutnie każdej scenie jestem w stanie powiedzieć: "szczera prawda", "tak właśnie jest". Tym bardziej powola, że we własnej rodzinie miałem podobny przypadek i w niemal 100% pokrywa się to z ów filmem. Te same zachowania, kłamstewka, gierki... Wszystko to jest pokazane z taką szczerością, a zarazem ironią (ale w żadnym wypadku nie wymuszoną), chociażby wyraźnie wypunktowany wątek z wzorowaniem się dzieciaków na swoich rodzicach czy wiele innych momentów gdzie ujrzałem siebie i rzeczy, które robiłem, robię i robił będę. Oczywiście są inne filmy pokazujące podobne sprawy i owszem - filmy te są ładnie nakręcone, opowiadają poruszające historie, ale nie widzimy w nich nas samych. Natomiast tutaj każdy członek rodziny znajdzie swoje lustrzane odbicie w którymś z bohaterów, bo właściwie (o dziwo) są oni uniwersalni, wygląda na to, że aż tak bardzo (my - ludzie) nie różnimy się od siebie. Również jest coś magicznego w tym filmie. Ta absolutna prostota - przysięgam nie spotkałem się z czymś takim jeszcze. Wszystkie reakcje, zachowania, schematy - do złudzenia przypominały mi życie moje, a także życie ludzi mnie otaczających. Bez najmniejszych wątpliwości byłem w stanie uwierzyć w ten najzwyklejszy w świecie rozpad rodziny. Dogłębnie mnie ta opowieść wsiąknęła. Jest to zjawisko przerażające, a gdy popatrzę na czas trwania to nawet bardzo. Obraz trwa 77 minut z czego 5 to napisy końcowe. Każdy logicznie myślący człowiek stwierdziłby: "Cóż można przekazać w godzinnym filmie?". Otóż wiele! Akcja pędzi jak burza. Żadna scena nie jest zbędna. Zaledwie 70 minut, a treści tyle co w conajmniej dwugodzinnym obrazie.

POCZĄTEK SPOILERA
Nawet zakończenie wpisuje się tutaj idealnie, bo po prostu go nie ma. Przecież w życiu zakończenia nie ma - toczy się cały czas. Reżyser wybrał fragment życia swoich bohaterów (od początku rozwodu) do... no właśnie. Chyba każdy musi domyślić się tego sam. Ja myślę, że po tych wielu perypetiach i wątpliwościach bohaterowie mogli wrócić do siebie, bo w gruncie rzeczy do siebie pasowali. Ale właśnie... Piszę to pod wpływem tych wszystkich hollywoodzkich historyjek, gdzie ciepło i dobro musi zatriumfować. Niestety (a raczej stety!) ten film przedstawia to jak życie (a głównie rozwód) wygląda naprawdę. Więc każdy widz już sam zadecyduje jak skończyła się ta historia. Pewnie szczęśliwego zakończenia nie było, bo i w życiu ich nie ma.
KONIEC SPOILERA

Jeśli można jakąś produkcję określić "małym wielkim filmem" to te słowa pasują tutaj idealnie. Zwłaszcza jak popatrzeć na czas trwania - 70 minut z hakiem (sic!). Swoją drogą bulwersuje mnie ta opinia na forum, w której pisze, że film jest "nudny" itp. No wybacz człowieku, można tego filmu nie polubić. Różne gusta się zdarzają. Ale nie docenić to rzecz straszna.

Jest taka sytuacja, w której film jest taki i lepszym być nie może. Tak jest i tym razem. Dlaczego tylko filmy z perfekcyjną muzyką, zdjeciami, nie wiadomo czym jeszcze muszą otrzymywać 10? Dla mnie temu obrazowi niczego nie brakuje, a wręcz przerósł on moje oczekiwania i zachwiał opinią, że w dzisiejszych czasach nie da się zrobić nic świeżego. Dlatego też 10, absolutnie zasłużona i nieprzypadkowa. Może i ten film ma jakieś wady, ale nawet nie chce mi się nad nimi zastanawiać.

PS - Oczywiście nie uważam, że to wszystko o czym tu napisałem twórcy mieli zamiar przekazać. Są to moje osobiste przemyślenia pisane na szybko bez sładu i ładu za co przepraszam. Oczywiście było też masę spraw, o których nie napisałem, bo ich zapewne nie dostrzegłom, albo o nich zapomniałem. W każdym razie wniosek jeden - takie małe, a cieszy :)

ocenił(a) film na 7
Albertino

ja jestem świerzo po seansie. w zasadzie nic dodac nic ując. powtórze tylko: film w 100procentach naturalny, prawdziwy. ale z Linney nie mogło byc inaczej;)

ocenił(a) film na 7
FisherN

oczywiście świeŻo :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones