Filmik moge polecic, ciekawa historia wlasnie ciekawi mnie czy prawdziwa;) 6/10
tylko jak mozna dziecku pozwolic na 3 tatuaze? ( zaginiony chlopiec mial wlasnie az 3 ) i czemu tego typa nie wsadzili do psychiatryka? wymagal przeciez leczenia.. ;)
Ano na faktach, masz chociażby:
http://en.wikipedia.org/wiki/Fr%C3%A9d%C3%A9ric_Bourdin
Film wciągający i na faktach.. mnie przeszedł dreszcz jak go zobaczyłem, ciekawa historia która ma wiele do wyjaśnienia, może naprawdę zabili chłopca..
Dzieciak pochodzil raczej z patologicznej rodziny. Matka przygruchala sobie jakiegos faceta ktory narkotykow sobie nie odmawial i niewiadomo co sie dzialo w tym ich domku wspomnianym - stad powstal ten pomysl o zamordowaniu dziecka. A pan "Imposter" po prostu genialnie sie potrafil w cudza skore wcielic i jak na koncu powiedzial, ludzi i tak mial gdzies. Nie rozumiem jednego (SPOILER). Opisywal ze nie wiedzial jak sie wcielic, jezeli robil to juz tyle razy w przeszlosci - co zostaje ujawnione pod koniec filmu.
To człowiek to socjopatyczny manipulator. Myślę, że nawet ta historia o zamordowaniu zaginionego chłopca to jego chora fantazja, którą wmówił ludziom w Ameryce. Ta rodzina nawet teraz jest ofiarą tego człowieka.
Ciekawe. Jak w filmie pada informacja, że w domu zamieszkał narkoman, to od razu skleja się to w Twojej percepcji w kliszę, historię o matce puszczalskiej (wszak grucha), nie troszczącej się o syna (bo zajętej tym gruchaniem), przedkładającej nieczyste przyjemności gruchania nad życie dziecka. A tak się składa, że film opowiada o czymś innym. Tym narkomanem, który zamieszkał wtedy w ich domu był starszy brat zaginionego chłopca. Ot, klops. Nie ma melodramatycznej tandety, mniej powodów by podejrzewać matkę. Choć oczywiście wciąż nie wiadomo, co się działo w tym ich domku. Ale nie były to akurat harce na usianym brudnymi strzykawkami łożu rozpusty. Była ostatnio taka kampania społeczna, mówiąca, że ofiary przemocy nie zostają wybrane w castingu na najczystszą moralnie postać. Krzywda (w tym wypadku zaginięcie syna i brata) spotkać może każdego, nawet kogoś, kto zrobił coś złego. To nadal jest krzywda. A kiedy się nad nią decydujemy pochylić, to jeśli od razu zabieramy się za ocenę ofiary, np. sprawdzamy, czy się nie puszczała aby, to to nie jest pochylanie się, tylko radowanie cudzym nieszczęściem. A jak się puszczała, to zasłużyła na nieszczęście? Kto tak uważa, cierpi na kompleks Boga i chce innych karać za grzechy. Żeby tak chętnie się do tego garnąć, żeby takie oceny ferować, trzeba być trochę obrzydliwym człowiekiem.