Ten film został skrzywdzony poprzez pseudo-historię, gdzie akcja dzieje się w alternatywnej rzeczywistości. Z tym się wiążą dwa problemy. Pierwszy to taki, że szufladkuje się go jako sf a tam nie ma NIC z sf. Drugi to taki, że akcję umieszczono bardzo blisko "rozdzielenia rzeczywistości" bo w 1944 roku po nieudanym lądowaniu w Normandii. Nie wiadomo nawet czy Niemcy wygrali wojnę. A cała akcja filmu ani nie wyjaśnia, dlaczego tak się stało ani nie daje jakichś konkretnych odpowiedzi. Przez to wszystko to, co zostało zaprezentowane mogło być przedstawione podczas "normalnej" wojny jako film wojenny albo dramat. W tym filmie nie dzieje się wiele, a problemy są takie, jakie były podczas wojny. Nic odkrywczego i porywającego. Fajny jest klimat, fajne zdjęcia i muzyka. Tylko łatka "alternatywy" jest tutaj ze szkodą dla filmu. Film z historią jakich wiele i przez to nudny choć chwytający za serce.
Jeśli na jednym końcu bieguna umieścimy "Tylko dla orłów" jako akcja i dynamizm, to po drugiej będzie "Resistance". Przy oglądaniu nastawiać się trzeba na "bergmanowską" stylistykę i tempo niż Tarantino.

chyba nie masz racji! Do literatury sf zalicza się właśnie - jako jej podgatunek - najczęściej tzw. historię alternatywną. Przykładem są niektóre powieści Philipa Dick'a i sporo innych. Co do treści i jakości tego filmu nie wypowiadam się.

Tak, historia alternatywna to część sf - zgadzam się z tym i nie przeczę. Chodzi o to, ze w tym filmie użyte jest to na wyrost bowiem z tej historii alternatywnej się nie korzysta. Ona istnieje jako tło, ale wszystko co dzieje się w filmie może dziać się gdziekolwiek indziej - podczas jakiejkolwiek wersji WWII. To jest zupełnie inaczej pokazane niż chociażby w "Fatherland", "Człowiek z Wysokiego Zamku" czy inne obrazy. Tam wizja alternatywna wpływa na to, co dzieje się w filmie. Tutaj, nie ma ona kompletnie znaczenia. Dlatego nie ma w niej nic z sf. Gdyby nie łatka to nawet nikt by nie patrzył na ten film jako na wariację na temat WWII

też się zgadzam, że w tym filmie historia alternatywna ma niewielkie znaczenie, właściwie żadne. Ale to, że nie wpływa ona na to, co dzieje się w filmie nie znaczy, że nie jest to ten podgatunek sf! Samo miejsce i czas akcji na to wskazuje! W 1944 roku Wielka Brytania nie była okupowana przez wojska niemieckie - ani w całości, ani w części (no, może poza wyspą Man w kanale La Manche...). A więc jest to historia alternatywna. A to, że realizatorzy filmu niemal całkowicie nie wywiązali się z zadania, jakiego się podjęli, sprawiając, że - tak, jak napisałeś - historia ta istnieje właściwie tylko jako tło (w dodatku nic nie znaczące) - to już inna sprawa. Z powodu nieudolności reżysera nie można uznawać, że nie jest to historia alternatywna.

Jest to historia alternatywna, ale dlatego napisałem, że ten film skrzywdzono tym, że to wyeksponowano. Bo człowiek się nastawia na coś ciekawego co się wiąże z historiami alternatywnymi a tu dostaje coś, co jest nią tylko z nazwy. W dodatku rozdzielenie się historii jest bardzo bliskie. To niemal tak, jak znaleziony w 1974 roku na wyspie na Pacyfiku Japończyk, który walczył dla Japonii i nie wiedział, że wojna się skończyła. Czy to dla niego była historia alternatywna? Tak samo w filmie - jest inaczej, ale to jest tak bliski czas, że równie dobrze może to być czasowa przewaga na froncie lub coś podobnego. I nie czuje się wtedy tej "alternatywności".

:-)