PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1044}

Wściekły Byk

Raging Bull
7,8 64 586
ocen
7,8 10 1 64586
8,4 33
oceny krytyków
Wściekły Byk
powrót do forum filmu Wściekły Byk

"Wściekły byk" to obok "Taksówkarza" i "Chłopców z ferajny" jeden z najlepszych, o ile nienajlepszy film Martina Scorsese. Jest to obraz szczególny w karierze genialnego reżysera ponieważ łączy dwa dominujące w niej nurty. Jednocześnie wyznacza szablon wykorzystywany później w najlepszych dziełach twórcy. Oczywiście dorobku żadnego artysty nie da się zamknąć w jednej, czy dwóch kategoriach, ale na potrzeby niniejszej analizy przyjmijmy takie uproszczenie.

KONSTRUKCJA I POŁĄCZENIE WĄTKÓW TYPOWYCH DLA SCORSESE
"Ulice nędzy", "Taksówkarz" i "Infiltracja" tworzą pierwszą grupę. Druga to "Chłopcy z ferajny", "Kasyno", "Gangi Nowego Jorku", "Aviator" oraz "Wilk z Wall Street". To dwa bieguny kina Scorsese. Są odmienne na wielu płaszczyznach: stylistycznej, tempa narracji, prowadzenia aktorów, stężenia humoru i ironii, nastroju, kreacji postaci i przedstawionego świata. "Ulice nędzy" czy "Taksówkarz" to kino brudne i gęste, kolorystycznie ponure, spokojniejsze pod względem tempa czy ingerencji montażu. Przede wszystkim jednak to obrazy bardzo osobiste, miejscami intymne, skoncentrowane na jednostce. "Chłopcy z ferajny" i "Wilk z Wall Street" są estetycznie sterylne, nie mają chropowatości, ale oferują znacznie intensywniejszą akcję i traktują o zjawiskach na zdecydowanie większą skalę. Bohaterowie pierwszej grupy są produktem środowiska, a drugiej chcą środowisko tworzyć. "Wściekły byk" łączy oba te obozy. Film z 1980 wieńczy cykl produkcji skupionych na budowaniu wyczerpujących portretów psychologicznych w duchu "Taksówkarza" będąc jednocześnie pierwszą z opowieści od zera przez bohatera do zera. Samą strukturę typową dla drugiej grupy wymyślili już 1941 roku Orson Welles i Herman J. Mankiewicz. Scorsese ją uprościł. We "Wściekłym byku", "Chłopcach z ferajny", "Kasynie", "Aviatorze" i "Wilku z Wall Street" mamy narrację retrospektywną. Poznajemy bohatera na pewnym etapie jego życia, a następnie cofamy się w czasie, aby zobaczyć co doprowadziło go do tego miejsca. Przez ten zabieg finał podróży nie jest już głównym narracyjnym celem tylko sama podróż. Bohaterowie tej grupy filmów są do siebie bardzo podobni. Zaczynają od zera. Docierają na szczyt, a potem z niego spadają. Ich relacje międzyludzkie i życiowe cele też są zbliżone. Jake La Motta chce być najlepszym bokserem na świecie. I nie tylko chce zostać mistrzem wagi średniej, ale chce pokonać najlepszego Joe Luisa, co jak mówi nie będzie mu dane przez warunki fizyczne. Wbrew powszechniej opinii "Wściekły byk" nie jest filmem sportowym. To film psychologiczny. Podobnie jak "Taksówkarz" pokazuje szczegółowo pokazuje osobowość i charakter tytułowego byka. Z jednej strony jest on ambitny, pracowity i zorientowany na sukces. Z drugiej zacięty, natarczywy i brutalny w życiu codziennym. Nie potrafi zapomnieć, że walka kończy się na ringu. Zatem walczy z lokalnymi mafiosami o wpływy, bratem (nie tylko na treningu) i własną żoną/żonami o co tylko się da. Nie potrafi zauważyć jakie błędy popełnia. Podąża ślepo za tym co mu się nasuwa do głowy zamiast chwilę się zastanowić. Walk na ringu nie postrzega jako zdrowe bokserskie pojedynki tylko miejsce do rozładowania gniewu. Jake stopniowo izoluje się zarówno od swojej rodziny, jak i widzów. Jest to postać, którą ciężko polubić. Jest mu bliżej do bohaterów "Podziemnego kręgu" niż "Rockiego", "Rydwanów ognia", czy "Człowieka ringu". De Niro stworzył tu jednego z najbardziej znienawidzonych bohaterów w historii kina. Oczywiście jest to zabieg jak najbardziej celowy, w końcu prawdziwy La Motta nie należał do najserdeczniejszych ludzi. Jednak stanowi to pewnego rodzaju problem. Przez charakter Jake’a widzowie nie utożsamiają się z nim, nie kibicują mu i w większości przypadków życzą mu porażki. Jest to sytuacja zupełnie odwrotna od większości podobnych tematycznie obrazów. "Rocky", "Człowiek ringu", "Fighter" i im podobne starają się budować więź miedzy widzem, a protagonistą. Nawet bohaterów "Chłopców z ferajny" czy "Wilka z Wall Street" da się polubić. Śledząc ich losy kibicujemy im, przeżywamy ich sukcesy i porażki. We "Wściekłym Byku" niezależnie od tego jak świetnie zrealizowane są walki, ciężko jest się w nie zaangażować, podobnie w cały film.

ŚRODOWISKO
Analizując postać Jake’a La Motty łatwo można zauważyć źle wpojone zasady moralne o co obwiniać można rodziców oraz otaczające go społeczeństwo – społeczeństwo jakże typowe dla filmów Scorsese. Bohater grany przez De Nico żyje w zepsutym świecie pełnym gangsterów i łapówek. Prawdopodobnie gdyby nie został bokserem odbierałby długi dla miejscowych mafiosów. Piąłby się po przestępczej drabince, eliminował kolejnych konkurentów, kolekcjonował wrogów – nawet wśród osób mu najbliższych tak jak Henry Hill z "Chłopców z ferajny", czy Sam Rothstein z "Kasyna". Niezależnie od tego koniec Jake’a byłby taki sam. Po utracie wszystkiego i wszystkich może jedynie wpatrywać się w swoje odbicie w lustrze, świadomy tych kilku złych decyzji. Wydaje się, że wychowującemu się na Bronksie La Motcie w tak szemranym towarzystwie, szczęśliwie udało się wybrać karierę boksera. Podobnie jak "Rocky" dostał od losu szansę. Jednak w przeciwieństwie do Włoskiego ogiera nie wykorzystał jej i zdaje sobie z tego sprawę co potwierdza ostatni monolog. Jake przyrównuje się w nim do Terry’ego Malloya – bohatera film "Na nabrzeżach". Cytując postać Brando mógł mieć klasę, mógł być kimś, ale jest zerem i o taki stan rzeczy obwinia innych. Pod pewnym względem podobną do La Motty drogę przeszedł sam Scorsese. Reżyser opowiadając o swojej młodości mówi, że w pewnym wieku musiał zdecydować, czy zostanie gangsterem lub księdzem. Ówczesna Mała Italia nie mogła mu zaoferować nic więcej. Dzięki temu pojawia się częsty dla Scorsese wątek autobiograficzny.

AKTORSTWO
Na osobny akapit zasługuje będący jednym z najjaśniejszych punktów filmu wspaniały występ Roberta De Niro. We "Wściekłym byku" stworzył on jedną z najwybitniejszych, jeśli nie najwybitniejszą kreację w historii kina. Rolę mogącą się równać z pokazem umiejętności Brando w "Ojcu chrzestnym", Nicholsona w "Locie nad kukułczym gniazdem", czy Day Lewis’a w "Aż poleje się krew". Zgodnie z metodą Stanisławskiego De Niro nie udawał La Motty, tylko się w niego przeistoczył. Podstawą od której zaczął była przemiana fizyczna. Na potrzeby filmu nauczył się boksować (stoczył nawet trzy walki, z których wygrał dwie) i wyrobił sobie sylwetkę sportowca. Zmienił fryzurę, a charakteryzatorzy zadbali o jego nos. Następnie przytył 27 kg do scen finałowych. To właśnie ta rola zmotywowała Bale’a czy Day Lewis’a do fizycznych metamorfoz. Każda scena z udziałem De Niro to istny majstersztyk. Ciężko oderwać od niego wzrok. Jest przekonujący i porywający, zarówno w scenach wściekłości, walkach na ringu, jak i momentach bezradności. Jakby tego było mało równie świetnie wypada jako starsza wersja bohatera. Stary, zamyślony, zmęczony życiem La Motta to zupełnie inna osoba, ale jednocześnie ta sama. De Niro świetnie przemyca pewne gesty, niuanse, które sprawiają, że dostrzegamy pewne podobieństwo mimo lat zmian. Nigdy później amerykański aktor nie był już tak dobry. Przekonywująco wypadają również aktorzy drugoplanowi chociażby znany z innych filmów Scorsese Frank Vincent, Cathy Moriarty, a zwłaszcza mieszkający dla poczucia braterstwa kila dni z De Niro Joe Pesci.

MONTAŻ, DŹWIĘK I ZDJĘCIA
Kolejną mocną stroną filmu jest jego wykonanie od strony technicznej. Głównie chodzi tu o montaż i zdjęcia. Zdaniem American Society of Cinematographers "Wściekły byk" to jeden z sześciu najlepiej nakręconych filmów w historii, a według Motion Picture Editors Guild najlepiej zmontowany obraz w ogóle. Kolejne sceny walk bokserskich odzwierciedlają w pewien sposób poszczególne momenty życia La Motty oraz stanowią upust emocji, z którymi bohater borykał się w danym okresie. Same sceny na ringu zrealizowane są w mistrzowski sposób. Scorsese stosuje wszystkie swoje reżyserskie tricki używając ciszy w odpowiednich momentach, czy różnych kątów kamery, aby oddać zmagania pięściarzy. Chcąc się odciąć od kilka lat wcześniejszego "Rockiego" reżyser i operator Michael Chapman zdecydowani się kręcić w czerni i bieli. Każda z ośmiu scen pojedynków pięściarskich jest inna. Pierwsza z nich posiada dość długie ujęcia, sporo wykorzystanych szerokich planów, a wszystko po to, aby widz mógł lepiej poznać głównego bohatera. Przyjrzeć się mu. Kolejna potyczka już jest montowana w bardziej dynamiczny sposób, ale nadal posiada kilka szerokich planów. Jest to pierwszy raz, gdy widzimy starcie Jake La Motty z jego wieloletnim rywalem Sugar Rayem Robinsonem. Trzecia potyczka to nagromadzenie tajemniczych dźwięków, zwolnień czasu, dymu, a przede wszystkim samych bliskich planów. Obrazy momentami stają się w niej nie ostre , a wszystko wydaje się być powolne i ociężałe. Czuć gorąco i ciężar ringu. W jeszcze innej walce zamiast speakerów słychać triumfującą muzykę. W tej walce Jake płynie. Jest w swoim rytmie. Nie da się go powstrzymać. Ostatnia potyczka to genialny montaż błysków fleszy, rwanych dynamicznych ujęć, dezorientowania widza zmianami osi akcji, sprytnym łączeniem przyśpieszania i zwalniania czasu. Do tego w finalnym momencie Scorsese wprowadził kamerę między walczących co nadało pojedynkowi osobistego wymiaru. Dzięki temu zabiegowi my widzowie weszliśmy w skórę bohaterów. Jakby tego było mało Scorsese dodał jeszcze znany z "Zawrotu głowy" efekt vetigo, który zdemonizował Sugar Raya. A oddziaływanie efektów wizualnych spotęgował świetnie wykorzystując ciszę do wstrzymana oddechu przed serią ostatecznych ciosów spotęgowanych nagromadzeniem odgłosów klisz aparatów fotoreporterów. Kontrast między dźwiękiem, a jego brakiem nie występuje tylko w tej scenie. Gdy przeanalizujemy występowanie dźwięku w całym filmie to zauważymy mocne jego wahania w jego natężeniu. Mocne partie są jak zadawanie ciosy na ringu. Są nagłe, mocne, dezorientujące. Prawie każde przejście do sceny walki związane jest z kontrastem między wyciszoną wolniejszą sceną, a gwałtownym wejściem na ring. Podobnie jest z przejściami do ciszy. Dźwięki w filmie akcentują napiętą sytuację, często pojawiają się w momentach mocnych przeżyć. Ponadto montażystka Thelma Schoonmaker często stosowała przejścia dźwięku z jednej sceny na drugą po to, aby je lepiej połączyć. Legendarny autor "Pancernika Potiomkina" Sergiej Eisenstein uważał, że film to obrazy, które razem połączone w drażniący lub szokujący sposób mogą dać niespotykany efekt i przekazać myśli zamiast być tylko kontynuacją linii fabularnej. We "Wściekłym byku" ten sposób montażu wykorzystywany jest w szczególnie ważnych momentach życia Jake’a. Głownie tuż przed walkami bokserskimi na co już wskazała analiza natężenia dźwięku w filmie. Gdy protagonista martwi się, że żona go zdradza. W jednej ze scen pyta Viki o zdanie na temat jego rywala - Janeiro, ale nie otrzymuje odpowiedzi. Jest tylko cisza, a na twarzy De Niro wrze gniew. Irytujące cięcie rzuca nas w sam środek masakry jaką Jake funduje rywalowi. Innym świetny przykładem jest fragment obrazu, w którym Viki pakuje się, aby opuścić Jake’a, ale ostatecznie zostaje. Chwilę wcześniej między małżonkami była bójka. Jake chcąc się ukarać przyjmuje wiele ciosów podczas walki. W ten sposób dzięki montażowi Scorsese pokazuje związek między stanem emocjonalnym Jake’a w życiu prywatnym i na ringu.

Mniej więcej w połowie filmu mam miejsce sekwencja inna niż wszystkie. Jest to jedyny fragment "Wściekłego byka" nakręcony w kolorze. Pokazuje sielankowe i idealne życie w stylu filmików z wakacji, które główny bohater mógłby mieć, ale w rzeczywistości jest tylko jego jedynym szczęśliwym fragmentem lub nie realnym snem. Kontrast wspaniałości wzmacniany jest wrzucanymi czarnobiałymi ujęciami z walk.

Ostatnim ciekawym montażowym zabiegiem jest rozpoczęcie filmu. Również tu pojawia się kontrast, ale w sposobie prezentowania tytułowego bohatera. Na początku w trakcie napisów obserwujemy mistycznie przygotowującego się do walki La Mottę. Zwolnione tempo, spokojna muzyka sprawiają wrażenie jakby bokser się unosił w powietrzu. Następnie dostajemy cięcie na nieporadnego zmęczonego życiem grubasa, który nie potrafi nauczyć się na pamięć tekstu, którego sam napisał. Montażystka przewrotnie pokazała nam tu jak bohater się zmieni dopiero na końcu filmu. Zauważmy, że w otwierającym film kadrze Jake nie zajmuje całej przestrzeni. Znajduje się na boku ringu, jakby w narożniku. Drugą część powinien zajmować jego rywal, ale nikogo tam nie ma. Jest tak, ponieważ największym przeciwnikiem wściekłego byka jest on sam i ze sobą będzie musiał się walczyć całe życie. Finał tej walki pokazuje kolejne ujęcie. Początkowy kadr jest godny uwagi z jeszcze jednego powodu. Trenującego Jake’a od widza odgradzają liny. Są niczym więzienne kraty. Jake jest więźniem samego siebie. To już wskazuje jaką więź będziemy mieli z bohaterem. Zadziwiające jest jak wiele informacji udało się twórcom przekazać w sekwencji otwierającej w tak krótkim czasie. Śmiało można tu stwierdzić, że jest to jeden z najlepszych openingów w historii kina.

ODKUPIENIE
Przy całym swym ładunku agresji, nienawiści i ekstremalnej przemocy "Wściekły byk " jest jednocześnie opowieścią o potrzebie rehabilitacji i odkupieniu win. Scorsese lubi korzystać z symboliki biblijnej. Film trochę na przekór kończy cytat z Ewangelii świętego Jana, który wpisuje losy Jake w przypowieść o ślepcu odzyskującym wzrok. Reżyser tylko sugeruje tę interpretację, dostrzegając pewną analogię między obiema sytuacjami. "Wściekły byk" jest jednak pozbawiony Boga i metafizyki, zagadnień niewątpliwie bliskich reżyserowi, lubiącemu się z nimi mocować.

JN_JN

Ciekawe czy jest osoba która przeczytała to wypracowanie

zbynek_smetana

Ja... kiedyś przeczytam

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones