Tym razem Dżin pojawia się na kampusie studenckim. Ponieważ Andre Divoff
zrezygnował z roli, demon ma teraz twarz Jasona Connery'ego. Ten aktor ewidentnie ma
pecha - już drugi raz przejmuje rolę po kimś praktycznie niezastąpionym. Czy mógł
wytrzymać porównanie z Michalem Praedem, doskonałym Robin Hoodem? Na
niekorzyść wypada również w zestawieniu z charyzmatycznym Władcą Życzeń Divoffa.
Scenariusz mu też nie pomaga. Dżin pozbawiony jest weny. Wciąż spełnia życzenia na
opak, ale nie starcza mu dowcipu. Kiczowaty make-up również nie pomaga, przywodząc
na myśl ambientowego trolla Mortiisa z wczesnych lat (lateksowa buzia, doczepiane
uszka..). Co jeszcze nie podobało mi się w Dżinie? Jego aseksualność. Piękna
dziewczyna praktycznie wskakuje mu do łóżka, zaś on najpierw ją zbywa, a później
szybko się pozbywa. Co za pożytek z nieśmiertelności, skoro ignoruje się kobiety,
największe dobro naturalne naszej planety?
Wad scenariusza jest całe mnóstwo, nie chce mi się ich wymieniać, zresztą inni
użytkownicy już się o to postarali. Zaletą jest atrakcyjna młodzieżowa obsada, jest na kim
zawiesić oko. Interesujący był wątek z alternatywną genezą Wojny Trojańskiej (nie
potwierdzoną przez Homera, choć Dżin przechwala się, że go poznał!). Film da się
obejrzeć, co nie zmienia faktu, że może posłużyć za przykład niemal całkowitego
zmarnowania ciekawego pomysłu wyjściowego.
Poza należycie elokwentną wypowiedzią przedmówcy i jego robiącej wrażenie angielszczyzny, niewiele jest do dodania.
Gdyby ten film powstał jako tytuł oddzielny, a nie kontynuacja co najmniej dobrej serii, nikt by o nim nie słyszał.
Film kiepski pod każdym względem, z trocinowym aktorstwem Connery`ego, drętwym jak struna dżinnem i ogólnym brakiem pazura.
Ale od dwójki chyba jednak ciut lepszy. Na upartego, ten ma nawet kilka fajnie skręconych scen, choć faktem jest że Connery ustępuje Divoffowi.
Gdzie tam lepszy. Ten film to katastrofa. Dwójka była świetnie prześmiewcza. Tutaj nie ma humoru, film jest kompletną pomyłką. Zamiast robić kolejną część znakomitej Czarnej komedii w wersji hard ktoś na siłę chciał zrobić z Wishmastera horror. Poza tym zaczęli za bardzo udziwniać. Jakiś miecz, anioły i takie duperele. To nie ten adres w Wishasterze było ważne żeby przechytrzyć Dżina, to jak wyśmiać największego z prześmiewców, pokonać diabła jego własną bronią a nie latać z plastikowym mieczykiem. Choć paradoksalnie to scena walki anioła z Dżinem była w filmie jak dla mnie najbardziej zapadająca w pamięć.
Jest jedna jedyna scena tak jakby krwawa (pewien organ eksploduje), ponadto wredny dżin dokonuje "liposukcji absolutnej", ale prawdziwego gore brak ;-(