PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=11398}

Upadek

Falling Down
7,7 99 355
ocen
7,7 10 1 99355
7,9 25
ocen krytyków
Upadek
powrót do forum filmu Upadek

Kompletnie nie rozumiem fenomentu tego filmu, jednak nauczony życiem i doświadczeniem nie staram się nawet tego robić - przyjmuję sprawę jak jest.
Film uważam za mierny, a oto moja lista zarzutów pod jego adresem i mojej skróconej argumentacji:

1. Nieuchwytność Williama.


Napada na sklep niszcząc go baseballem, co najmniej dwukrotnie strzela z karabinu maszynowanego w biały dzień w miejscach publicznych, strzela z karabinu w umierającego gościa (znów biały dzień + mnóstwo świadków), kradnie torbę pełną broni palnej. Widziany przez dziesiątki osób bez żadnej przykrywki biega z tą torbą i w tych samych ciuchach przez długi czas po mieście, w żaden sposób nie poszukiwany ani nie niepokojony.
Po śmierci gangsterów policja z jakiegoś powodu przesłuchuje tylko latynoskę, mimo, że świadków było od cholery w tym tych, którzy widzieli jak William strzela do gościa i kradnie torbę. Nikt niczego nie zgłasza, nikt ich nie pyta, William dokonuje napadów z bronią w ręku, otwiera ogień w miejscach publicznych terroryzując ludzi, dwóch zbija, i nikt ani nic go nie niepokoi. Polica nie urządza obławy, nie podejmowane są żadne kroki, aby złapać wielokrotnie używającego broni palnej niezamaskowanego szaleńca którego ustalenie rysopisu przy tylu świadkach byłoby kwestią chwili. Gdy w końcu sierżant Prendergast jako jedyny wpada na trop i wydaje się przejmować uzbrojonym terrorystą w centrum miasta, nie robi praktycznie nic, aby wszelkimi siłami ująć Williama.
Polska straż miejska to przy policji z tego filmu oddziały SWAT.

2. Krytyka współczesnych czasów.
Czyli przy okazji sprawa, w której wielu popiera działania naszego bohatera.

Czasem zastanawiałem się, czy film nie próbuje mi w niezbyt zgrabny sposób przemycić jakiś lewicowych, lub też komuszych idei:

Scena w sklepie – czym zawinił biedny koreański emigrant, że rynek dyktuje jego sklepowi takie a nie inne ceny? William wpada w szał niszcząc własność i interes Koreańczyka tylko dlatego, że ten ośmiela się ustawiać w sklepie rynkowe ceny, gdy William chciałby te z lat 60’. Puchar czekoladowych lodów dla tego, kto objaśni mi jaki sens miała ta scena lub tez jakie społeczne zjawisko krytykowała.

Scena w fastfoodzie – co złego jest w zmiennym menu (śniadaniowe – obiadowe), tym, że pracownicy muszą go przestrzegać i nie mogą dzielić klientów na równych i równiejszych, oraz ich uprzejmości, mimo, że czasem może być wymuszona? Nie podoba Ci się menu – na litośc boską, jest wolny rynek – idź do dowolnej innej restauracji. Nie podoba Ci się obsługa, to, że 5 minut spóźniłeś się na ulubiony zestaw – idź do innej restauracji, wiń siebie za spóźnienie, pracownicy naprawdę nie są niczemu winni. To prywatna sieć i jeśli będą chcieli, to ustawią godziny ze śledziem w dżemie – i póki śledź w dżemie będzie im się opłacał, tak długo będą mieć godziny z nim na wyłączność – nie podoba się – idź gdzie indziej. Proste jak budowa radzickiego cepa.
Jedyne co w tej scenie mogłoby być na plus to sprawa pt. „reklama kontra rzeczywistość”. Jednak i tutaj przykład jest zdecydowanie przejaskrawiony (tym bardziej, że inni klienci mają przed soba naprawdę spore burgery), a dwa – jak wyżej – nie podoba Ci się – jedz gdzie indziej.

Scena na polu golfowym – po raz kolejny – „na miejscu tego pola mógłby stać plac zabaw”. Co bohaterowi i wszystkim wokół do tego, co prywatny właściciel tego pola golfowego na nim postawi i jak je zagospodaruje? Jeśli będzie chciał, to zaora je doszczętnie buldożerami i tak pozostawi – wara wszystkim od tego – jego własność. Jak widać prowadzi dobrze prosperujący biznes i jest to tylko i wyłącznie jego sprawa. Jeśli bohater chce stawić place zabaw – niech wykupi własną ziemie i takowe postawi.
Bardzo żal było mi tych dwóch emerytów i niepotrzebnej śmieci jednego z nich – naprawdę smutna i zbędna scena.

3. Mnogość głupich, nielogicznych scen.

Tych było naprawdę od groma, wybiorę teraz dwie które przychodzą mi w pierwszej kolejności na myśl:

Gdy gangsterzy chcą się zemścić, z jakiegoś tylko im znanego powodu postanawiają obstrzelać wszystko w promieniu 50 metrów od Williama, w niego samego chybiając. Ludzie wokół padają jak muchy, gdy William stoi niewzruszony. Potem dodatkowo ich głupawa śmierć. To już nasze chłopaki z bloków lepiej załatwiłyby sprawę procą z kamieniami – naprawdę głupawa scena.


Gdy żona Williama ucieka z domu z małą córeczką rozumiejąc, że zaraz jej szalony, gotowy zabić, nieobliczalny mąż zawita u jej drzwi biegnie… na lody, na oddalone o 300 metrów od jej domu molo :-) Molo widać wyraźnie z jej okna. Nie informuje nikogo o niebezpieczeństwie, nie dzwoni na policję, nie prosi o pomoc, idzie… z córką na lody :-)

Czym w ogóle według was jest ten film? Krytyką kapitalizmu? Współczesnych czasów? Jeśli tak, to czy trafiają do Was te wszystkie sceny z Williamem (sklep, fastfood, nazista, dom chirurga itd.) i uważacie, że trafnie i bez fałszu krytykują obecne realia? Nie uważacie, że film jest pełen nielogiczności, głupich scen i zachowań bohaterów?

Jak dla mnie, to film głównie o sierżancie i jego rozterce - nadpobudliwa żona kontra służba społeczeństwu. Jednak finał był chyba dla każdego oczywisty od początku, dla kogo nie był niech pierwszy rzuci kamieniem (robię niezłe uniki :-))

Jak masz coś mądrego do napisania to zapraszam do dyskusji, głupie komentarze ignoruje :-)

ocenił(a) film na 10
Wayfarer17

Pytasz: "Czym zawinił koreański imigrant"? Niczym. William zaatakował go tylko dlatego, że był (William) niebezpiecznym furiatem. Tak samo można uzasadnić scenę w fast-foodzie. Jak i rozwalenie budki telefonicznej. w ogóle wszystkie wydarzenia w filmie, były spowodowane tym, że William mówiąc kolokwialnie był psycholem. W końcu, kto normalny grozi ludziom bronią tylko dlatego, że hamburger mu nie smakował?

Wayfarer17

Jakim cudem oceniłeś "Podziemny krąg" na 10, skoro wydźwięk i przesłanie tych dwóch filmów są bardzo podobne?

ocenił(a) film na 4
Evangarden

Postanowiłem być konsekwentny w trzymaniu się ostatniego zdania mojego komentarza, chociaż w sumie właśnie łamię własną zasadę.

Wayfarer17

Napisałeś, że ignorujesz głupie komentarze, a ten bynajmniej taki nie jest. :)

Oczywiście "Upadek" ma prawo ci się nie podobać, nie wnikam w to. Po prostu zastanawia mnie, skąd najwyższa ocena dla "Podziemnego kręgu" i nazywanie go "filmem kompletnym", skoro propaguje te same "komusze i lewicowe idee" co "Upadek", również jest jednym wielkim manifestem przeciwko konsumpcjonizmowi i zepsuciu współczesnego świata, również nie przykłada zbyt dużej wagi do realizmu. Albo jesteś strasznie niekonsekwentny, albo nie zrozumiałeś filmu Finchera, innej możliwości na razie nie widzę.

ocenił(a) film na 4
Evangarden

Po prostu opadają mi ręce, gdy ktoś zamiast odnieść się do tekstu, zaczyna grzebać na moim czy czyimś koncie i pytać o zupełnie inne filmy. Jest to tak nagminne, że nie mam już siły ani ochoty na to odpowiadać. Jeśli chcesz dyskutować to odnieś się do tej ściany tekstu powyżej, a nie zestawiaj mi dwóch zupełnie innych, inaczej napisanych, inaczej zrealizowanych, inaczej zagranych i inaczej wyreżyserowanych filmów, bo udowadniasz tylko, że ciężko u Ciebie z otwartym myśleniem.
Eot.

Wayfarer17

No widzisz, a mi ręce opadają, gdy ktoś używa tekstów w stylu "komusze i lewicowe idee", a potem jeszcze okazuje się, że nie ma zielonego pojęcia, o czym mówi, bo nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że "Fight Club" jest pod względem głoszonej treści filmem bardzo do "Upadku" podobnym. Po prostu zaciekawiło mnie, skąd te rozbieżności, więc uprzejmie zadałem pytanie. Przecież nie zrobiłem tego, żeby wyśmiać, że film x oceniłeś na ocenę y czy coś. Zabawna ironia losu, bo podobno to u mnie jest słabo z otwartym myśleniem. Rozumiałbym twoje obruszenie, gdybym poruszył temat jakiegoś kompletnie innego filmu (ot, "Pulp Fiction" czy "8 1/2" na przykład), ale to pokrewny obraz.

Jak ja się mogę inaczej odnieść do tego tematu? Twoim świętym prawem jest wyrażanie o filmie dowolnej opinii, o ile nikogo ona nie obraża. Ja to prawo szanuję. W "Upadku", jak zresztą w FC i wielu innych filmach, reżyser stawia przede wszystkim na przekaz, nie do końca przejmując się realizmem - a ty tymczasem koncentrujesz się na wytykaniu błędów logicznych, jakby to był jakiś film dokumentalny. Swój post budujesz właściwie tylko na takich zarzutach. Siłą "Upadku" jest to, że mnóstwo ludzi odnajdzie w D-Fensie cząstkę samego siebie i podejmie refleksję nad kierunkiem, w którym zmierza ten świat. Jeśli masz na to inny pogląd - cóż, nie wnikam. Przecież nie będę cię reformował, chyba że to jest właśnie to, czego oczekujesz.

ocenił(a) film na 4
Evangarden

Od dawna nie mam już sił na kopanie się z użytkownikami filmwebu, więc zamiast się odnosić po kolei, zostawię Cię samego z myślą, że masz absolutną rację i dałeś niezły popis.
Tymczasem dalej czekam aż ktoś napisze coś sensownego.

ocenił(a) film na 4
Evangarden

A tak swoją drogą, abstrahując od wszystkiego - ciekawostką jest to, że pomiędzy "wydźwiękiem" Fight Clubu i Upadku stawiasz znak równości. Ale przecież nie będę cię reformował, chyba że to jest właśnie to, czego oczekujesz.

Wayfarer17

Poczekasz, aż ktoś napisze coś sensownego i olejesz go jak Kubaska, który na odpowiedź na swój post czeka już prawie miesiąc? :) Ja tu się do ciebie uprzejmie zwracam, nie krytykuję twojej opinii, szanuję twoje święte prawo do własnego zdania, chcąc jedynie poznać przyczyny pewnej niekonsekwencji, a ty wyjeżdżasz z gębą i jeszcze silisz się na jakieś żenujące inwektywy. Musisz być z siebie dumny, serio.

"A tak swoją drogą, abstrahując od wszystkiego - ciekawostką jest to, że pomiędzy "wydźwiękiem" Fight Clubu i Upadku stawiasz znak równości. Ale przecież nie będę cię reformował, chyba że to jest właśnie to, czego oczekujesz."
Zerknij sobie na te kilka poniższych cytatów, odnieś je sobie do tych swoich komucho-lewackich idei i oszczędź sobie wstydu, bo się tylko ośmieszasz. Sprawiasz wrażenie, że nie wyniosłeś z FC nic poza tym, że jest to fajny film z zaskakującym zakończeniem, w którym bohaterowie się widowiskowo biją, a Tyler ma śmieszne odpały. Chciałem się dowiedzieć, czy się mylę, liczyłem może na jakąś ciekawą rozmowę, ale nie, po po co.To nie jest film Tarantino - taka mała podpowiedź.

"Jesteśmy niewolnikami w białych koszulach. Reklamy zmuszają nas do pogoni za samochodami i ciuchami. Wykonujemy prace, których nienawidzimy, aby kupić niepotrzebne nam gówno. Jesteśmy średnimi dziećmi historii. Nie mamy celu ani miejsca. Nie mamy wielkiej wojny, wielkiej depresji. Naszą wielką wojną jest wojna duchowa. Naszą wielką depresją jest życie. Zostaliśmy wychowani w duchu telewizji, wierząc, że pewnego dnia będziemy milionerami, bogami ekranu. Ale tak się nie stanie. Powoli to sobie uświadamiamy. I jesteśmy bardzo, bardzo wkurzeni."

"Reklamy każą tym ludziom uganiać się za samochodami i ubraniami, których nie potrzebują. Całe pokolenia wykonują prace, której nienawidzą, po to tylko, żeby móc sobie kupować coś, co nie jest im wcale potrzebne."

"Musisz zaakceptować ewentualność, że Bóg nie lubi cię, nigdy cię nie chciał i prawdopodobnie cię nienawidzi."

"To była wolność. Utrata całej nadziei była wolnością. Kiedy nie zabierałem głosu, ludzie z grupy założyli najgorsze. I płakali jeszcze rzewniej. A ja z nimi. Spojrzyj w gwiazdy i odlatuj."

"Spotykam najsilniejszych i najinteligentniejszych ludzi, jacy kiedykolwiek żyli – i ci ludzie rozlewają paliwo na stacjach benzynowych albo usługują do stolików w restauracjach."

"Twoja praca to nie ty. Ilość pieniędzy, jaką masz w banku, to nie ty. Samochód, jakim jeździsz, to też nie jesteś ty. Ani zawartość twojego portfela. Ani nawet twoje pieprzone portki. Jesteś rozśpiewanym, roztańczonym odpadkiem tego świata."

"Wyprzedzają cię inne samochody. Widzisz ich kupry. Kierowcy pokazują ci środkowy palec. Ludzie, których pierwszy raz widzisz na oczy, zioną do ciebie nienawiścią. Nic sobie z tego nie robisz."

"W samolotach wszystko jest jednorazowe, ludzie też. Tacy jednorazowi przyjaciele."

Tak się składa, że ja właśnie oczekuję tej reformacji - zapowiada się przekomicznie.

ocenił(a) film na 4
Evangarden

Po pierwsze, z reguły nie podejmuję dyskusji z kimś, kto zamiast rozmawiać w temacie, zaczyna grzebać w moim koncie i porównywać ze sobą zupełnie inne filmy. Jest to strasznie częste w tym portalu i nie dotyczy tylko mnie, jest nagminne pod każdym filmem.
Powoduje to u mnie reakcję alergiczną, zbyt często się z tym spotykałem i zbyt często rozmowy nie prowadziły do niczego, jak tutaj, i traciłem swój czas.

Po drugie, dziękuję za wnikliwą analizę, uśmiechnąłem się, naprawdę :) Jesteś świetny, marnujesz się.

Po trzecie, skoro już wyrzuciłes z siebie tyle tekstu i cały jeden akapit poświęciłeś na wspomnianą wyżej analizę mojej osoby, to musisz być usatysfakcjonowany, więc tym pozytywnym akcentem zakończmy dyskusję. Chyba, że masz coś jeszcze do dodania to wrzucaj na szybko i kończ waść.


Wayfarer17

3/4 z tego bloku tekstu, którego nawet nie chciało ci się przeczytać, to cytaty, których znalezienie w sieci i wklejenie tutaj zajęło mi może półtorej minuty. Faktycznie musiałem się naprodukować i naanalizować. Chyba analizować wyniki wyszukiwania w Google, bo nigdzie tutaj cię nie oceniłem.

Swoją drogą, już tydzień czekam na tę reformację. Będzie czy nie? :|

ocenił(a) film na 5
Evangarden

Ten typ to debil. Nie ma argumentów to odpowiada wymijająco. Taki typowy ąę wielce wykształcony i pozornie elokwentny, a jak przyjdzie co do czego to chowa glowę w piasek. Nie przejmuj się. Celne spostrzeżenia, co do tych 2 filmów, według mnie też mają sporo wspólnego, ale mają też zasadnicze różnice. Tak samo jeśli chodzi o detale, według mnie fight club jest filmem dużo lepszym, wręcz kultowym i genialnym, a upadek wybija się ledwo ponad przeciętność.
Tego typa radzę Ci olać, szkoda twoich nerwów. NApisałbym więcej, ale niestety jestem na telu, pozdrawiam.

użytkownik usunięty
Wayfarer17

Na dodatek nie tylko odbiło temu gościowi ale też żona tego policjanta była akurat mocno walnięta. Tak więc strasznie to wszystko naciągane. Film jest całkiem dobry ale to głównie za sprawą kreacji aktorskich Douglas/Duvall bo sama fabuła mocno naciągana. Taka antysystemowa bajeczka.

użytkownik usunięty
Wayfarer17

Absolutnie się z tobą zgadzam.

ocenił(a) film na 10
Wayfarer17

to nie jest wina pracowników fast-fooda, po prostu William był ogólnie wkurzony z wielu innych powodów, a to była tylko iskra zapalna, kropla przepełniająca czarę goryczy ( a nie czara jako całość), wybuchł w tamtym momencie i wyładował się na tych, co byli pod ręką.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones