z cyklu: less is more,
tudzież prosta historia
(z oskarową rolą parzystokopytnej)
krzyczy sporadycznie, nieraz wyjeżdża za linie i czasem zbyt prędka w stawianiu kropki, akcentu albo pogrubienia tam gdzie powinna pozostać na granicy białej plamy, szeptu i dookreślenia
(szukam dziury w całym, ale to z racji wysokiego poziomu i olbrzymiej sympatii dla tego rodzaju cinematografii)