Pod koniec filmu, przed finałem, wyciągają zwłoki z jeziora... Kto to był? Czy to był barman, który miał wątpliwości i jednak prawdopodobnie zawiadomił policję o tym, co planują jego koledzy? Czy źle to pamiętam? Jakoś nie załapałem ;)
A swoją drogą to to jest bardzo udany film, trzymający w napięciu. Chiński morderca naprawdę wywołuje grozę, mocno odrażający antagonista jakich mało (zresztą w tym filmie z kolei trudno o bohaterów...).
Bardzo mi się podobało, że inaczej niż w amerkańskich produkcjach, ani kobiety, ani dziewczynka, nie wykrzykują lub histeryzują w każdej scenie. Nie wiem czy to też z kolei przerysowanie, tylko w drugą stronę, ale jakoś ten spokój dobrze robił :)
Jedyne co było na styl amerykański, to śmierć pomocnika Chińczyka - rzucony do tyłu wystrzałem nadział się na widły. To jednak było przesadzone, chociaż było już jasne od momentu początku jego "współpracy" z Chińczykiem, że nie przeżyje...