Postaci poboczne są tu wyjątkowo irytujące i pojawiają się durnoty typowe dla kina
katastroficznego, ale mimo to lubię ten film. Lubię go za niecodzienne miejsce akcji.
Zawalony tunel pod rzeką, czego chcieć więcej? Nie żadne tam wielkoformatowe plenery,
po prostu rozpadający się "skrawek" betonu. Same wejście przez wentylatory to kolejny plus
— jak dla mnie, mogliby tę scenę rozciągnąć do 15 minut. Szkoda tylko, że pewne rzeczy
nie zostały przedstawione w lepszy sposób, a masa scen przywodzi na myśl film familijny.
Właśnie czekałem na taki tekst, a zwłaszcza chodzi mi jego ostatnie zdanie.
Które to te sceny podchodzą pod film familijny, jeśli można wiedzieć?