Film ma kilka dobrych momentów. Sama rola Mitchuma na wysokim poziomie. Ale niestety sam film znudził mnie. Nawet trudno mi dokładnie określić dlaczego (?). Może źle rozłożone akcenty i budowanie napięcia...
Cóż, moja ocena to na razie poniżej oczekiwań. Pewnie wrócę do tego obrazu za czas jakiś aby skonfrontować te pierwsze odczucia.
O jakim napieciu piszesz? A akcenty to rozklada sie w wierszach. Co do jednego sie zgadzam. Film jest po prostu nudny. Elvisa zastapiono na sile synem Mitchum'a, ktory nigdy nie dorownal talentowi ojca. Szkoda moze Presley nadalby temu filmowi trochę kolorytu. Ryan w ogole nie zostal wymieniony w czolowce. Za scenariusz pour czesci odpowiedzialny byl Mitchum. Znacznie lepiej wypadal w filmach, ktorych fabule tworzyli inni.