Wreście z całą przyjemnością obejrzałem film o niewolnictwie gdzie nie było wzniosłych deklaracji czy też złych do przesady plantatorów ukazywanych niczym obszarnicy w radzieckich filmach. Tu mamy kameralną historię pewnego afroamerykanina rozsądnego ale który musi wrócić w swoje dawne strony pozałatwiać rodzinne sprawy. Gdzie oczywiście czyhają łowcy nagród za zbiegłych niewolników. A do czarnej roboty wysyłają innego murzyna z małoletnim pomocnikiem za odpowiednią cenę. Ile kosztuje wolność czym jest prawdziwe zniewolenie tu jest ukazane w niemal poetycki sposób pełny dramaturgi i osobistych rozterek. Polecam szczególnie lubiącym historie dające do myślenia...