niestety nie udźwignęła tej roli, zadanie miała trudne, przekonać nas, że potrafi poświęcić to co czuje do Williama dla własnej kariery, własnej niezależności, dla swojej młodości w NY, może więc to wina scenariusza (na podstawie własnej książki), Hawke niezłe role napisał dla facetów (w tym siebie), a już z kobietami wyszła mu lekka sztampa; jeżeli najważniejszym punktem w filmie miała być rozmowa syna z ojcem, to muszę powiedzieć, że sam Hawke nie chciał zapewne, aby film był zbyt głęboki, bardziej chodziło o lekkość bycia, co pokazuje niesamowitymi zdjęciami ozdobionymi super ścieżką dźwiękową, sam film jest otwarty i o jedną puentę będzie trudno, ale nie ma lekarstwa na złamane serce i ten film też go nie dostarczy (i w sumie dobrze)