Też, to zauważyłem. Robią film z cyklu "nie liczy się wygląd tylko wnętrze" ale sami sobie przeczą, dając do roli brzydkiej, całkiem ładną dziewczynę.
Chodzi najprawdopodobniej o wyzwanie aktorskie ; coś jak Charlize Theron w Monster, tyle że na opak. Brzydka i gruba bez trudu przecież mogła by zagrać brzydką i grubą nie uciekając się nawet do metody Stanisławskiego.
Z drugiej jednak strony żadna metoda nie pomogłaby jej przekonać widzów, którzy wyłączyli w międzyczasie film, że jest w jakikolwiek sposób wewnętrznie interesująca. Dali więc ładniejszą laskę, która już przez sam ten fakt wydaje się wewnętrznie interesująca i nie trzeba nikogo co do tego na siłę przekonywać, bo i tak to nikogo nie obchodzi.