Kolejny zlepek dwóch odcinków serialu "Virginian" wydany oddzielnie ze względu na gwiazdorską obsadę obecną w epizodach. Tym razem znacznie lepszy od "Meanest Men in the West", ale nadal można było spodziewać się więcej.
Pierwsza historia opowiada o hodowcy bydła, zarozumiałym Benie (Charles Bronson), który wciąż prowokuje konflikty, a także zachowuje się dość podle wobec własnej rodziny. Drugi odcinek, opowiada o dwóch tułaczach, którzy zatrudniają się na farmie despotycznej właścicielki. Chce ona korzystać w pełni z ziemi które właściciele innych hodowli zamierzają ogrodzić. Prowokuje to krwawy konflikt.
Tym razem przynajmniej zadbano by historie miały jakiś wspólny mianownik (bydło) i nie spleciono ich ze sobą nachalnie. Rozgrywają się równolegle i jest tylko kilka beznadziejnie połączonych scen. Od czasu do czasu Bronson pojawia się w roli widza w drugiej noweli i z miną myśliciela obserwuje rozmowę. Czasem też włącza się w akcje co wygląda jeszcze komiczniej. Montaż twarzy bohaterów w "nieswoje" nowele był zbędny i wygląda kretyńsko, ale przynajmniej twórcy nie starali się spleść obu opowieści jak to miało miejsce w "Meanest Men in the West".
Oba epizody niezłe. Bronson zagrał nieźle, a do jego ograniczonej ilości grymasów zdążyłem się przyzwyczaić. Warto zobaczyć, choćby dla aktorów.